Zapowiedź legalnie wybranej władzy, że nie opublikuje wiążącego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, jest skandaliczna - uważa szef KOD Mateusz Kijowski. Dlatego KOD przed KPRM będzie się domagać opublikowania wyroku - zapowiedział.

"Na godz. 17 zapraszamy wszystkie siły demokratyczne w Polsce, wszystkie środowiska, wszystkie partie polityczne, żeby przyszły i szeroko pokazały, jak bardzo nie podoba nam się łamanie konstytucji, jak bardzo zależy nam na przestrzeganiu prawa przez legalnie wybraną władzę" - mówił Kijowski na czwartkowym briefingu prasowym w Warszawie.

Dodał, że zgromadzeni przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów będą domagać się opublikowania wyroku. Szef KOD podkreślił, że w środę zapadł wiążący, ostateczny wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. nowelizacji ustawy o TK. "Legalnie wybrana władza zapowiada, że złamie konstytucję i tego wyroku nie opublikuje. Jest to absolutnie skandaliczna wypowiedź, to skandaliczne pomysły na łamanie porządku konstytucyjnego" - ocenił.

Dodał, że ze wstępnych potwierdzeń wynika, że obecni na proteście będą m.in. przedstawiciele wszystkich opozycyjnych partii politycznych w parlamencie.

W środę TK w 12-osobowym składzie zakwestionował m.in. określenie pełnego składu Trybunału, jako co najmniej 13 sędziów; wymóg większości 2/3 głosów dla jego orzeczeń; nakaz rozpatrywania wniosków przez TK według kolejności wpływu; wydłużenie terminów rozpatrywania spraw przez TK; możliwość wygaszania mandatu sędziego TK przez Sejm oraz brak w noweli vacatio legis. Według TK nowela uniemożliwiła TK "rzetelne i sprawne działanie" i ingerowała w jego niezależność. TK odrzucił zarzut, że rozstrzygał we własnej sprawie, bo nie ma innego organu, który by to zbadał.

O uznanie niekonstytucyjności noweli wnosili posłowie PO, posłowie Nowoczesnej i PSL oraz RPO, I prezes SN i KRS.

Rzecznik rządu Rafał Bochenek oświadczył w środę, że "komunikat" Trybunału Konstytucyjnego nie spełnia przesłanek ustawowych, by być uznanym za wyrok i rząd nie może tego komunikatu opublikować.

Dziennikarze pytali Kijowskiego o wtorkową wypowiedź wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Jarosława Zielińskiego dotyczącą incydentu podczas spotkania z Anną Marią Anders w Suwałkach. "Nastąpiło zakłócenie porządku publicznego przez zwiezionych z Warszawy i Białegostoku ludzi. Celowo to było zorganizowane, to była ustawka z częścią mediów także" - powiedział Zieliński w RDC. Jego zdaniem osoby te zostały zwiezione przez KOD. "Osobnej analizy wymaga, jak te osoby są rekrutowane. Myślę, że z czasem będziemy o tym wiedzieli więcej (...) Zakłócono porządek publiczny, na to są artykuły w kodeksie karnym" - mówił wiceminister.

Kijowski odparł, że policja powinna sprawdzać, jeśli ludzie popełniają przestępstwa, natomiast werbowanie czy zachęcanie do współpracy nie jest przestępstwem. "Nie bardzo wiem, co chciał pan Zieliński sprawdzać" - zaznaczył. Ocenił, że niewątpliwie, gdy władza zapowiada, że będzie kontrolować obywateli, zmierza w kierunku władzy totalitarnej. "Bo w państwie demokratycznym to obywatele kontrolują władzę" - powiedział Kijowski.

Ocenił, że złamaniem prawa jest urządzenie przez ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka wiecu wyborczego w publicznej instytucji.

W piątek w Archiwum Państwowym w Suwałkach została otwarta wystawa "Armia Skazańców", poświęcona gen. Władysławowi Andersowi - ojcu Anny Marii Anders, kandydatki PiS startującej w wyborach uzupełniających do Senatu na Podlasiu. Otwarcie zostało zakłócone przez grupę osób, które protestowały przeciw prowadzeniu kampanii wyborczej w takim miejscu, część z nich miała znaczki KOD. Anders w niedzielnych wyborach w okręgu nr 59 zdobyła mandat senatora. (PAP)

(planujemy kontynuację tematu)

kno/ as/