Od stycznia do września konsulaty wydały nieco ponad 134 100 wiz uprawniających do pracy w Polsce, czyli o ponad 28 700 mniej niż przed rokiem. Szykuje się zatem kolejny spadkowy rok – w 2024 r. w porównaniu z poprzednim spadek wydanych dokumentów wyniósł 30 proc. - wynika z danych MSZ.

„Statystyki są jednoznaczne. W tym roku wiz będzie jeszcze mniej” – napisał na serwisie X Maciej Duszczyk, wiceminister MSWiA.

System bardziej szczelny, spada liczba wiz

To skutek afery wizowej, która wybuchła latem 2023 r. Jej skutkiem było uszczelnianie polskiego systemu wizowego i zmiany w przepisach. Zrewidowano procedury wizowe, aby zapewnić ich większą przejrzystość i bezpieczeństwo, zwiększono kontrole, ograniczono wydawanie wiz na podstawie fikcyjnych dokumentów, wprowadzono także większą kontrolę cudzoziemców przyjeżdżających w celach edukacyjnych lub pracowniczych. Zaczęły też działać mechanizmy weryfikacji wiarygodności pracodawców oraz wyższe kary finansowe dla firm powierzających nielegalną pracę obcokrajowcom.

Nadia Winiarska, ekspertka departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan, zastanawia się jednak, czy mniejsza liczba wydanych wiz to skutek wyeliminowania z rynku nieuczciwych podmiotów, czy zamknięcia przy okazji pozostałym, rzetelnie działającym firmom drogi do legalnej rekrutacji cudzoziemców.

– Wciąż bowiem nie nastąpiło usprawnianie w procedurach wizowych, o które od długiego czasu zabiegają przedsiębiorcy. Nadal w wielu regionach świata umówienie się na wizytę z urzędnikiem w polskim konsulacie graniczy z cudem. Obowiązują bowiem niesprawne systemy losowania terminów. Zasady przeprowadzenia systemu losowania są nieprzejrzyste, niemożliwe jest przewidzenie, czy ostatecznie dojdzie do złożenia wniosku. Dlatego wdrożenie bardziej restrykcyjnych przepisów migracyjnych powinno iść w parze ze wzmocnieniem struktur organizacyjnych i kadrowych urzędów odpowiedzialnych za ich realizację – zaznacza Nadia Winiarska. Dodaje, że przedsiębiorcy z przewlekłością spotykają się także w polskich urzędach wojewódzkich, gdy ubiegają się o wydawanie zezwoleń na pracę.

– Skutek jest taki, że najpierw pracodawca czeka 3–4 miesiące w kraju na rozpatrzenie wniosku o zezwolenie na pracę w Polsce, a potem cudzoziemiec czeka na przyznanie wizy za granicą – tłumaczy Nadia Winiarska.

Taka sytuacja, jak mówi Karolina Schiffter, partner zarządzający w polskim oddziale kancelarii Fragomen, skutecznie zniechęca zarówno cudzoziemców do pracy w Polsce, jak i firmy do ich rekrutowania za granicą.

– Dziś Indie, Turcja, Nigeria czy Pakistan to miejsca, w których umówienie się na wizytę w konsulacie w celu uzyskania wizy jest praktycznie niemożliwe – uzupełnia. Dodaje, że efekty tego już są widoczne. I podaje przykład firmy, która realizację projektu przeniosła z Polski do Niemiec, gdzie ma swój oddział i gdzie załatwienie procedur związanych z legalnym zatrudnieniem cudzoziemców trwało kilka tygodni. Tam pracownikom musiała zapłacić większe wynagrodzenie, ale i tak było to dla niej bardziej opłacalne niż długie oczekiwanie na legalizację pracy cudzoziemców w Polsce. Każdy dzień zwłoki w realizacji zlecenia wiązał się bowiem z tysiącami euro strat. Dlatego firmy od dawna apelują o pilne zmiany organizacyjno-kadrowe w urzędach konsularnych i wojewódzkich w celu usprawnienia procedur rozpatrywania wniosków o zezwolenia i wizy.

Mniej wniosków

Spadek liczby dokumentów wydanych przez konsulaty jest też skutkiem mniejszej liczby wniosków napływających w tej sprawie. Zdaniem ekspertów wskazują na to dane z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, z których wynika, że liczba wiz na pracę na zezwolenia spadła w tym roku o 50 proc., a na oświadczenie o 16 proc.

Jak tłumaczy Michał Wysłocki, senior manager Zespołu Immigration EY Polska, ekspert Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych ABSL, spadek wiz na oświadczenie jest spowodowany głównie tym, że coraz mniej cudzoziemców z krajów takich jak: Ukraina, Białoruś, Gruzja, Mołdawia i Armenia przyjeżdża do pracy w Polsce. I dodaje, że w przyszłym roku ta tendencja się jeszcze nasili, bo z procedury uproszczeniowej mają wypaść Gruzini.

Nadia Winiarska zaznacza z kolei, że zapotrzebowanie na pracowników z zagranicy nadal jest w naszym kraju duże, bowiem są sektory gospodarki, w których Polacy nie chcą już pracować. Chodzi np. o branżę mięsną, przetwórczą czy rolniczą. Brakuje też specjalistów w określonych dziedzinach (np. kierowców zawodowych), co w dużej mierze jest skutkiem niedopasowania systemu kształcenia do potrzeb rynku.

Pracownik sezonowy z Azji

Eksperci zwracają uwagę na jeszcze jedną kwestię. Spadek wiz byłby jeszcze większy, gdyby nie zezwolenia na pracę sezonową. Ten rok przyniósł bowiem znaczące odbicie w liczbie takich wiz. Udzielono ich ponad 18 200 – o 34 proc. więcej niż przed rokiem i o ponad 4000 więcej niż w całym 2024 r.

Zdaniem ekspertów przyczyną takiej sytuacji jest to, że osoby z bliskich kierunków, które mogły wykonywać pracę w Polsce na powiadomienie, nie chcą już wykonywać prac prostych w rolnictwie, ogrodnictwie czy turystyce.

– To zmusza pracodawców do szukania pracowników w dalszych regionach świata, a tym samym wymaga od tych ostatnich pozyskania zezwoleń na pracę sezonową oraz odpowiednich wiz do pracy w Polsce – tłumaczy Karolina Schiffter.

Gospodarstwa rolne przyznają, że w tym roku miały znacznie więcej osób do pracy z Filipin, Nepalu, Kolumbii, Wenezueli czy Indonezji, które zastępują obywateli z Ukrainy czy Białorusi.

Krzysztof Inglot zaznacza natomiast, że oczywiście są pracodawcy, którzy borykają się z deficytem pracowników, jednak cała gospodarka notuje pod tym względem mniejszy kłopot. I wskazuje, że na koniec II kw. odnotowano w Polsce 95 700 wolnych miejsc pracy. Było to o 5300 mniej niż w I kw. 2025 r. i o 15 100 mniej niż w analogicznym okresie 2024 r. Z danych GUS wynika też, że na koniec września przeciętne zatrudnienie było o ponad 50 000 mniejsze niż przed rokiem. Wyniosło nieco ponad 6,4 mln etatów.

– Mamy też do czynienia z rosnącym bezrobociem. Tym samym spadek wiz jest dobry nie tylko dla polskich pracowników, lecz także dla rynku pracy. Nie tworzymy nadpodaży pracowników – mówi i dodaje, że do zapełnienia wakatów wystarczy tych migrantów, co mamy.

– Dziś nie jest ważne, by zwiększać ich liczbę w Polsce tak ogólnie, ale by robić to w celu wypełniania luk kompetencyjnych, bo te w naszym kraju wciąż występują – przyznaje i uważa, że dziś firmy nie mają problemów z pozyskaniem rąk do pracy, nawet przy dużych projektach. ©℗

Liczba wydanych wiz uprawniających do pracy
ikona lupy />
Liczba wydanych wiz uprawniających do pracy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe