„Zakończenie rozmów o wejściu do UE w 2028 r. jest celem realistycznym. Taki jest główny wniosek z opublikowanego raportu. Poziom przygotowania i tempo reform pozwalają nam to osiągnąć – tak oceniła Komisja Europejska. Nasze wspólne wysiłki przyniosły efekt. Ale czeka nas też wyjątkowo dużo pracy” – cieszył się we wpisie na Facebooku wicepremier Taras Kaczka, odpowiadający za integrację euroatlantycką. Problem polega na tym, że samo rozpoczęcie rozmów wymaga zdjęcia weta przez Węgry. Kaczka przy okazji wtorkowego szczytu rozmawiał z tamtejszym ministrem spraw zagranicznych. Ukraińcy bardziej jednak liczą na zmianę władzy w Budapeszcie po przyszłorocznych wyborach.
Jak pokonać Orbána
Na razie eurourzędnicy myślą nad rozpoczęciem półformalnych rokowań, które nie wymagałyby jednogłośnej zgody członków UE. Po możliwym odsunięciu od władzy Fideszu Viktora Orbána uzyskane w międzyczasie efekty zostałyby po prostu sformalizowane. Albo byłyby gotowe, gdyby sam Orbán zmienił zdanie w tej sprawie, np. do szczytu 19 grudnia, podsumowującego duńską, przychylną Ukrainie prezydencję. – Od ominięcia węgierskiej blokady zależy dalsza motywacja władz ukraińskich do kontynuacji reform. Jeśli weto dalej będzie nas blokować, na szybkie tempo nie ma co liczyć – mówi nasze źródło w Kijowie. Komisarz ds. rozszerzenia Marta Kos twierdzi, że do końca listopada będą od strony technicznej gotowe do otwarcia wszystkie klastery, na jakie podzielono rozdziały negocjacyjne.
Motywacja do kontynuacji reform nie jest pustym hasłem. W tygodniach poprzedzających publikację dokumentu media – m.in. Reuters i „Jewropejśka prawda” – powołując się na wstępne wersje ukraińskiego raportu, alarmowały, że Kijów zostanie w nim ostro skrytykowany. – O tym, że tak się nie stało, zdecydowały rezultaty screeningu. Przepisy, które przechodzą przez parlament, zostały w nim wysoko ocenione. Problemem bywa ich realizacja oraz praktyka polityczna, co Komisja też zauważyła. Ale problemy nie przysłoniły ogólnej oceny dostosowywania ustawodawstwa – przekonuje rozmówca znający szczegóły relacji z Brukselą. KE odniosła się zwłaszcza do lipcowej próby skasowania niezależności instytucji antykorupcyjnych.
Zełenski pod presją społeczeństwa
Pod presją Brukseli i protestów w kraju ekipa Wołodymyra Zełenskiego z części forsowanych zmian się wycofała, ale – także według KE – nie załatwia to sprawy zagwarantowania postępów w walce z korupcją. Skandal miał negatywne skutki dla ukraińskiej eurointegracji, ponieważ na kilka miesięcy zamroził prace koncepcyjne nad ominięciem węgierskiego weta. – Było to dla nas tym boleśniejsze, że przypadło na okres duńskiej prezydencji w Radzie UE, która była zdeterminowana, by przyspieszyć proces akcesyjny. W styczniu 2026 r. Danię zastąpi Cypr, po którym niczego podobnego oczekiwać nie należy – mówi nam ukraiński urzędnik, który przed lipcową rekonstrukcją rządu brał udział w negocjacjach akcesyjnych.