O wyroku i jego konsekwencjach w magazynie Firma i Prawo rozmawiamy z dr Jarosławem Kolą z kancelarii WKB, która reprezentowała firmę Solaris podważającą udział tureckiego producenta w przetargu na dostawę 30 autobusów elektrycznych dla Gdańska.

Polskie przetargi nie dla Chińczyków

Choć Sejm nie uchwalił jeszcze przepisów, które mają zamknąć polski rynek zamówień publicznych, to już teraz wykonawcy z państw trzecich, takich jak Turcja czy Chiny, są na nim pozbawieni praw przysługujących unijnym firmom. Zdaniem części ekspertów ten precedensowy wyrok oznacza, że firmy z Azji już teraz nie mogą stratować w polskich przetargach. O konsekwencjach tego orzeczenia w magazynie Firma i Prawo rozmawiamy z dr. Jarosławem Kolą z kancelarii WKB, która reprezentowała firmę Solaris podważającą udział tureckiego producenta w przetargu na dostawę 30 autobusów elektrycznych dla Gdańska.

Zmiany w przepisach o zamówieniach publicznych

Zamykanie rynku zamówień publicznych jest konsekwencją wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który uznał, że firmy z tzw. państw trzecich (np. Turcja, Chiny, Indie, Kazachstan) nie mają zagwarantowanych żadnych praw w unijnych przetargach. W Sejmie trwają prace nad nowelizacją przepisów, która ma wprost wprowadzić do polskiego prawa zasady wynikające z tych orzeczeń. Regułą ma być zakaz startu w przetargach firm z państw trzecich, chyba że zamawiający wprost wskaże na możliwość ich udziału. Nawet wtedy jednak tacy wykonawcy nie będą mogli składać odwołań do Krajowej Izby Odwoławczej.

Tymczasem Sąd Zamówień Publicznych uznał niedawno, że już teraz firma z Turcji nie ma prawa korzystać ze środków ochrony prawnej.

- Zdaniem sądu wykładnia dokonana przez TSUE obowiązuje ex tunc, a więc w zasadzie należało ją przyjmować także w przetargach ogłoszonych przed orzeczeniami ws. Kolin i Qingdao. W praktyce oznacza to tyle, że jeśli zamawiający nie przewidział w specyfikacji możliwości startu wykonawców z państw trzecich, to nie byli i nie są oni dopuszczeni do udziału w takim postępowaniu – mówi w rozmowie dla magazynu Firma i Prawo dr Jarosław Kola.