Wystarczyły 3 lata, aby w Polsce pojawiło się nagle blisko 100 tys. osób, legitymujących się sportowym pozwoleniem na broń. Liczba ta rośnie, a wraz z nią próby obchodzenia przepisów i zarabiania na chęci Polaków do posiadania broni. Jak wielka jest skala tego zjawiska i czy uda się je powstrzymać?
Polacy ruszyli po pozwolenia na broń
Takim momentem był wybuch pełnoskalowej wojny za naszą wschodnią granicą w 2022 r. O ile do 2021 roku mieliśmy wydanych ok. 25 tys. licencji zawodniczych, o tyle po roku wojny było już prawie 50 tys. Kolejny rok to 75 tys., a teraz mamy już 95 tys. osób z licencjami, głównie w kategorii sportowej seniorów, czyli osób, które ukończyły 21 lat.
Na pewno nie jest to jedynie pęd do wyników i zdajemy sobie z tego sprawę. Jesteśmy organizacją, która umożliwia przejście szkolenia podstawowego, a później otrzymanie pozwolenia na broń. Ale to oznacza konieczność spełnienia określonych wymagań. Nie można sobie kupić pistoletu czy karabinu, schować go do szafy z myślą, że „jak się przyda, to wyjmę”. U nas każdy posiadający licencję musi regularnie brać udział w zawodach sportowych – minimum 4, 6 albo nawet 8 razy w roku, w zależności od tego, w ilu dyscyplinach startuje (pistolet/strzelba/karabin). Musi pokazać sędziom, że potrafi się tą bronią posługiwać, załadować, rozładować – i zrobić to bezpiecznie.
Tak. Widzimy różnicę. Nasi juniorzy na mistrzostwach Europy w 2024 r. wygrali w klasyfikacji medalowej. W tym roku na ME w Tallinie w kategorii wiekowej do 16 i do 18 lat nasi zawodnicy zdobyli 17 medali, a z mistrzostw Europy we Francji wróciliśmy z 16 medalami. Widać znaczący postęp. Strzelectwo sportowe staje się coraz popularniejsze, coraz częściej też pojawia się w mediach, co widać chociażby po liczbie relacji z ostatnich Mistrzostw Polski. Strzelectwo sportowe wychodzi – wreszcie – z medialnej zakładki „inne sporty”.
Biznesowy model zarabiania na pozwoleniach na broń
Niestety w mediach pojawiło się bardzo dużo sprzecznych informacji na ten temat, dlatego chciałbym ostudzić emocje i przedstawić tę kwestię we właściwych proporcjach. Interwencja dotyczyła dwóch spraw. Po pierwsze, w regulaminie mieliśmy wpisaną możliwość unieważnienia patentu przez komisję licencyjną, która go nadaje. Minister stwierdził, że unieważnienie jest karą, dlatego takie zapisy trzeba uwzględnić w innym regulaminie – dyscyplinarnym. Po drugie, na wniosek skarżących ministerstwo rozpatrywało zasadność stosowania opłat ulgowych – rzeczywiście stosowaliśmy takie opłaty dla młodzieży i osób z niepełnosprawnościami.
Zachwialiśmy pewien model biznesowy. Jeden klub, o trudnej do zweryfikowania liczbie członków, zarejestrowany w mieszkaniu swojego prezesa, poczuł się zagrożony, że ktoś będzie go kontrolował. Nie spodobało mu się, że chcemy, aby wziął odpowiedzialność za wyszkolenie swoich członków. Podkreślę – jest to jeden klub spośród 450, które zrzesza związek.
Dziwi mnie, że część osób powiela narrację prezesa opisywanego klubu, jakoby związek chciał zaszkodzić strzelcom. Regulamin egzaminu przygotowującego do patentu i otwierającego drogę do występowania o pozwolenie na broń nie dotyczy nikogo, kto już ma pozwolenie. Dotyczy tych kandydatów, którzy chcieliby uzyskać patent. Oburzenie wynika stąd, że wprowadziliśmy odpowiedzialność klubu za przygotowanie swoich członków do egzaminu. Jeżeli klub kogoś przyjmuje, bierze od niego pieniądze, ale nie odpowiada za to, co dana osoba umie, czy zna zasady bezpiecznego postępowania z bronią, to chyba coś jest nie tak. Klub musi brać odpowiedzialność, a część w ogóle nie ma instruktorów, trenerów. Tak nie może być. Nie chcemy, aby były one jedynie pośrednikiem do załatwiania pozwoleń na broń.
Pozwolenie na broń także zdalnie
Chcemy ukrócić tego typu działania, bo niestety jest zbyt wiele przykładów, że na egzaminy przychodzą ludzie właśnie po takich kursach i nie mają zielonego pojęcia o broni. A przecież to klub wystawił im zaświadczenie, że są przygotowani, i skierował ich do nas na egzamin. Podam przykład – na jednym z egzaminów zdający, który chciał dostać licencję na strzelbę, dostał do ręki strzelbę typu pump action, czyli tzw. pompkę i nie wiedział, co z nią zrobić. Popatrzył na nią, a gdy miał ją załadować, to próbował ją złamać, jak strzelbę myśliwską. A klub wypierał się, że odpowiedzialność za wyszkolenie tego człowieka to nie jego sprawa. Chcemy wyeliminować takie sytuacje i stąd ten nowy, szczegółowy regulamin. A jeśli ktoś z różnych powodów nie mógł wziąć udziału w zawodach, to klub będzie odpowiadał za przeprowadzenie egzaminu sprawdzającego i wystawienie zaświadczenia, że jego członek nadal potrafi bezpiecznie obchodzić się z bronią.
Oczywiście. Klub kieruje do związku informację, że tego a tego dnia na takiej, a takiej strzelnicy będzie sprawdzian dla tych, którzy nie spełnili norm do licencji, czyli nie wzięli udziału w określonej liczbie zawodów. I możemy tam wysłać kontrolerów. To klub wnioskuje o licencję dla swoich strzelców na następny rok, a podpisuje się pod tym jego prezes i on za to odpowiada.
Tak. Ale dotyczy to skrajnych przypadków, takich jak nieprzestrzeganie warunków bezpieczeństwa, zachowania zagrażającego życiu i zdrowiu. Na strzelnicy widać, jak dana osoba się zachowuje.
Do dziś nie było takiego przypadku, abyśmy odebrali komuś patent. Nie zamierzamy też nagle ich odbierać – bo i takie nieuzasadnione podejrzenia pojawiały się na różnych forach internetowych. Ale podkreślam – to klub jest kluczowym elementem bezpieczeństwa i to na nim spoczywa odpowiedzialność za przygotowanie ludzi.
Sportowcy chcą pomóc w obronie kraju
Co prawda jesteśmy związkiem sportowym, ale wiemy, że te umiejętności nabyte i trenowane u nas mogą się przydać przy obronie ojczyzny. Natomiast wprost nie ma takiego przełożenia, bo my nie przygotowujemy do strzelań sytuacyjnych, wojskowych. W sporcie nie ma też broni strzelającej seriami. Ponadto z powodów oczywistych zdajemy sobie sprawę z potrzeby powszechnych szkoleń strzeleckich dlatego np. w latach 2022 i 2023 r. zrealizowaliśmy program „Strzelanie dla każdego”, którego celem było zapoznanie ludzi ze sportem strzeleckim i z bronią – od wiatrówki do kałasznikowa. W ramach tego programu, sfinansowanego przez Ministerstwo Sportu i Turystyki kwotą 7,5 mln zł, w dwa lata przeszkoliliśmy ponad 10 tys. osób, z których żadna nie miała wcześniej styczności z bronią. Bardzo dużo z tych osób przeszło potem szkolenie, zdało egzaminy patentowe i wystąpiło o pozwolenia na broń.
W Europie nie ma chyba bardziej liberalnej ustawy regulującej dostęp do broni niż nasza. Polacy mają stosunkowo mało broni, ponieważ wiele osób po prostu nie widzi takiej potrzeby albo rodzina się nie zgadza na broń w domu, albo wolą postrzelać w klubach. Dlatego uważamy, że taka liberalizacja jest zbędna, bo kto wtedy będzie kontrolował umiejętności posiadaczy broni? Ktoś, kto nie jest zmuszony do regularnego korzystania z broni, w przypadku konieczności jej użycia, będzie zagrożeniem dla siebie i innych. ©℗