Publikacja projektu rozporządzenia przewidującego objęcie opłatą reprograficzną nowoczesnego sprzętu elektronicznego, takiego jak telefony komórkowe i tablety, zaskoczyła zarówno przeciwną temu rozwiązaniu branżę RTV, jak i organizacje zbiorowego zarządzania, które zabiegały o aktualizację przepisów.
Zgodnie z załączoną do rozporządzenia tabelą stawek opłata od tych urządzeń wyniesie 1 proc. (od ceny sprzedaży). Taka sama będzie dla komputerów, telewizorów i dekoderów. Zapłacą producenci i importerzy sprzętu. Pieniądze zbiorą wymienione w rozporządzeniu organizacje zbiorowego zarządzania (OZZ), a potem rozdzielą je pomiędzy uprawnionych twórców, producentów i wykonawców.
Branża RTV zaskoczona
- Cieszymy się, że projekt się pojawił. Tabela wskazuje, że zmiany idą w dobrym kierunku, bo ministerstwo planuje objąć opłatą większość urządzeń i nośników, które postulowaliśmy – komentuje Dominik Skoczek, dyrektor Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich (SFP-ZAPA).
Natomiast Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska zrzeszającego firmy z branży RTV i IT, ocenia projekt negatywnie.
- Smuci mnie, że jesteśmy zaskakiwani regulacją pojawiającą się bez uprzedniego dialogu z branżą – mówi. Uważa, że umieszczenie na liście smartfonów nie ma uzasadnienia.
- Telefon nie służy do kopiowania muzyki ani treści wideo, tylko do ich odtwarzania. A ponieważ zgodnie z unijną dyrektywą (InfoSoc; tj. dyrektywą 2001/29 o harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym – red.) to kopiowanie uzasadnia opłatę reprograficzną, więc widzę dużą sprzeczność pomiędzy regulacją UE a projektem ministerstwa. Mam nadzieję, że uda się tę kwestię wytłumaczyć i wyprostować – stwierdza Michał Kanownik.
Dodaje, że przy konstruowaniu projektu rozporządzenia i układaniu tabeli opłat nastąpiło pomylenie pojęć.
- Pamięć smartfonu, tabletu czy innego urządzenia służy do przechowywania plików, a nie do ich kopiowania. Nakładanie na nie opłat świadczy o niezrozumieniu dyrektywy – zaznacza.
Akt ten zobowiązuje państwa Unii Europejskiej do stworzenia mechanizmu zapewniającego twórcom godziwą rekompensatę za korzystanie z ich utworów w ramach dozwolonego użytku osobistego. W Polsce jest nim opłata reprograficzna (opłata od czystych nośników).
Problem w tym, że zasad jej pobierania nie aktualizowano od kilkunastu lat, więc obciąża głównie sprzęt, który wyszedł z użycia (np. kasety VHS) i przychody z tego tytułu są małe (w ub.r. było to 35,8 mln zł; patrz: grafika). Planowana zmiana zwiększy je do ok. 150–200 mln zł.
Janusz Piotr Kolczyński, radca prawny, partner zarządzający w kancelarii C.R.O.P.A. podkreśla znaczenie dyrektywy InfoSoc i orzecznictwa TSUE (np. sprawy C-433/20, C-467/08).
- Wynika z nich, że opłatą za kopiowanie prywatne można obciążyć tylko „zwielokrotnianie na dowolnych nośnikach" oraz w określonych sytuacjach, np. gdy istnieje hipotetyczna szkoda w majątku uprawnionych. Szkody tej nie można domniemywać in abstracto. Powinna ona wynikać z realnych badań ustawodawcy. Nie widać tej myśli w uzasadnieniu – stwierdza.
Spytaliśmy resort kultury, czy projekt poprzedziły badania, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Ponadto Janusz Piotr Kolczyński uważa, że projekt wykracza poza delegację ustawową. Jest nią art. 20 ust. 5 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tj. Dz.U. 2025 r. poz. 24) mówiący, że minister określa tabelę opłat „kierując się zdolnością urządzenia i nośnika do zwielokrotniania utworów, jak również ich przeznaczeniem do wykonywania innych funkcji”.
- To pewien balans, który pozwala obciążyć opłatą np. część sprzętu, zamiast całości, np. tylko dysk twardy, będący częścią większej całości. Tymczasem projekt przewiduje obciążenie opłatą urządzeń, które nie kopiują utworów, tylko służą do ich utrwalania, co samo w sobie leży poza sferą zainteresowania prawa autorskiego – argumentuje Janusz Piotr Kolczyński.
Muzycy zainkasują dla filmowców
Dominik Skoczek zastrzega, że pewne rozwiązania będą wymagały zmian lub wyjaśnień.
- Niepokoi nas przede wszystkim pominięcie organizacji reprezentujących filmowców, w tym SFP-ZAPA, przy poborze opłat – wskazuje.
Środki od producentów i importerów za dane urządzenie tabela dzieli na trzy części: audio, wideo oraz część reprograficzną. W przypadku smartfonów czy komputerów podział jest równy (po 1/3). Ale np. opłata od tabletów trafi w większości do puli wideo (70 proc.), natomiast od płyt CD - audio (80 proc.).
Muzyczne OZZ będą pobierać opłaty na część audio i wideo. Pierwszą same podzielą między uprawnionych, a drugą przekażą w tym celu SFP-ZAPA (działającej na rzecz twórców i producentów wideogramów) oraz Związkowi Artystów Scen Polskich ZASP (reprezentującemu artystów wykonawców).
- Można mieć uzasadnione wątpliwości, czy organizacje muzyczne będą wystarczająco skuteczne w inkasowaniu środków dla branży filmowej. Przy urządzeniu, gdzie część wideo jest znacznie większa, mogą wykazać mniej zapału niż w odniesieniu do odtwarzaczy audio – przypuszcza Dominik Skoczek.
Kwestią do dyskusji będą też stawki opłat dla nowoczesnych urządzeń ustalone na 1 proc., choć ustawa dopuszcza 3 proc.
Środowiska twórcze i OZZ od dawna zabiegały o reformę opłaty reprograficznej. Za brak godziwej rekompensaty za dozwolony użytek utworów SFP filmowcy pozwali Skarb Państwa, domagając się 416 mln zł odszkodowania. W lutym tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał im rację. Wyliczenie kwoty odszkodowania nastąpi po uprawomocnieniu się wyroku. Filmowcy deklarowali jednak, że zależy im przede wszystkim na aktualizacji listy urządzeń i nośników podlegających opłacie i jeśli to nastąpi, nie wykluczają ugody, bez potrzeby orzekania o wysokości odszkodowania (pisaliśmy o tym w DGP m.in. 17 kwietnia br.).
Czy teraz SFP odstąpi od roszczeń?
- Poddamy to analizie. Decyzję będzie podejmował zarząd stowarzyszenia. Pamiętajmy jednak, że na razie mamy tylko projekt rozporządzenia i dzielimy skórę na niedźwiedziu – odpowiada Dominik Skoczek.
Hanna Wróblewska odchodzi, opłata zostaje?
Datowane na 22 lipca br. pismo kierujące projekt do konsultacji podpisała ministra Hanna Wróblewska. Nazajutrz nominację na to stanowisko otrzymała Marta Cienkowska, dotychczasowa wiceministra. Spytaliśmy MKiDN, jak to wpłynie na prace nad rozporządzeniem, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
- Należy mieć nadzieję, że ta kwestia była w resorcie uzgodniona i nic się w tej sprawie nie zmieni – mówi Dominik Skoczek.
Rząd PiS też próbował objąć smartfony opłatą reprograficzną, ale wycofał się po krytyce m.in. ze strony branży elektronicznej, która wskazywała, że wprowadzenie opłaty może skutkować podwyżkami cen dla konsumentów.
- Ten argument pozostaje aktualny. Każda forma dodatkowej opłaty musi się odbić na cenie produktu, takie są prawa rynku. Projekt ministerstwa niesie ze sobą ryzyko podniesienia cen, co będzie niekorzystne dla konsumentów – mówi Michał Kanownik. Podkreśla, że branża liczy przede wszystkim na dyskusję merytoryczną z resortem kultury.
W uzasadnieniu MKiDN przypuszcza jednak, że opłaty nie będą nadmiernym obciążeniem i nie staną się ekonomiczną barierą „w dostępie społeczeństwa do nowoczesnych urządzeń elektronicznych”. Z drugiej strony przychody z tego tytułu „powinny zapewnić odpowiednią rekompensatę dla uprawnionych”.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do opiniowania, konsultacji publicznych i uzgodnień