Decyzję szefa MON w sprawie pochówków na Wojskowych Powązkach krytykują i lewica, i prawica.

Szef Klubu PiS Mariusz Baszczak podkreślił, że jego partia domagała się od lat tego, by komunistyczni oprawcy nie byli chowani z honorami.
- To, co robi minister Siemoniak, to pewnie kampania wyborcza - powiedział poseł PiS. Zauważył ponadto, że minister Siemoniak jest blisko związany z prezydentem Komorowskim, który uczestniczył w pogrzebie "dyktatora Jaruzelskiego".

Według Mariusza Błaszczaka, nie można oddawać hołdu oprawcom i jednocześnie wspierać ofiary, ponieważ to się wyklucza.

Poseł PiS z komisji obrony - Mariusz Kamiński uważa, że procedura dotycząca wojskowych pochówków powinna być ściśle określona i zarządzenie w tej sprawie powinno w punktach wyliczać, komu pogrzeb na Powązkach i z wojskowym ceremoniałem nie przysługuje. O wyjątkach powinien decydować osobiście minister obrony.

Decyzję o tym, że generałowie z Ludowego Wojska Polskiego nie będą chowani na Powązkach za skandaliczną uznał rzecznik SLD Dariusz Joński. Jego zdaniem, minister obrony stanął w ten sposób po stronie Prawa i Sprawiedliwości oraz tych, którzy buczeli i gwizdali podczas pogrzebu generała Jaruzelskiego na Powązkach. Według Dariusza Jońskiego, każdy przypadek należy rozpatrywać osobno i uzasadniać odmowę, a nie zgodę na ceremoniał.

- Minister obrony narodowej stanął po stronie tych, którzy uprawiają politykę za pomocą trumien; stanął niestety po stronie tych hien cmentarnych - mówił Dariusz Joński podczas konferencji w Sejmie. Podkreślił, że żołnierzy nie można dzielić na lepszych i gorszych, podobnie jak orderów Virtuti Militari w zależności od okresu, kiedy zostały przyznane. W imieniu SLD Dariusz Joński zaapelował do szefa MON, aby wycofał się z tej decyzji.

Wtórował mu kandydat SLD na prezydenta Warszawy Sebastian Wierzbicki. Jak mówił, "nie może być tak, że generał sprzed 1989 roku jest gorszy niż generał po roku 1990, bez względu na zasługi".

Lider SLD Leszek Miller, który wcześniej spotkał się z dziennikarzami, nie chciał poruszać tego tematu.

Decyzję MON o zamknięciu Wojskowych Powązek dla byłych komunistycznych generałów skrytykował także Janusz Palikot. Uznał, że jest to "nie w duchu Platformy i Siemoniaka, kiedyś członka Kongresu Liberalno-Demokratycznego". Zastanawiał się, co oznacza określenie "komunistyczny generał" i dodał, że strasznie mu to "śmierdzi PiS-owskim klimatem". Zdaniem Janusza Palikota, Europa tym różni się od Azji, że do tutejszej kultury należy szanowanie zmarłych i wydanie ich wrogom po to, by mogli być pochowani. Poseł dodał, że rozumiałby zakaz dotyczący pochówku w jakimś miejscu osób skazanych za zbrodnie.

Decyzję o przyznaniu kwatery na wojskowej części Powązek będzie za każdym razem podejmował szef Garnizonu Warszawa. Komunistyczni generałowie będą się jednak mogli starać o miejsca na innych wojskowych kwaterach. Resort obrony nie zarządza bowiem miejscami na warszawskich cmentarzach: Północnym i Południowym.