Przed wyborami parlamentarnymi kwestia związków partnerskich znalazła się na liście 100 konkretów na pierwsze 100 dni, ogłoszonych przez Koalicję Obywatelską. Ostatecznie kwestia ta nie znalazła się w umowie podpisanej przez liderów Koalicji 15 października, a przez kolejne kilkanaście miesięcy w ramach prac rządu nie udało się wypracować wspólnego stanowiska. Rządowy projekt w tej sprawie przygotowywany przez Katarzynę Kotulę – do lipca 2025 r. minister ds. równości, a dziś sekretarz stanu w kancelarii premiera – utknął na etapie prac rządowych. Tożsamy projekt złożony przez posłów Nowej Lewicy w Sejmie również nadal czeka na rozpatrzenie.
Wydawało się, że z powodu braku jedności w Koalicji 15 października temat związków partnerskich utknął w martwym punkcie. Głównymi hamulcowymi w tej sprawie byli politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego, którzy zgłaszali wiele zastrzeżeń do projektu przygotowanego przez Katarzynę Kotulę. W kuluarowych rozmowach politycy Nowej Lewicy przyznawali, że ze znalezieniem większości do uchwalenia projektu w tej sprawie może być problem. Tymczasem w ubiegłym tygodniu rząd umieścił kwestię związków partnerskich w wykazie priorytetów rządu na pozostałą część kadencji. Co się zmieniło?
– Mogę powiedzieć krótko: trwają ustalenia. Otworzyła się nowa ścieżka, szukamy rozwiązań, co do których w ramach koalicji jesteśmy zgodni. Rozmowy toczą się za zamkniętymi drzwiami, nie prowadzimy publicznej wojenki w tej sprawie, dzięki czemu dostrzegam światełko w tunelu – mówi DGP Katarzyna Kotula.
Jak nieoficjalnie słyszymy, sprawa ma związek z chęcią pokazania sprawczości przez Koalicję 15 października wobec ofensywy legislacyjnej prezydenta. – Lewica zrobi parę kroków do tyłu, PSL wykaże trochę dobrej woli i sprawa może się udać – mówi nam jeden z ministrów.
Ludowcy w rozmowie z DGP podkreślają, że przygotowali swój projekt ustawy o statusie osoby najbliższej. – Dostrzegamy, że osoby żyjące wspólnie potrzebują pewnych ułatwień prawnych. Jesteśmy gotowi do rozmów w tej sprawie – mówi DGP Urszula Nowogórska, rzecznik dyscyplinarny w klubie PSL. Jak jednak dodaje, „są dwie czerwone linie”. – Nie zgodzimy się na związek zawierany w urzędzie stanu cywilnego ani adopcję dzieci przez pary jednopłciowe – podkreśla posłanka.
Jak słyszymy w rządzie, spraw do uregulowania w kompromisowym projekcie jest jednak więcej – o ile zawarcie związku rzeczywiście mogłoby się odbywać u notariusza, o tyle konieczne jest doprecyzowanie, w jaki sposób informacja ta będzie rejestrowana przez urzędy stanu cywilnego i kto będzie odpowiadać za rejestr. Poza tym wciąż nie jest jasne, jak ma wyglądać kwestia alimentów, dziedziczenia, korzystania z mieszkania czy możliwości zmiany nazwiska. – Powiem panu tak: jest wola, żeby się dogadać. Wcześniej tego – prawdę mówiąc – nie było – mówi nam jeden z ludowców.
Wypracowywaniu rozwiązań nie zamierza pomagać opozycja. Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek w ubiegłym roku podkreślał, że projekt o związkach partnerskich „jest przede wszystkim niezgodny z art. 18 konstytucji”, a „rozwiązania w nim zawarte to pierwszy krok na drodze do zalegalizowania adopcji dzieci przez pary homoseksualne”. „Jako PiS nie poprzemy tego szkodliwego projektu” – wskazywał Bochenek. Dziś posłowie PiS niechętnie wypowiadają się o możliwości poparcia. – Zobaczymy, co ostatecznie będzie na stole, ale nie sądzę, żebyśmy głosowali za, jeśli większość będzie wisiała na włosku – mówi nam jeden z parlamentarzystów tego ugrupowania.
Pewną niewiadomą jest również stanowisko Pałacu Prezydenckiego. W czerwcowej rozmowie z DGP Karol Nawrocki podkreślał, że jest „gotów do dyskusji na temat ustawy o statusie osoby najbliższej”. – Oczywiście nie zgodzę się na żadne ideologiczne „wrzutki” podważające związek małżeński jako związek kobiety i mężczyzny. Jeśli jednak miałoby to być rozwiązanie, które realnie miałoby pomóc obywatelom regulować sprawy formalno-prawne – niezależnie od kwestii partnerskich, seksualnych czy sąsiedzkich – to nie widzę w tym żadnego problemu – wskazywał prezydent.
Jak wynika z ustaleń DGP, nie było jeszcze rozmów z głową państwa w sprawie kształtu ustawy. – W tej sprawie wszystko może rozbić się o szczegóły. Myślę, że takie spotkanie byłoby pożądane, jeśli rządowi zależałoby na podpisie prezydenta – mówi nam rozmówca z Pałacu. ©℗