Jedni (Stany Zjednoczone) zrobili zwrot o 180 stopni. Inni (Unia Europejska) próbują godzić wodę (ambicje ekologiczne) z ogniem (utrata globalnej konkurencyjności). Wychodzi im to słabo. Na te trendy zaczynają się orientować także uwikłane w wojnę celną z Ameryką Chiny.
Dlaczego zielona transformacja się nie spina
Byłoby sporym uproszczeniem sprowadzać je do woli polityków. Donald Trump czy Friedrich Merz funkcjonują przecież w kontekście ekonomicznym. I właśnie ten kontekst został w raporcie znakomicie odmalowany przez zespół Pytlarczyka. Analitycy wymieniają tam trzy główne powody odwrotu od radykalnego i ambitnego planu klimatycznego ostatnich lat. Po pierwsze, zielone technologie nie stały się konkurencyjne względem technologii tradycyjnych. I tak np. zielona stal (produkowana przy użyciu minimalnego śladu węglowego opartego na wodorze) jest nadal dużo droższa od zwykłej. Podobnie jak samochody elektryczne są droższe od tych spalinowych. Przykłady można mnożyć, ale zawsze dojdziemy do tego samego wniosku: mimo zwiększenia udziału odnawialnych źródeł w miksie energetycznym wszystkich krajów rozwiniętych cena energii nie spadła. Przeciwnie, poszła raczej w górę, zwłaszcza dla przemysłu.
Po drugie, polityka klimatyczna stała się kosztowniejsza ze względu na wzrost stóp procentowych. Od początku było wszak wiadomo, że zielona transformacja będzie wymagać ogromnych nakładów inwestycyjnych o często bardzo odległej stopie zwrotu. Takie inwestycje zdecydowanie łatwiej było planować, powiedzmy, w 2019 r., gdy stopy procentowe znajdowały się blisko zera. Trzy czy cztery lata później, gdy banki centralne na Zachodzie zaczęły je podnosić, rachunek wyglądał o wiele mniej korzystnie.
Wreszcie, po trzecie, pojawiły się nowe wyzwania, które odwracały uwagę polityków i społeczeństw od wyzwań klimatycznych. Po pandemii, wojnie w Ukrainie i szoku inflacyjnym rządy krajów bogatych stały się bardziej nastawione na konkurencję niż na kooperację. Dotyczy to relacji zarówno handlowych, jak i militarnych. W latach 2020–2024 zmniejszyło się też bezpieczeństwo dostaw energii i surowców krytycznych. To wszystko fakty, od których nie można już abstrahować.
W efekcie zmieniały się również preferencje Europejczyków. Wedle najnowszych badań Eurobarometru na pytanie: „czy przeciwdziałanie globalnemu ociepleniu jest jednym z dwóch najważniejszych wyzwań stojących przed Unią?” twierdząco odpowiada dziś 15 proc. badanych, w 2022 r. było to 26 proc. Dla wszystkich, którzy podnosili krytyczne argumenty przeciwko forsowanej w Europie ambitnej i pospiesznej „zielonej kuracji”, nadszedł czas na małą satysfakcję. Zwłaszcza że często nadawano im etykiety „prawicowych oszołomów” czy „klimatycznych denialistów”, a co za tym idzie – eliminowano ich z „poważnej rozmowy”. Teraz wychodzi na to, że mieli rację. Warto o tym pamiętać przy okazji kolejnej fiksacji z pogranicza ekonomii, polityki i stadnego myślenia. ©Ⓟ