- Mamy do czynienia z nagminnym myleniem ofiar i sprawców ataków terrorystycznych. Ofiarami są cywile – w Paryżu, w Bejrucie czy Damaszku. Masakra, którą Państwo Islamskie urządziło w stolicy Francji, odbywa się codziennie w krajach ogarniętych wojną wywołaną przez islamskich bojowników - mówi gazetaprawna.pl Kinga Stańczuk z Rady Krajowej Partii Razem.

- Tymczasem Konrad Szymański swoją wypowiedzią powiela znane klisze: zagrożenie przychodzi z zewnątrz, więc wystarczy zamknąć granice. Nic bardziej mylnego - komentuje ostatnią wypowiedź przyszłego ministra w rządzie PiS Kinga Stańczuk z Rady Krajowej Partii Razem.

- Sytuacja jest znacznie bardziej złożona, zwłaszcza w Europie Zachodniej. W tej chwili to często członkowie starych, osiadłych społeczności imigranckich zaczynają być wyławiani i radykalizowani przez Państwo Islamskie. Myślenie w kategoriach zamknięcia granic w świecie cyfrowym, w którym bojownicy są często indoktrynowani zdalnie, jest całkowicie anachroniczne. Sprowadzanie zagrożenia terroryzmem do wojny z uchodźcami to prosta droga do zrobienia z Europy oblężonej twierdzy i demontażu strefy Schengen - tłumaczy Stańczuk.

Stańczuk przypomina jednak, że po styczniowych atakach na redakcję Charlie Hebdo zwiększono nakłady na szkolenia zespołów antyterrorystycznych, a uprawnienia służb porządkowych zostały znacznie poszerzone. Z prawnego punktu widzenia inwigilacja podejrzanych została znacznie uproszczona. - Paradoksalnie może okazać się, że to Francja okaże więcej rozsądku i analitycznej precyzji niż inne kraje europejskie – pierwsze reakcje już na to wskazują - dodaje Stańczuk.

Wg przedstawicielki Partii Razem, Europa powinna zrobić wszystko, by nie pozwolić współpracownikom tzw. Państwa Islamskiego na wjazd na swoje terytorium. Zwraca jednak uwagę, że kraje graniczne, takie jak choćby Grecja czy Węgry, często nie mają zasobów finansowych, aby prawidłowo weryfikować osoby, które pojawiają się na granicach Unii Europejskiej. Jest nadzieja, że w obliczu tej tragedii Unia otrząśnie się i okaże solidarność, również finansową, z państwami granicznymi, na których spoczywa gros odpowiedzialności za weryfikację osób na granicach unijnych - dodaje.

Kinga Stańczuk zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. Niezależnie od poważnych bolączek natury społeczno-ekonomicznych, które od lat nękają Francję, jest to kraj najstarszych na świecie demokratycznych instytucji i bardzo wysokiej kultury mediów. - Emocje są stonowane, poziom analizy wysoki, nie ma taniej stygmatyzacji. Ten unikatowy francuski model opiera się z jednej strony na silnych i profesjonalnych mediach publicznych, z drugiej na dogłębnej obywatelskiej edukacji, którą odbiera większość obywateli. Atak na Francuzów odbierany jest jako atak na wartości Pierwszej Republiki – i vice versa. Przykład Francji pokazuje, że przywiązanie do świeckiego państwa i jego wartości może być ogromne i autentyczne, a język debaty publicznej w obliczu kryzysu to coś, czego Polska powinna się od Francji uczyć - dodaje Stańczuk.

- Tymczasem w Polsce szuka się winnych nie tam gdzie trzeba. Wypowiedź Witolda Waszczykowskiego, w której obarcza on odpowiedzialnością za ostatnie wydarzenia "oszalałe lewactwo" jest krzywdząca i złowróżbna zarazem. Dotychczasowe doniesienia wskazują, że bojownicy Państwa lslamskiego ponoszą wyłączną winę za ataki 14 listopada; trudno sobie wyobrazić, aby ktoś na lewicy twierdził inaczej. Używanie paryskiej tragedii do podjazdowych wojenek z polską lewicą jest cyniczne - podsumowuje przedstawicielka Partii Razem.