– Proces rozszerzenia postępuje dziś szybciej niż w ciągu ostatnich 15 lat. Nie możemy sobie jednocześnie pozwolić na utratę impetu. Światowy porządek się zmienia, a bezpieczeństwo Europy jest coraz bardziej zagrożone – powiedziała szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas podczas prezentacji raportu podsumowującego działania poczynione w ciągu ostatnich 12 miesięcy przez państwa ubiegające się o akces do Unii Europejskiej.

Finalizacja procesu rozszerzeniowego, będąca jednym ze strategicznych priorytetów władz UE, może urzeczywistnić się już w 2030 r. – To realistyczny cel – twierdzi Kallas. Brukseli zależy na przyspieszeniu tempa negocjacji, ale stanowczo podkreśla, że nie zamierza przymykać oka na brak postępów w realizacji reform. Spośród 10 państw starających się o akces do UE komisarze szczególnie docenili aktywność Albanii, Czarnogóry, Mołdawii i Ukrainy. Na drugim biegunie znalazły się Bośnia i Hercegowina, Gruzja, Kosowo, Macedonia Północna, Serbia i Turcja. Wobec Tbilisi Komisja Europejska była zdecydowanie najsurowsza, konkludując, że proces akcesyjny został de facto wstrzymany, Gruzja sukcesywnie oddala się od zasad demokracji i „jest uznawana za państwo kandydujące jedynie z nazwy”.

Weto Węgier blokuje akcesję Ukrainy i Mołdawii. KE próbuje wyjść z impasu

Podgorica zamknęła już cztery rozdziały negocjacyjne i niewykluczone, że do końca roku domknie kilka kolejnych, a resztę w 2026 r. Czarnogóra to w opinii KE „najbardziej zaawansowany kandydat na drodze do członkostwa”. Z kolei Albania zdołała uruchomić cztery klastry negocjacyjne, grupujące rozdziały, i wiele wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach otworzy piąty. Komisja pochwaliła rząd w Tiranie za nowe ustawodawstwo w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości oraz walki z przestępczością zorganizowaną i korupcją. „Osiągnięcie przez Albanię celu, jakim jest zakończenie negocjacji do 2027 r., zależy od utrzymania tempa reform i wspierania pluralistycznego dialogu politycznego” – czytamy w raporcie.

Mołdawii i Ukrainie nie udało się dotąd rozpocząć rozmów w żadnym z klastrów negocjacyjnych, jednak w ocenie KE oba państwa i tak zdołały poczynić postępy na drodze akcesyjnej. Zarówno Mołdawia, zmagająca się z ciągłym zagrożeniem hybrydowym ze strony Kremla, jak i Ukraina, tocząca wojnę z Rosją pomyślnie przeszły etap screeningu, czyli analizy zgodności prawodawstwa z wymogami wspólnotowymi, i obecnie spełniają warunki wymagane do otwarcia klastrów: pierwszego (kwestie podstawowe), drugiego (rynek wewnętrzny) i szóstego (stosunki zewnętrzne). Bruksela ma nadzieję, że do końca roku do tej listy dołączą pozostałe trzy.

Podczas wtorkowej konferencji Marta Kos, komisarz ds. rozszerzenia, zaznaczyła, że choć Kiszyniów i Kijów znajdują się na podobnym etapie, to mołdawski rząd „poczynił w ostatnich 12 miesiącach najszybszy postęp spośród wszystkich kandydatów”. Wyrażając podziw wobec zaangażowania Ukrainy w proces rozszerzenia UE, zaapelowała jednocześnie do władz w Kijowie o pogłębienie wysiłków zmierzających do ograniczenia korupcji. Mołdawia i Ukraina chcą sfinalizować negocjacje do 2028 r., jednak na przeszkodzie wciąż stoi weto Węgier, przez które oba państwa nie mogą otworzyć żadnego z klastrów.

Prezydentka Mołdawii Maia Sandu stwierdziła w tym tygodniu, że jej rodacy, którzy w sierpniowych wyborach utrzymali przy władzy siły prounijne, potrzebują teraz „jasnego stanowiska UE”. – Mołdawia może przetrwać i rozwijać się jako demokracja tylko w ramach Wspólnoty – dodała polityczka. Z kolei prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nazwał postawę Viktora Orbána „konkretnym wsparciem dla Władimira Putina”. W obliczu obstrukcji stosowanej przez Węgry KE wraz z grupą państw członkowskich rozważają kilka scenariuszy wyjścia z akcesyjnego pata. Jeden z nich zakłada rozdzielenie kandydatur Mołdawii, wobec której Budapeszt nie ma większych zastrzeżeń, i Ukrainy. Temu jednak sprzeciwia się Kijów i szereg innych stolic, w tym Warszawa.

Innym pomysłem krążącym po brukselskich korytarzach jest dokooptowanie do Wspólnoty nowych członków, ale bez prawa weta. Takie zabezpieczenie pomogłoby złagodzić postawę Węgier do czasu przeforsowania instytucjonalnych zmian ograniczających zasadę jednomyślności w głosowaniach na forum Rady UE. W wywiadzie dla „Financial Timesa” Marta Kos przyznała, że głosy sceptyczne wobec rozszerzenia Wspólnoty płyną nie tylko z Budapesztu. W lipcu kanclerz Niemiec Friedrich Merz oznajmił, że nie spodziewa się, by akcesja Ukrainy dokonała się w czasie obowiązywania nowych wieloletnich ram finansowych UE, a więc przed 2034 r.