Jak wynika z opublikowanych we czwartek danych przez federalnych urząd statystyczny, produkcja przemysłowa w Niemczech we wrześniu była o 1,3 proc. wyższa niż miesiąc wcześniej, biorąc pod uwagę dane oczyszczone z wahań sezonowych i efektów kalendarzowych. W porównaniu do września zeszłego roku spadła jednak o 1 proc.
Odbicie z głębokiego dołka
Znaczący, jak na wyniki sektora wytwórczego w ostatnich latach, wzrost produkcji w ujęciu miesięcznym, to przede wszystkim pochodna... fatalnych wyników przemysłu w sierpniu. Wówczas produkcja spadła o 3,7 proc., do najniższego poziomu od 2020 roku, gdy globalną gospodarkę zatrzymała pandemia. Wrześniowe ożywienie to w pierwszej kolejności zasługa motoryzacji. Produkcja samochodów i części do nich, najważniejszego sektora niemieckiego przemysłu, zwiększyła się we wrześniu o 12,3 proc. W zeszłego roku motoryzacja wypracowała 24 proc. przychodów całego sektora wytwórczego na rynku wewnętrznym.
Pewną poprawę w przemyśle zasugerowały także opublikowane dzień wcześniej dane o nowych zamówieniach dla niemieckich fabryk. Wzrosły one we wrześniu o 1,1 proc. w porównaniu do sierpnia. Na poprawę złożyły się zwiększone o 3,5 proc. zamówienia ze strony kontrahentów zagranicznych i obniżona o 2,4 proc. liczba nowych zleceń krajowych.
Żaden pojedynczy miesięczny odczyt nie może w obecnej sytuacji sygnalizować punktu zwrotnego. Wymagałoby to dłuższej serii pozytywnych danych – napisali w komentarzu ekonomiści ING. Eksperci oceniają, że przedsiębiorstwa przemysłowe cechuje niechęć do inwestycji i niskie wykorzystanie mocy produkcyjnych. Niemniej w najbliższych miesiącach niemiecki sektor wytwórczy może zanotować „bardzo nieśmiałą poprawę”.
Niemiecki przemysł pod presją chińskiej konkurencji
Skalę poprawy będą jednak ograniczać niesprzyjające czynniki zewnętrzne. Niemiecki przemysł wpadł w recesję, po tym, jak w konsekwencji agresji Rosji na Ukrainę, Europa pogrążyła się w 2022 roku w kryzysie energetycznym. Obecnie poziom produkcji jest niższy niż był na koniec 2021 roku o 10 proc. Dwa główne powody, dla których wyjście z problemów jest trudne, to podwyższone amerykańskie cła i rosnąca konkurencja ze strony chińskich produktów.
Od objęcia urzędu w styczniu prezydent Donald Trump podniósł taryfy na towary importowane z UE z 1,5 do 15 proc. Jednocześnie, również dzięki podwyższonym cłom, ograniczył amerykański import z Chin. Wypchnięte z USA chińskie produkty zalewają inne rynki, a eksport z Chin do UE rośnie w dwucyfrowym tempie w porównaniu do zeszłego roku.
Jak oceniają eksperci, najsilniejsze negatywne konsekwencje chińskiej ekspansji grożą tym państwom, dla których ważny jest eksport wysoko przetworzonych towarów przemysłowych. W pierwszej kolejności Niemcom.
Motoryzacja w odwrocie
Jednym z sektorów najsilniejszy odczuwających skutki niekorzystnej koniunktury jest motoryzacja. W tym wypadku działają jeszcze dodatkowe czynniki. Chodzi na przykład o niższy niż przed pandemią popyt na samochody. W 2024 r produkcja aut osobowych w Europie była niższa o 23 proc. (5 mln stuk) niż w rekordowym pod tym względem 2017 roku. W samych Niemczech obniżyła się o 31 proc. (1,8 mln sztuk), w odniesieniu do najwyższego w historii poziomu z 2011 roku.
Niezależnie od wszystkich wymienionych czynników związanych z popytem i podażą, rewolucja w kierunku aut elektrycznych, prostszych w budowie od samochodów spalinowych sprawia, że część dotychczasowej produkcji staje się niepotrzebna. W szczególności dotyka do dostawców podzespołów. W ciągu jednego tygodnia na przełomie września i października dwie firmy z tego sektora – Robert Bosch i ZF Friedrichshafen – zapowiedziały zwolnienie łącznie 20 tys. pracowników. Ale przerost mocy produkcyjnych i tym samym zatrudnienia, jest dużo większy.
Zapowiadana przez obydwie firmy redukcja etatów rozłożona jest na kilka lat i nie dotyczy tylko Niemiec. Jednak jak policzyli ekonomiści Deutsche Bank, gdyby borykająca się z pogorszeniem wyników finansowych niemiecka motoryzacja chciała poprawić rentowność do poziomów wyznaczanych przez historyczne wzorce, to powinna z dnia na dzień zwolnić 100 tys. z ok. 800 tys. wszystkich pracowników. To wyliczenia sprzed kilku miesięcy, a w tym czasie sytuacja tylko się pogorszyła.
Przemysł obronny będzie zatrudniał
Czy to znaczy, że sytuacja niemieckiego przemysłu i zatrudnionych w nim pracowników będzie, po ewentualnej krótkotrwałej poprawie, dalej tylko się pogarszać? Niekoniecznie. Będący u władzy od maja rząd kanclerza Friedricha Merza zapowiedział wydanie w najbliższych latach dodatkowych 500 mld euro na rozbudowę infrastruktury i przeznaczenie „tyle ile potrzeba” na wzmocnienia możliwości obronnych Niemiec.
Dozbrojenie niemieckiej armii w dużym stopniu ma się opierać na zwiększonych zamówieniach dla krajowego przemysłu. Jak zwracają uwagę eksperci Deutsche Bank, jego obecne możliwości produkcyjne są dalece niewystarczające, biorąc pod uwagę wielkość potencjalnych zamówień. Przy produkcji obronnej pracowało w Niemczech na koniec 2024 r. ok. 80 tys. osób, z tego 32 tys. w koncernie Rheinmetall.
Firma, produkując m.in. broń, amunicję, systemy obrony powietrznej czy pojazdy wojskowe, już zapowiedziała, że zwiększy zatrudnienie o 8 tys. osób w ciągu trzech lat. Jednak, gdy otrzyma dodatkowe zamówienia od rządu, będzie potrzebować jeszcze wyższego zatrudnienia. W ten sposób produkcja obronna może wchłonąć przynajmniej część pracowników zwalnianych przez motoryzację.