Sprawa wyszła na jaw w sierpniu 2023 roku, kiedy w trakcie czynności technicznych odkryto urządzenia służące do wydobywania kryptowalut, ukryte w kanale wentylacyjnym jednego z budynków NSA. Jak ustalono, koparki działały w dwóch lokalizacjach: przy ul. Boduena 3/5 oraz przy ul. Jasnej 6 w Warszawie. Oba adresy to obiekty należące do sądu i zasilane z tej samej infrastruktury energetycznej.
Nielegalna kopalnia kryptowalut w gmachu Naczelnego Sądu Administracyjnego
Zgromadzony materiał dowodowy wskazuje, że proceder nie był incydentem ani krótkotrwałym eksperymentem. Według śledczych nielegalna kopalnia kryptowalut funkcjonowała nieprzerwanie od października 2019 roku do sierpnia 2023 roku. Przez ten czas do sądowej sieci energetycznej podłączono łącznie 51 urządzeń elektronicznych przeznaczonych do tzw. kopania kryptowalut.
3,7 mln kWh energii i 2,5 mln zł strat dla państwa
Skala zużycia energii robi wrażenie nawet na doświadczonych śledczych. Prokuratura wyliczyła, że koparki pobrały ponad 3,7 mln kilowatogodzin energii elektrycznej. To ilość, która w warunkach domowych wystarczyłaby na zasilanie setek mieszkań. Wartość strat, jakie poniósł Skarb Państwa, oszacowano na 2,5 mln zł.
— Bez wiedzy i zgody osób uprawnionych podłączyli do sieci energetycznej budynków Naczelnego Sądu Administracyjnego przy ul. Boduena 3/5 i przy ul. Jasnej 6 w Warszawie 51 urządzeń elektronicznych, tzw. koparek kryptowalut — przekazał TVN24 Antoni Skiba z Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Śledczy nie ujawniają, ile dokładnie mogli zarobić podejrzani na nielegalnym wydobyciu kryptowalut. Zaznaczają jednak, że przy takiej skali zużycia energii potencjalne zyski mogły być znaczące, zwłaszcza w okresach wysokich notowań kryptowalut na światowych rynkach.
Dwóch serwisantów z zarzutami. Grozi im 10 lat więzienia
Zarzuty w sprawie usłyszało dwóch serwisantów, którzy — według ustaleń prokuratury — mieli dostęp do infrastruktury technicznej budynków NSA. To właśnie ten dostęp miał umożliwić im podłączanie koparek bez wzbudzania podejrzeń przez długi czas. Mężczyźni odpowiedzą m.in. za kradzież energii elektrycznej i wyrządzenie szkody o znacznej wartości.
W przypadku skazania grozi im kara do 10 lat pozbawienia wolności. Śledczy nie informują, czy podejrzani przyznają się do winy ani czy złożyli wyjaśnienia. Na obecnym etapie postępowania prokuratura koncentruje się na odtworzeniu pełnej skali procederu i ustaleniu ewentualnych powiązań z innymi osobami lub podmiotami.
Zerwana umowa, kara umowna i zapowiedź pozwu
Jak informował w marcu 2024 roku Onet, sprawa miała również poważne konsekwencje administracyjne i finansowe. Naczelny Sąd Administracyjny rozwiązał umowę z firmą informatyczną obsługującą warszawski sąd, uznając, że doszło do rażących zaniedbań w zakresie nadzoru nad infrastrukturą techniczną.
Na firmę nałożono karę umowną w wysokości blisko 900 tys. zł. NSA zapowiedział także skierowanie sprawy na drogę sądową i dochodzenie dalszych roszczeń. Według nieoficjalnych informacji TVN24 to właśnie serwisanci związani z tą firmą usłyszeli prokuratorskie zarzuty.
Międzynarodowy wątek. Ślad prowadzi do Czech
Postępowanie nabiera również wymiaru międzynarodowego. Jak ustalili śledczy, część śladów związanych z przepływem kryptowalut prowadzi poza granice Polski, w tym do Czech. Prokuratura prowadzi współpracę z tamtejszymi organami ścigania, licząc na ustalenie pełnego łańcucha transakcji oraz identyfikację osób lub podmiotów, które mogły uczestniczyć w legalizacji środków pochodzących z nielegalnego wydobycia.
Zdaniem śledczych odpowiedź strony czeskiej może mieć kluczowe znaczenie dla dalszego biegu sprawy, zwłaszcza jeśli potwierdzi się udział zagranicznych giełd kryptowalut lub pośredników finansowych. Na razie prokuratura nie ujawnia szczegółów dotyczących zakresu tej współpracy ani terminów ewentualnych kolejnych decyzji procesowych.
Źródła: TVN24
Przez lata nikt nie zauważył. Co działo się w murach sądu?
Miliony kWh zniknęły. Trop prowadzi do serwisantów
Sąd, wentylacja i koparki. Kulisy śledztwa
Tajemnica gmachu NSA wyszła na jaw po czterech latach
Energia sądu zasilała kryptowaluty. Teraz są zarzuty