Ukraina regularnie jest ostrzeliwana rosyjskimi bezzałogowcami. Rosyjskie zdolności niebawem mogą osiągnąć tysiąc dronów na dobę. Część z nich przenosi 90 kg ładunku wybuchowego, inne to imitatory dodatkowo przeciążające obronę powietrzną. Aby je wykryć i zneutralizować, każdej nocy zaangażowane są tysiące ludzi. Polska nie przechodzi nawet pierwszego etapu – dotychczasowe incydenty z dronami i rakietami wykrywaliśmy zwykle już po tym, jak obiekty znajdowały się na ziemi. O tym, jak wykrywa się drony, opowiadał niedawno na łamach DGP Anatolij Chrapczynski, wieloletni pilot wojskowy z Ukrainy, obecnie wiceszef firmy produkującej sprzęt do zagłuszania bezzałogowców.
Rosyjski dron spada w Polsce
– Holendrzy zapowiedzieli przekazanie Ukrainie niemal 100 zestawów radiolokacyjnych. To ważne, bo przecież nie wystarczy, że zobaczymy te wszystkie drony w naszej przestrzeni powietrznej. Musimy mieć możliwość śledzić ich trasy przelotowe z dokładnymi koordynatami, włącznie z wysokością lotu, w czasie rzeczywistym – mówił. – Do detekcji dronów wykorzystuje się radiolokację pasywną i aktywną, detektory dźwięku, ciepła, wizualne. Do tego zagłuszanie łączności, broń laserową, elektromagnetyczną, drony przechwytujące, małe rakiety ziemia-powietrze, wreszcie na wszelki wypadek lotnictwo, które pokrywa pewne sektory. Jedna grupa mobilna powinna utrzymywać sektor o powierzchni 30 km kw. – dodawał Chrapczynski.
Ukraińskie wysiłki mają sens, bo z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można założyć, że dzisiejszej nocy – i każdej kolejnej – jakieś drony nad Ukrainą się pojawią i że na ich celowniku znajdą się ważne obiekty wojskowe albo cywilne, przemysłowe albo infrastrukturalne. Motywacja, by poświęcać tyle zasobów na budowę podobnych zdolności w Polsce czy na Litwie, pozostaje niewielka. Ciche założenie jest takie, że Rosjanie będą wprawdzie prowokować, ale przecież nie zechcą zbombardować nam elektrowni czy portu. Może do czasu, ale w gruncie rzeczy trudno odmówić temu założeniu pewnej logiki. Z drugiej strony budowa zdolności antydronowych, biorąc pod uwagę agresywną retorykę Rosji wymierzoną także w Polsce, jest koniecznością. My takich zdolności na razie nie mamy.
Zestrzeliwać rosyjskie drony
Problem polega na tym, że kiedy wysyłamy kolejny dyplomatyczny protest albo wzywamy na dywanik rosyjskiego ambasadora, pokazujemy Rosjanom naszą bezzębność. A to zachęca ich do eskalacji. Dotyczy to nie tylko Polski, ale też innych państw, zwłaszcza Litwy i Rumunii. W lipcu rosyjski dron imitator rozbił się na terenie litewskiego poligonu wojskowego w Gaižiūnai pod Janowem. Następnym razem może to być regularny szahed. Albo imitator, ale taki, który będzie celować w wojskowe magazyny. Celem takich prowokacji jest nie tylko testowanie reakcji i klasyczny dla Rosjan element zastraszania zachodnich społeczeństw przed zaangażowaniem po stronie Ukrainy. Jest nim też podsycanie wewnętrznych podział politycznych i społecznych.
Polska klasa polityczna tego egzaminu nie zdaje. Jak dotąd każdy incydent podobny do środowego wypadku w Osinach wywoływał identyczną reakcję siły, która akurat była w opozycji (liberałów za rządów PiS i prawicy obecnie). Prosty atak wykorzystujący fakt, że ogół wyborców nie musi wiedzieć o tym, że nie da się zestrzelić rakiety w momencie, w którym przekracza ona polską przestrzeń powietrzną (trzeba by zawczasu wiedzieć, że tak się stanie) ani wykryć większości bezzałogowców lecących na niskim pułapie przy użyciu środków, którymi Wojsko Polskie obecnie dysponuje. Co gorsza, podobne reakcje często wychodzą z ust i spod klawiatury polityków wystarczająco doświadczonych, by takie rzeczy rozumieć.
Część państw wspierających Ukrainę rozmawia z nią o wspólnych projektach w dziedzinie produkcji dronów. Kijów dysponuje know-how unikalnym na skalę światową. Żaden kraj w historii świata nie zderzał się z zagrożeniem dronowym o tak zmasowanej skali. Wyścig na innowacje jest błyskawiczny; nie dostosowując własnych zdolności do zmieniającej się z tygodnia na tydzień sytuacji na froncie, zostaje się daleko w tyle. Państwa NATO w zamian za to know-how mają do zaoferowania bezpieczne lokalizacje dla badań i rozwoju oraz produkcji. Ścisła współpraca z Ukraińcami nad rozwojem technologii dronowych i antydronowych byłaby może nie najlepszą, ale na pewno najbardziej długofalową odpowiedzią na rosyjskie prowokacje.