Przed watykańskim sądem wznowiono w środę proces w tzw. sprawie Vatileaks, czyli wycieku i publikacji tajnych dokumentów. Pod murami Watykanu pikietę solidarności z sądzonymi dziennikarzami zorganizowały federacja prasy i grupa obrońców wolności słowa.

„Prawa do informowania nie można sądzić” - to jedno z haseł na transparencie przyniesionym przez uczestników protestu przed bramą prowadzącą do Watykanu. „Nie dla kneblowania ust” - podkreślali przedstawiciele Federacji Włoskiej Prasy i stowarzyszenia obrońców wolności słowa oraz jeden z parlamentarzystów lewicy.

Demonstrujący wyrazili w ten sposób poparcie dla wchodzących do trybunału Państwa Watykańskiego dziennikarzy Gianluigiego Nuzziego i Emiliano Fittipaldiego, autorów wydanych w listopadzie 2015 roku książek, odsłaniających kulisy finansów za Spiżową Bramą. Organizatorzy protestu mówili: „Sądzenie dziennikarzy i prawa do informacji nie może mieć miejsca w żadnym państwie prawa”.

Na ławie oskarżonych zasiadają też osadzony w watykańskim areszcie hiszpański ksiądz Lucio Vallejo Balda - były pracownik Prefektury Spraw Ekonomicznych Stolicy Apostolskiej, który przyznał się w zeznaniach do przekazania materiałów dziennikarzom, jego były asystent Nicola Maio oraz specjalistka w dziedzinie PR Francesca Chaouqui. Jest ona w bardzo zaawansowanej ciąży, ale - jak wyjaśniła wchodząc do Watykanu - mimo lekarskiego zalecenia odpoczynku chodzi na rozprawy, by zaprezentować swoją prawdę.

Wszystkim oskarżonym grozi od 4 do 8 lat więzienia. Dodatkowo ks. Baldzie, Chaouqui i Maio zarzuca się o udział w grupie przestępczej, co może podnieść wyrok o dodatkowy wymiar 3-6 lat.