Marsz Papieski? Tak, nie? Szczęśliwi, myślę sobie, którzy problem mają z tzw. bańki – co w dzisiejszych czasach oznacza, że skoro jakaś inicjatywa powstaje w PiS, to znaczy, że wychodzą z wrogiej bańki i trzeba ją zdeptać.

Jako bańkofob tak problemu rozwiązać nie mogę, a jako człowiek czujący wobec Jana Pawła II dług wdzięczności, słyszę wewnętrzny głos (ups!), namawiający mnie do wsparcia papieża, wtedy kiedy, jak się zdaje, wsparcie jest Mu potrzebne. Przede wszystkim dlatego, że ewidentnie... skopał problem księży pedofilów, co będzie mu (słusznie) pamiętane. A też dlatego, że niemała część obrońców świętego skutecznie i do reszty obrzydza go młodemu pokoleniu. Zapewne wielu z nich już prasuje garnitury na imprezę 2 kwietnia.

Kto będzie na marszu? Sami znajomi. Minister, w sprawie dramatu rodziny posłanki PO krzyczący coś o lewactwie pragnącym „przykryć prawdę”, niemal na pewno okaże się wiernym synem świętego. Liderzy SP, którzy mówią „nie” dla atakowania autorytetów (bo kiedy Kali kraść krowę...).

Gorliwy premier, milczący RPD. Autorzy pasków w TVP Info, oskarżających PO o spowodowanie śmierci nastolatka – choć tu można mieć nadzieję, że przyjdą jedynie po to, aby widzieli ich przełożeni. No, a ci przełożeni będą, murowana sprawa. Dumni, że blokowali jakąkolwiek dyskusję w „swoich” mediach na temat oczywistości (informacje podawane przez TVP Info i TVP Szczecin umożliwiały, bardzo szybko, zidentyfikowanie danych rodziny posłanki), bo przecież, jak wiadomo, prawda nas wyzwoli, a do tego nie wolno dopuścić.

Może przyjedzie Joachim Brudziński, lider szczecińskich struktur PiS. Pamiętam rozmowę z p. Joachimem w radiowej Trójce, jeszcze publicznej, zaraz po tragedii w Smoleńsku. Głos mu się łamał. W końcu wydusił, że będzie zawsze pamiętał, że wszyscy, którzy zginęli, to jego bliźni. Cóż, pomyślałem, piękne słowa, trudno będzie pozostać im wiernym w polityce. I p. Joachima wzięli pod skrzydła koledzy. Skutecznie. Komentarz Brudzińskiego w sprawie uciekania PO (a jakże!) przed odpowiedzialnością za... Nie, nie daję rady dalej cytować. Prezes też chyba będzie na marszu. Że też się oni wszyscy, cholera, nie lękają.

Wiem, postawa „Dzięki ci Panie, że nie jestem jak oni” nie prowadzi do Nieba. Będę się starał patrzeć na moich bliźnich jak Brudziński z roku 2010, a nie ten z roku 2023. Może, z pomocą Świętego Karola, jakoś mi się uda, ale, jak chyba już wiemy, trudno o gwarancję. Bo jak pokazuje przykład papieża, roztropność dawana jest przez Ducha Świętego po uważaniu. ©℗