W tym roku do Polski dotarła pierwsza partia najnowszych czołgów M1A2 SEPv3, które obok koreańskich K2 stać mają się pancerną podstawą naszych wojsk. Nasz kraj zamówił łącznie 250 maszyn w tej wersji, a ich dostawy zakończyć mają się w roku 2026. Tymczasem Amerykanie poszli już o krok dalej.

Amerykanie porzucają Abramsa. Mają nowy plan

Decyzja o zmianie pancernych planów zapadła za oceanem kilka dni temu. Poinformował o niej, podczas Maneuver Warfighter Conference 2025 w Fort Benning, szef sztabu amerykańskiej armii, generał Randy George. Polega ona na znacznym skróceniu czasu prac nad prototypem nowego czołgu – AbramsaX (M1E3 Abrams). Przyspieszenie wdrażania nowej maszyny do służby jest znaczące, a pierwotny harmonogram prac, szacowany na 65 miesięcy, skrócono o dwie trzecie. Realnie wojsko chce, by pierwsze prototypy nowego czołgu pojawiły się w jednostkach już w roku 2026.

Przyspieszenie prac nad czołgiem piątej generacji to efekt wniosków, jakie Amerykanie wyciągnęli z wojny na Ukrainie. Na front trafiło bowiem 31 sztuk Abramsów starszej wersji i widząc, jak sobie one radzą, już w 2023 r. wojsko zdecydowało o zaprzestaniu prac nad modernizacją czołgu z wersji SEPv3 do SEPv4.

„Dowództwo doszło do wniosku, że Abrams nie będzie w stanie pomieścić dodatkowych możliwości bez zwiększenia masy i obciążeń logistycznych” – informuje portal Army Recognition.

Brak następcy obecnego Abramsa spowodował, że zdecydowano się na szybkie wdrażanie do służby maszyny, której demonstrator zaprezentowano dopiero w 2022 r. Czy to oznacza, że Abramsy, które obecnie kupuje Polska zostaną wycofane z użytku? Na razie nie. Nadal będą podstawą US Army, jednak ich produkcja będzie stopniowo ograniczana do 2028 r., kiedy to kończy się rządowy kontrakt na modernizację tego czołgu.

Czołg przyszłości wychodzi z ukrycia

Amerykańscy żołnierze dostaną w przyszłym roku do testów 4 maszyny AbramsX. Na podstawie ich uwag nanoszone będą konkretne poprawki i wprowadzane zmiany, ale główne zalety nowego pojazdu są już z grubsza znane. Podstawową cechą, odróżniającą go od czołgów obecnie dostarczanych do Polski, jest mniejsza waga. Szacuje się, że będzie on lżejszy o ok. 10 ton od Abramsa w wersji v3. Druga wielka zmiana, to odchudzenie liczby czołgistów. Czołg piątej generacji obsługiwać mają już nie cztery, a trzy osoby, zaś zmniejszenie ich liczby możliwe jest dzięki zastosowaniu bezzałogowej wieży z automatem ładowania.

Nowa maszyna ma być też o wiele mniej paliwożerna, a to dzięki zastosowaniu hybrydowo-elektrycznego silnika wysokoprężnego. Szacuje się, iż pozwoli to na zmniejszenie zużycia paliwa nawet o 50 proc. AbramsX dostanie też nowe działo, przeciwpancerne i hipersoniczne pociski kierowane, które będzie można wystrzeliwać z armaty, zintegrowaną ochronę pancerza, a dzięki zaimplementowaniu Sztucznej Inteligencji, będzie mógł obsługiwać własne drony. Znacząco obniżone mają być też jego sygnatury termiczne i elekrtomagnetyczne.

Amerykanie, zanim ogłosili zmianę pancernych priorytetów, przeprowadzili szerokie badanie rynku. W sierpniu 2025 r. zakończyły się konsultacje z przedstawicielami przemysłu, które miały odpowiedzieć na pytanie, czy firmy będą w stanie na czas dostarczyć niezbędne komponenty. Zakończyły się one sukcesem i kilka tygodni później można było ogłosić przyspieszenie prac. W ocenie specjalistów, Amerykanie muszą się spieszyć, gdyż dłuższe pozostawanie przy produkcji Abramsów w wersji v3 spowodowałoby, że w pancernym wyścigu na prowadzenie mogłyby wyjść państwa europejskie.

„Francja pracuje nad Leclerc Evolution z armatą ASCALON kal. 140 mm, Niemcy rozwijają KF51 Panther z armatą kal. 130 mm i integracją z dronami, Wielka Brytania planuje wprowadzić Challengera 3 z armatą gładkolufową Rheinmetall L55A1 kal. 120 mm, a Korea Południowa zaprezentowała swoją koncepcję K3 z wodorowymi ogniwami paliwowymi, sztuczną inteligencją i bezzałogową wieżą. Chiny opracowują lżejszy, dwuosobowy czołg, tez zintegrowany z dronami” – informuje Army Recognition.