Mimo rekordowego wpływu odwołań Krajowej Izbie Odwoławczej udało się nadgonić zaległości z początków pandemii, gdy na prawie trzy miesiące zawieszono rozprawy.

Miniony rok był rekordowy pod względem liczby odwołań, jakie wpłynęły do Krajowej Izby Odwoławczej. Równie rekordowy był jednak, jeśli chodzi o szybkość orzekania. KIO rozstrzygnęła w nim o ponad 100 odwołań więcej, niż do niej trafiło. Dzięki temu sprawy trafiają na wokandę na bieżąco i są rozpoznawane w większości w ciągu 15 dni, czyli w instrukcyjnym terminie wskazanym przez przepisy.
- Jednym z czynników wpływających na prace izby była nadwyżka spraw, która pozostała do rozpatrzenia z 2020 r., kiedy to przez prawie trzy miesiące izba nie orzekała. Dzięki zaangażowaniu orzeczników, a także zmianom organizacyjnym KIO nadrobiła wszelkie zaległości. Obecnie, mimo pandemicznych niedogodności, nie ma żadnych zaległości i rozstrzyga sprawy na bieżąco, co czyni ją najszybciej orzekającym organem orzeczniczym w Polsce - zauważa Hubert Nowak, prezes Urzędu Zamówień Publicznych.
Zaległości wynikały ze wspomnianej przerwy w orzekaniu na początku pandemii, kiedy to zamknięto lub zmieniono tryb pracy wielu instytucji państwowych. KIO nie orzekała od 16 marca 2020 r. do 24 maja 2020 r. Odwołania były jednak w tym czasie normalnie wnoszone, co spowodowało ich spiętrzenie. Gdy rozprawy ruszyły, na rozpoznanie czekało już ok. 500 spraw. Zator ten nie był możliwy do rozładowania w ciągu kilku miesięcy, zwłaszcza że rozprawy odbywały się w zaostrzonym reżimie sanitarnym. Na początku 2021 r. KIO wciąż musiała zajmować się starymi sprawami, wejście nowych na wokandę zajmowało miesiąc, czasem nawet dwa. Potem jednak zaległości sukcesywnie zmniejszano, a dzisiaj rozprawy odbywają się już na bieżąco.
Argumenty wykonawców rzadziej uwzględniane
Efektywność pracy może imponować tym bardziej, że w całej historii swej działalności nie musiała zajmować się tyloma sprawami co dzisiaj. Spory skok w liczbie wnoszonych odwołań nastąpił już w 2020 r. Wpłynęło ich wówczas o 850 więcej niż w 2019 r., czego nie można było tłumaczyć zmianami w przepisach. Zdaniem ekspertów wzrost ten wynikał raczej z zaostrzającej się walki o zamówienia publiczne, na co wpływ mogła mieć pandemia.
Miniony rok to kolejny (choć już nie tak radykalny) wzrost liczby odwołań. Choć nie ma jeszcze potwierdzających to danych, to można przypuszczać, że na niego z kolei miała już wpływ zmiana przepisów. Z początkiem 2021 r. zaczęła obowiązywać nowa ustawa - Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1129 ze zm.), która zniosła dotychczasowe ograniczenia przy wnoszeniu odwołań. Wcześniej, poniżej progów unijnych, mogły one dotyczyć tylko kilku wskazanych w ustawie naruszeń. Dziś prawo do wniesienia odwołań obowiązuje w pełnym zakresie.
Miniony rok nie przyniósł radykalnych zmian w sposobie rozstrzygania odwołań, choć pewne różnice można było zaobserwować. Zarzuty wykonawców nieco rzadziej są uznawane za słuszne. Widać to już przy odsetku spraw, które są umarzane ze względu na uwzględnienie zarzutów przez samych zamawiających. W 2020 r. dotyczyło to 21 proc. wniesionych odwołań, w 2021 r. - 18 proc. Nieznacznie zmalał też odsetek odwołań uwzględnianych przez KIO. W 2020 r. wyniósł on 19 proc., w 2021 r. - 18 proc. Ostatecznie więc w 2020 r. uznano rację wykonawców przy 40 proc. odwołań, a w 2021 r. już przy 36 proc.
Przyczyn tego stanu rzeczy może być wiele, więc chyba za wcześnie, by mówić o trendzie. Zmiana przepisów spowodowała, że wszyscy muszą ich nauczyć się na nowo, a orzecznictwo wciąż się kształtuje; przejście wszystkich przetargów do internetu sprawiło, że coraz więcej zarzutów dotyczy kwestii technicznych, a nie prawnych; pandemia również nie ułatwia komunikacji.
Trwa konkurs na nowego prezesa
Choć KIO nie ma już zaległości, to od dawna było wiadomo, że wymaga wzmocnienia. Zwłaszcza że w ostatnich latach odeszło kilku jej członków. W czerwcu minionego roku resort rozwoju i technologii ogłosił nabór nowych członków. Choć pierwotnie planowano ich nawet 16, to ostatecznie w listopadzie 2021 r. minister Piotr Nowak wręczył powołania sześciu nowym osobom.
Wciąż trwa natomiast wybór nowego prezesa KIO. Od września, po dymisji dotychczasowej prezes Małgorzaty Rakowskiej, jego obowiązki pełni wiceprezes Jan Kuzawiński. Pod koniec października ogłoszono konkurs na nowego prezesa. Po raz pierwszy, na podstawie nowego p.z.p., dopuszczono do niego również kandydatów spoza samej KIO. Jak ujawnił w niedawnym wywiadzie dla DGP prezes UZP Hubert Nowak, zgłosiło się czterech zainteresowanych. Są wśród nich zarówno osoby z KIO, jak i spoza niej.
ikona lupy />
Co trzecie odwołanie jest uwzględniane / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe