Wódz ludu, tropi bogatych w rezydencjach, a sam żyje jak minister. Za jedynego godnego przeciwnika uznaje premiera Donalda Tuska. Jaki jest lider NSZZ "Solidarność" Piotr Duda? - w tygodniku "Wprost" pisze Anna Gielewska.

Obalić rząd. To główne hasło Piotra Dudy w ostatnich miesiącach. - Biedni znajdą bogatych za murami rezydencji - złowieszczo zapowiedział niedawno szef "S" w "Rzeczpospolitej". Mocne. Jak na wodza związkowego z prawdziwego zdarzenia przystało.

Tyle że sam Duda do tych "najbiedniejszych" nie należy. Związek co miesiąc wypłaca mu pensję w wysokości prawie trzykrotnego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. To ok. 11 tys zł. Do tego samochód z kierowcą do dyspozycji, dwa służbowe mieszkania - w Gdańsku i Warszawie, fundusz reprezentacyjny.

Duda jest też przewodniczącym rady nadzorczej spółki Dekom. To firma, której właścicielem jest NSZZ "Solidarność". Jak przyznaje w rozmowie z "Wprost" - wynagrodzenie z tego tytułu pobiera. Ile? Tego już zdradzić nie chce. Podobnie jak władze spółki. - Dekom sp. z o.o. jest podmiotem prywatnym, a nie spółką Skarbu Państwa i dane dotyczące wynagrodzenia rady nadzorczej, zarządu oraz pracowników są poufne - odpisała nam pracownica biura zarządu.

Do tego wynagrodzenie za zasiadanie w Komisji Trójstronnej, które reprezentujący "S" związkowcy otrzymują poza zwrotem kosztów. Jakie?