Daszyńska-Muzyczka: Bank Rozwoju Trójmorza pobudziłby zainteresowanie inwestorów naszą częścią Europy. Działałby komplementarnie do Funduszu Trójmorza.
Z racji 10. rocznicy 3SI także ranga forum biznesowego była podniesiona, bo na scenie pojawiły się głowy 10 państw należących do Trójmorza. Gościliśmy też Chrisa Wrighta, sekretarza energii Stanów Zjednoczonych, oraz ekspertów z USA, Japonii, Bliskiego Wschodu czy Afryki. Łącznie udział wzięło ponad 700 uczestników z co najmniej 36 państw. O ile sama Inicjatywa Trójmorza skupia się na trzech sektorach – energetycznym, cyfrowym i transportowo-logistycznym – o tyle podczas forum paleta tematyczna została rozszerzona o sektor obronny, dual-use oraz przemysł kosmiczny. Dyskutowaliśmy również o prawnych i finansowych wyzwaniach naszej części Europy. Po raz pierwszy po forum Trójmorza pojawił się raport podsumowujący panele dyskusyjne.
W trakcie forum wiele dyskutowano o różnych rozwiązaniach finansowych, które mogłyby przyczynić się do rozwoju infrastruktury w naszej części Europy. Jako że reprezentuję sektor finansowy i mam doświadczenie z tworzenia Funduszu Inwestycyjnego Inicjatywy Trójmorza, uznałam, że potrzebujemy pewnego stałego komponentu finansowego, który przyspieszyłby inwestycje. Dlatego jako Three Seas Business Council rekomendujemy, żeby kolejnym krokiem rozwoju inicjatywy, zwłaszcza w części finansowo-ekonomicznej, było utworzenie multilateralnej instytucji finansowej – Banku Rozwoju Trójmorza. Potrzebujemy instytucji, której misją byłoby przyspieszenie inwestycji w regionie Trójmorza w infrastrukturę północ–południe poprzez pakiet instrumentów finansowych, w tym system gwarancji. To mogłoby zwiększyć zainteresowanie inwestorów naszym regionem.
Fundusz jest dowodem na to, że zwroty z inwestycji w infrastrukturę w naszym regionie mogą sięgać nawet 13–15 proc., podczas gdy najczęściej wynoszą one w tym sektorze 5–7 proc. To oznacza, że przestrzeń do inwestycji jest wciąż bardzo duża, i dlatego potrzebujemy różnych rozwiązań i struktur finansowych dla inwestycji w regionie. Jest przestrzeń i dla funduszy inwestycyjnych, i dla banków. Multilateralne banki rozwoju mają szczególną rolę, bo najczęściej związane są z danym regionem lub inicjatywą. Przykładem tego typu przedsięwzięć może być Nordic Investment Bank, który powstał na potrzeby rozwoju krajów nordyckich, New Development Bank utworzony przy inicjatywie BRICS czy African Development Bank. Podobnego mechanizmu potrzebujemy w Europie Środkowej.
Banki multilateralne są zakładane przez państwa i to one ze swoich budżetów kontrybuują w kapitale założycielskim. Taka jest zasada działania Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, Europejskiego Banku Inwestycyjnego czy wspomnianego Nordic Investment Bank. Przedsięwzięcie powinno być otwarte na członków Inicjatywy Trójmorza, partnerów strategicznych, ale też na pozostałe państwa. Żeby określić wysokość budżetu i wkładów poszczególnych kontrybutorów, należy wykonać pierwszy krok, czyli przygotować tę inicjatywę od strony formalnej. Tutaj potrzebna jest praca zespołu międzynarodowego, który wypracuje projekt aktu założycielskiego.
Pomysł banku multilateralnego nie jest nowy. Wyszliśmy z taką inicjatywą już w 2022 r. Akurat rozpoczęła się wtedy wojna na Ukrainie, która zepchnęła ten temat na dalszy plan. Wierzę, że będziemy mogli go kontynuować z nową administracją. Warto podkreślić, że koncepcja była przedmiotem rozmów z kilkoma krajami, które wyraziły duże zainteresowanie. Przypomnijmy, że Inicjatywę Trójmorza na poziomie prezydenckim zakładali wspólnie 10 lat temu prezydenci Polski i Chorwacji, a Fundusz Trójmorza, z inicjatywy mojej jako ówczesnego prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego, zakładaliśmy w 2019 r. wspólnie z rumuńskim Exim Banca Românească.
Trudno mi się odnieść do takich głosów, bo jako pomysłodawca funduszu i osoba, która ponad 30 lat spędziła w sektorze bankowym, patrzyłam na to przedsięwzięcie jak na ogromną szansę gospodarczą i inwestycyjną dla regionu Trójmorza. Przypomnę, że fundusz działa na zasadach komercyjnych, więc decyzje inwestycyjne są podejmowane przez niezależny komitet inwestycyjny, w którym zasiadają eksperci i fachowcy. Politycy nie mają wpływu na wybór konkretnych inwestycji; decyduje rachunek ekonomiczny, czyli potencjalna stopa zwrotu.
Fundusz działa na zasadach komercyjnych i skupia się na generowaniu zwrotów dla swoich inwestorów. Bank oferowałby np. instrumenty obniżające ryzyko inwestycji, czyli gwarancje. Mógłby również być współinwestorem mniejszościowym z innymi funduszami typu private equity lub udzielać finansowania dłużnego wspólnie z innymi bankami komercyjnymi lub rozwojowymi. Dzięki temu obniżałby ryzyko inwestycji. Pozwoliłoby to na dotarcie do znacznie szerszego grona inwestorów, nie tylko tych operujących na bardziej ryzykownych rynkach equity, lecz także tych zainteresowanych innymi instrumentami, np. dłużnymi. Bank byłby też ofertą dla bardziej ostrożnych inwestorów, np. instytucjonalnych. Dodatkowo instrum enty finansowe banku, poprzez ograniczanie ryzyka, czyli gwarancje, zmniejszałyby koszt finansowania dla projektów i przedsiębiorców działających w regionie. Nie widzę tu ryzyka rywalizacji o ten sam kapitał. To rozwiązanie komplementarne. ©℗