Rosyjskie drony w Polsce wywołały i racjonalne pytania o przyszłość, i emocjonalną pianę. Do kategorii piany można zaliczyć – niestety! – deklaracje naszych liderów na temat jedności „w tej fundamentalnej sprawie, jaką jest bezpieczeństwo Polski”. Wielu z nich, w ciągu minionych lat, ukształtowało nasze życie polityczne tak, a nie inaczej. Po jednej stronie silny przemysł pogardy dla łże-elit i proniemieckich pachołków. Po drugiej stronie sina wściekłość wobec chamów, sutenerów i nazi-populistów.
Rosyjskie drony w Polsce jako test dla klasy politycznej
Imperialistyczna Rosja napadła na Ukrainę w 2022 r. Jest coraz silniejsza, a Zachód szantażowany przez humorzastego Narcyza z Waszyngtonu traci zdolność odstraszania. Było zatem bez liku okazji, by w trosce o fundamentalną sprawę... etc. grać koncert. Jednak żywotny interes dwóch najważniejszych partii był po prostu zawsze ważniejszy.
Sukces PiS i PO nie byłby możliwy, gdyby nie dzika polaryzacja wspólnie przez POPiS reżyserowana i podtrzymywana. Z niej żyją, dzięki niej mogą przyduszać mniej nawiedzone ugrupowania, dzięki niej rozdają karty.
Polską kieruje z zaświatów nieprawe dziecko Okrągłego Stołu. W 1989 r. dwie nienawistne sobie strony usiadły, aby się dogadać i przetrwać dzięki kompromisowi. Nowy Okrągły Stół to odwrócenie ról. Najpierw strony są w sojuszu, by następnie zasiąść do rozmów i trwale się poróżnić – i póki będą się opluwać, czują się trwale umocowane w polskiej demokracji.
Główne partie w Polsce nie są i nie będą w stanie wyjść z tych kolein – przynajmniej dopóki nie wydarzy się coś, co połamie nogi tego Nowego Okrągłego Stołu. Nalot dronów nie stanie się momentem przełomu. A kiedy przylecą kolejne, być może na nowe polityczne otwarcie zrobi się za późno.
Mało realny scenariusz zgody narodowej po rosyjskiej prowokacji
Podobnie jak wiele osób, w momencie przełomowym dla kraju gotów jestem słuchać się premiera i prezydenta. Polska to Polska, sprawa poważniejsza niż moje osobiste, polityczne zapatrywania. Tylko że trwałe i odczuwalne podniesienie poziomu współpracy między większością a mniejszością parlamentarną, między rządem a prezydentem nie jest celem ani Donalda Tuska, ani Karola Nawrockiego, ani Jarosława Kaczyńskiego. Słucham o współpracy, ale wiem, że jej nie będzie.
Aby demokracja polska zawróciła z drogi osłabiania państwa – a silne ono nie jest, skoro dron wroga wylądował za Warszawą – potrzebne jest ocucenie społeczeństwa polskiego.
Sztama, jasno mówiąc, stabilnych psychicznie rodaków z różnych opcji politycznych przeciwko wcale niemałej grupie nienasyconych piromanów. Piękny, ale bardzo, bardzo mało prawdopodobny scenariusz.