Stefan Niesiołowski podsumował wyniki wyborów samorządowych oraz przeanalizował zakończoną kampanię.

W opublikowanym na portalu gazeta.pl wywiadzie polityk PO stwierdził, że nie powinniśmy wierzyć sondażom. Potwierdzeniem jego słów jest sytuacja PSL.

- Ci, którzy robili sondaże, się pomylili. To, co się działo w sondażach, jeśli chodzi o PSL, to kompromitacja. Kilka dni przed wyborami w jednym z badań sejmikowych ludowcy mieli 7 proc. poparcia, a dostali w wyborach 17 proc.

Analizując przyczyny wyniku swojej partii wskazał między innymi: działania związków zawodowych i "Solidarności" przeciwko PO, afera podsłuchowa, zmęczenie PO.

- Przy tych wszystkich nieprzytomnych atakach na PO jest niewielki spadek poparcia dla Platformy, natomiast Ewa Kopacz jest premierem koalicyjnego rządu i ten rząd odniósł sukces - dodał.

Zdaniem Niesiołowskiego nawet gdyby Donald Tusk pozostał na stanowisku Premiera nie wpłynąłby na poprawę wyniku. Mógłby go nawet pogorszyć.

Wyjaśnił również, że wzajemne ataki w polskiej polityce to spirala prawdy a nie nienawiści. A winę za używany język ponosi PIS.

- Jest. Ale stroną, która go zaostrzyła, jest PiS, a nie PO. To nie my sformułowaliśmy doktrynę, że mordercy rządzą Polską, że Polska utraciła niepodległość, jest półkolonią, że nie ma państwa polskiego. To ci, którzy sformułowali tę doktrynę, odpowiadają za ten język, a nie ci, którzy użyją czasami słowa o watasze czy śmieciach.