O 9.30 rozpocznie się w Watykanie trzecia rozprawa w procesie karnym o kradzież i rozpowszechnienie poufnych dokumentów, dotyczących finansów
Stolicy Apostolskiej. Zasiadającym na ławie oskarżonych pięciu osobom - w tym dwóm włoskim dziennikarzom - grozi kara od czterech do ośmiu lat
pozbawienia wolności.

Proces rozpoczął się 24 listopada od poinformowania oskarżonych o stawianych im zarzutach. Druga- rozprawa sześć dni później- zakończyła się po kilku minutach z przyczyn proceduralnych. Na dziś zaplanowano pierwsze zeznania oskarżonych. Przed tygodniem, wracając z Afryki, Franciszek ujawnił, że chciał, aby proces zakończył się przed 8 grudnia- dniem inauguracji Roku Miłosierdzia. Nie brak więc głosów, że mógłby on przerwać go w tym momencie. Tym bardziej, że w ostatnich dniach pojawiły się głosy, że w ogóle nie powinien był do niego dopuścił, zwłaszcza, że na łamie oskarżonych zasiedli dziennikarze. We Włoszech prawo gwarantuje im możliwość nieujawniania swoich źródeł i media nie kryją zdziwienia, że w Watykanie, za tego pontyfikatu, jest inaczej.

Proces Vatileaks nie może ruszyć z miejsca. Sprawa kradzieży i rozpowszechnienia poufnych dokumentów dotyczących finansów Stolicy Apostolskiej znów została odroczona z przyczyn proceduralnych. Tym razem nie ustalono nawet, kiedy odbędzie się następna, czwarta już rozprawa. Sąd przyjął do wiadomości zastrzeżenia obrońcy jednej z oskarżonych i poprosił o czas na przeprowadzenie niezbędnych kontroli. Francesca Immacolata Chaouqui wyraziła zadowolenie i zaprzeczyła, jakoby zależało jej na akcie łaski ze strony papieża.

"Jestem niewinna i chcę, żeby do tego wniosku doszedł także watykański sąd" - oświadczyła włoska specjalistka od PR, którą Franciszek przyjął w 2013 roku do komisji zajmującej się oceną sytuacji finansów Stolicy Apostolskiej, skąd wykradzione zostały tajne dokumenty. Nie odbyły się więc zaplanowane na dziś przesłuchania pierwszych oskarżonych -
hiszpańskiego księdza, który był sekretarzem tej komisji oraz samej Chaouqui. Obserwatorzy nadal nie wykluczają, że papież Franciszek mógłby wydać każdej chwili polecenie o zamknięciu procesu. Mogłoby to mieć związek z rozpoczynającym się jutro Rokiem Miłosierdzia. Ma on być w Kościele, a więc i w Watykanie, czasem przebaczenia i pojednania.