Jednym z filarów prezydentury Donalda Trumpa jest przekonanie, że pozytywne dane i sondaże są wiarygodne, a negatywne – fałszywe. Dlatego, chcąc przeciwstawić się sierpniowemu raportowi Biura Statystyki Pracy, który wskazywał na słabe wyniki zatrudnienia, zaprosił dziennikarzy do Gabinetu Owalnego, by zaprezentować im własną, znacznie bardziej optymistyczną wersję statystyk.
Co prawda w ostatnich miesiącach Trump i jego sojusznicy wielokrotnie chwalili biuro, gdy publikowało ono dane o dynamicznym wzroście zatrudnienia. Jednak po ostatnim raporcie prezydent nie tylko skrytykował wyniki, ale też zwolnił komisarz agencji, Erikę McEntarfer, oskarżając urząd o manipulację liczbami.
Na spotkaniu w Białym Domu Trump przedstawił nowe wykresy, które przygotował Stephen Moore, ekonomista z konserwatywnej Fundacji Heritage. Jak twierdził, dowodzą one, że gospodarka pod jego rządami radzi sobie lepiej niż za kadencji Joego Bidena. Moore wyjaśnił zaś dziennikarzom, że dane oparto na niepublikowanych dotąd materiałach Biura Spisu Powszechnego, co uniemożliwia ich weryfikację. Mimo to prezydent wydawał się usatysfakcjonowany. – Pokazałem mu pięć lub sześć wykresów i był zadowolony z tych pozytywnych informacji – przyznał ekonomista.
Szczególnie przypadł mu do gustu wykres pokazujący, że w trakcie drugiej kadencji republikanina przeciętny dochód gospodarstwa domowego wzrósł o prawie 1,2 tys. dolarów. – To niesamowita liczba – podkreślił Trump, wskazując na planszę. – Właśnie została opublikowana – dodał.
Amerykański przywódca od lat wykazuje skłonność do podważania lub manipulowania twardymi danymi. W 2019 r., podczas swojej pierwszej kadencji w Białym Domu, zaprezentował zmanipulowany model prognozy huraganu z dorysowaną czarną linią, sugerującą, że Alabama znajdzie się na trasie huraganu Dorian – choć w rzeczywistości tak nie było. Gdy na świecie zaczęła się rozprzestrzeniać pandemia koronawirusa, prezydent narzekał, że testy sprawiają, iż Stany Zjednoczone wyglądają na państwo z większą liczbą przypadków niż inne. – Pomyślcie o tym: gdybyśmy nie testowali, gdybyśmy zamiast ponad 40 mln testów zrobili połowę, mielibyśmy połowę przypadków. Gdybyśmy zrobili kolejne cięcie o połowę, mielibyśmy znowu połowę tej liczby – mówił w Białym Domu.
W drugiej kadencji wysiłki administracji, by kontrolować lub ograniczać dane rządowe, zdają się jeszcze bardziej nasilać. W ostatnim wywiadzie dla CNBC Trump zakwestionował część danych opublikowanych przez własny rząd. Stwierdził, że ceny spadają – mimo że dane Biura Statystyki Pracy wskazują na wzrost inflacji. Powiedział też, że cena galonu benzyny spadła do 2,2 dol. Tymczasem, według danych Departamentu Energii, średnia cena wynosi 3,14 dol., czyli nieco więcej niż w momencie objęcia przez niego urzędu, choć mniej niż o tej samej porze w ubiegłym roku.
Problemy te dotyczą nie tylko danych ściśle gospodarczych. W instytucjach odpowiedzialnych za kwestie zdrowotne administracja usuwa dane, ogranicza ich gromadzenie, a czasami wydaje wytyczne sprzeczne z własnymi danymi — wpływając nie tylko na proces podejmowania decyzji w rządzie, ale także na możliwości lekarzy, by udzielać pacjentom oraz opinii publicznej porad.
Centers for Disease Control and Prevention (CDC), agencja odpowiedzialna za zapobieganie chorobom, ograniczyło zbieranie danych na temat zakażeń HIV, a w styczniu usunęło ze swojej strony internetowej szeroki zakres treści dotyczących tego wirusa, aby dostosować się do rozporządzeń wykonawczych Trumpa w sprawie DEI (polityki promowania różnorodności, równości i włączenia społecznego). Z kolei w kwietniu Reuters poinformował, że z powodu cięć kadrowych Amerykańska Komisja ds. Bezpieczeństwa Produktów Konsumenckich przestanie gromadzić dane za pośrednictwem Krajowego Elektronicznego Systemu Nadzoru nad Urazami na temat obrażeń spowodowanych wypadkami drogowymi, alkoholem, działaniami niepożądanymi leków, incydentami lotniczymi oraz wypadkami w miejscu pracy.
– Konsekwencje z perspektywy zdrowotnej wynikające z utraty danych będą poważne. Jeśli nie można ufać stronie internetowej CDC, to dokąd ludzie mają się zwrócić po te kluczowe informacje zdrowotne? To jest najważniejsze pytanie, a niestety nie mam na nie dobrej odpowiedzi. I to bardzo mnie niepokoi – powiedział Richard Besser, były dyrektor CDC.
Również zwolnienia, które zainicjował na początku prezydentury Trumpa miliarder i były szef Departamentu Wydajności Rządu (DOGE) Elon Musk, wpływają na jakość zbieranych danych. Po redukcjach etatów Narodowa Służba Meteorologiczna (NWS) od lutego wstrzymała część lotów balonów pogodowych, co – jak wskazują niezależni meteorolodzy – spowodowało luki w dostępie do informacji, które negatywnie wpłynęły na jakość prognoz. ©℗