O skierowaniu sprawy przeciwko Polsce do TSUE Komisja Europejska poinformowała w zeszły czwartek. Wśród szeregu zarzutów kluczowe dotyczą niezapewnienia odpowiednich gwarancji procesowych, w tym możliwości prowadzenia przesłuchania lub gromadzenia dowodów bez udziału adwokata oraz naruszenie zasady poufności komunikacji między adwokatem oraz podejrzanymi lub oskarżonymi.

KE wytknęła również Polsce brak transpozycji dyrektywy z 2016 r. dotyczącej pomocy prawnej z urzędu dla podejrzanych i oskarżonych – w tym przypadku podjęto decyzję o wszczęciu postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, dając Polsce dwa miesiące na udzielenie odpowiedzi i usunięcie stwierdzonych niedociągnięć.

Brak implementacji dyrektywy obrończej. Skierowanie skargi do TSUE „słuszne i uzasadnione”

Na to, by przepisy tzw. dyrektywy obrończej z 2013 r. implementować i to jak najszybciej, naciskały m.in. adwokatura i biuro RPO. - Ruch Komisji Europejskiej kierującej skargę do TSUE jest w interesie obywateli. Z tej perspektywy jest jak najbardziej słuszny i uzasadniony – mówi DGP szef Naczelnej Rady Adwokackiej mec. Przemysław Rosati.

- Szkoda, że tym sposobem, ale mam nadzieję, że to umożliwi pełną implementację dyrektywy obrończej, czym polskie władze na przestrzeni ostatnich lat do tej pory nie były zainteresowane – dodał, wskazując, że projekt dotyczący zabezpieczenia interesów obywateli poprzez dostęp do adwokata na tzw. wczesnym etapie postępowania złożyła kierowana przez niego NRA. – Nic się z nim dalej nie stało – wskazał.

Szereg wystąpień nawołujących do wdrożenia przepisów przywołuje w rozmowie z DGP dr Marzena Andrzejewska z biura rzecznika praw obywatelskich. Jak wskazuje, w tej sprawie interweniowano już w kwietniu 2016 r.; wystąpienie zostało potem ponowione w styczniu oraz czerwcu 2017 r. Ostatnie z nich skierowano w sierpniu 2024 r.; w międzyczasie, w 2019 r., rzecznik powoływał się m.in. na stanowisko Komitetu ONZ Przeciwko Torturom, który wskazywał na konsekwencje zaniechań w sferze uprawnień zatrzymanego.

Na przestrzeni lat RPO zwracał również uwagę na to, że poszczególne przepisy – wbrew twierdzeniom projektodawców – wcale nie realizują celu dyrektyw. Chodzi o nowelizacje kodeksu postępowania karnego ze stycznia 2018 r. oraz kwietnia 2023 r., w których treści zdecydowano się umieścić odnośnik wskazujący na implementację.

Z kolei – jak wskazuje Andrzejewska - zaopiniowanemu pozytywnie przez RPO senackiemu projektowi noweli, który założenia unijnych dyrektyw realizował, po przekazaniu do Sejmu w lipcu 2023 r. nie nadano nawet druku sejmowego.

Rewolucja na horyzoncie. Jest rządowy projekt nowelizacji m.in. w sprawie statusu podejrzanego i prawa do adwokata

Najnowszy projekt, który ma przybliżyć stan krajowego prawodawstwa do tego określonego w unijnych dyrektywach, został wpisany do wykazu prac legislacyjnych w październiku zeszłego roku, a przyjęty przez rząd w lipcu. Chodzi o kompleksową nowelizację procedur która ma m.in. cofnąć zmiany wprowadzane za czasów PiS.

W przepisach przesądzono m.in., że status podejrzanego przysługuje danej osobie od momentu zatrzymania w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa. - W rezultacie należało uznać, że ma on prawo do skorzystania z pomocy obrońcy (…), o czym jest pouczany – wskazano.

Aby taki dostęp ułatwić, projektowane przepisy ustanawiają obowiązek pełnienia dyżurów przez adwokatów i radców prawnych, których koszty będą ponoszone przez Skarb Państwa. Wyeliminowują też istniejącą obecnie możliwość zastrzeżenia przez prokuratora obecności przy kontaktach podejrzanego z obrońcą i kontroli korespondencji podejrzanego z obrońcą do 14 dni od tymczasowego aresztowania.

Praw osób podejrzanych dotyczy jednak tylko część zmian, które podczas pierwszego czytania w Sejmie wiceszef MS Arkadiusz Myrcha nazywał „rewolucyjnymi”. Chodzi przede wszystkim o ograniczenie aresztu - decyzja w tej sprawie ma być uzależniona od całokształtu sprawy, a nie tylko od surowości kary, która grozi podejrzanemu.

Planowane jest m.in. powiązanie przedłużenia tymczasowego aresztowania z realnymi postępami w toku postępowania przygotowawczego. Rząd chce też wrócić do obowiązujących przed czasami PiS przepisów, zgodnie z którymi areszt nie może być stosowany, jeżeli przestępstwo zagrożone jest karą pozbawienia wolności nieprzekraczającą 2 lat (obecnie jest to rok) oraz podnieść górną granicę kary rozumianej jako surowa z 8 na 10 lat.

Dziewięć lat opóźnienia we wdrożeniu dyrektywy gwarantującej prawa podejrzanych, w tym prawo do adwokata. Czy rządowy projekt wdroży unijne prawo?

Unijna dyrektywa z 2013 r. teoretycznie powinna być transponowana do porządku krajowego do listopada 2016 r. Oznacza to, że Polska ma tutaj dziewięcioletnie opóźnienie. Czy nowy projekt w sposób wyczerpujący wdroży jej przepisy? - To akurat pytanie otwarte. Nie wiemy, jaki będzie jego ostateczny kształt. Inną sprawą jest to, że tempo prac pozostawia wiele do życzenia – mówi mec. Rosati.

O aprobacie RPO dla kierunku zmian mówi DGP dr Andrzejewska. - Nadal jednak budzą zastrzeżenia (…) projektowane regulacje w zakresie ustalenia statusu procesowego podejrzanego jako strony – wskazuje, argumentując, że prowadzą one do dezorientacji co do momentu i skutków korzystania z podstawowych instrumentów prawa do obrony i zakazu samooskarżania.

- RPO składał również zastrzeżenia w zakresie wyjątków opisanych w art. 301 par. 2 i 8 k.p.k. pozwalających organowi procesowemu niezwłocznie przystąpić do pierwszego przesłuchania podejrzanego bez udziału obrońcy, gdy ten zrezygnuje z tego prawa, albo okaże się to konieczne ze względu na ochronę bezpieczeństwa narodowego, zapobiegnięcie zagrożeniu dla życia, zdrowia lub wolności osoby lub ze względu na ważny interes śledztwa lub dochodzenia – dodaje.

Uwagi prokuratury do nowej definicji w projekcie wdrażającym dyrektywę obrończą. Kto jest podejrzanym?

Wątpliwości prokuratury budzi z kolei nowa definicja podejrzanego, która miałaby stanowić, że jest to osoba, co do której zebrane dowody dostatecznie uzasadniają podejrzenie popełnienia przez nią przestępstwa i wobec której „podjęto czynność procesową ukierunkowaną na jej ściganie”.

Rozszerzenie definicji nie podoba się m.in. Krajowej Radzie Prokuratorów, która w swojej opinii wskazywała, że projektodawca w uzasadnieniu wskazuje takie czynności tylko przykładowo, w ogóle ich nie definiując. Jej zdaniem definicja wykracza też wręcz poza to, co wynika z unijnej dyrektywy.

- To nie pierwsza sytuacja, w której prokuratorzy mają problem z należytym identyfikowaniem praw i wolności obywateli – kontruje mec. Rosati, wskazując, że jego zdaniem prawa obywateli stykających się z wymiarem sprawiedliwości trzeba zabezpieczyć „na jak najwcześniejszym etapie i w sposób jak najbardziej pełny”.