Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow powiedział w środę, że gwarantami bezpieczeństwa dla Ukrainy, poza Rosją i Stanami Zjednoczonymi, powinny być także Chiny, Francja i Wielka Brytania, a wzorem – propozycje omawiane podczas rozmów w 2022 r. Wówczas Moskwa forsowała wizję, by gwarancje po ewentualnej kolejnej agresji na Ukrainę były uruchamiane tylko na podstawie jednogłośnej zgody gwarantów, a więc także Rosji.

Wojna w Ukrainie. Spotkanie Putina z Zełenskim w ciągu dwóch tygodni?

Reuters podaje, że Amerykanie i Europejczycy pracują już nad modelem powojennych gwarancji bezpieczeństwa. Według Bloomberga ma on być gotowy do końca tygodnia. Po ambiwalentnych komentarzach prezydent Trump we wtorkowej rozmowie z Fox News już dość kategorycznie oświadczył, że własnych wojsk nad Dniepr nie wyśle, ale może udzielić wsparcia z powietrza, zaś rozejmu na lądzie mogłyby pilnować europejskie siły pokojowe. Gotowość do wysłania żołnierzy ma nieoficjalnie deklarować „blisko 10 państw”. Polski wśród nich nie ma. Gwarancje miałyby obejmować także dostawy broni, szkolenia żołnierzy i coś na kształt art. 5 Traktatu północnoatlantyckiego, który przewiduje kolektywną obronę w razie ataku.

Gdyby propozycje zostały faktycznie uzgodnione w tym tygodniu, można by je było przedstawić na szczycie Putina z Wołodymyrem Zełenskim. Propozycję spotkania forsował Trump w piątek na Alasce i w poniedziałek w Waszyngtonie. Jak twierdzą źródła amerykańskie – Moskwa dała zielone światło. \

Monica Crowley, odpowiadająca w Białym Domu za protokół, mówiła w środę, że spotkanie może się odbyć w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Wśród możliwych miejsc wymienia się Budapeszt i Genewę, a także Bliski Wschód. Sam rosyjski przywódca deklarował ostatnio, że może rozmawiać z Zełenskim, ale podważał jego prawo do podpisywania dokumentów. Kreml utrzymuje, że skoro konstytucja przewiduje pięcioletnią kadencję prezydenta, to Zełenski w 2024 r. stracił legitymację do rządzenia. Kijów wskazuje, że w czasie stanu wojennego nie przeprowadza się wyborów, a kadencje organów władzy ulegają przedłużeniu.

Rosja zmienia narrację dotyczącą wojny w Ukrainie

Propaganda przygotowuje odbiorców do zmiany stanowiska Rosji. Teraz to Europejczycy są nazywani „zwolennikami wojny”, a Rosja i Trump mają wspólnie dążyć do pokoju. Charakterystyczny artykuł opublikował w środę w państwowej agencji RIA Nowosti Aleksandr Jakowienko. To weteran radzieckiej i rosyjskiej dyplomacji, notabene z ukraińskimi korzeniami, były ambasador w Wielkiej Brytanii, wiceminister spraw zagranicznych, a ostatnio, do przejścia na emeryturę w 2024 r., rektor Akademii Dyplomatycznej MSZ. Jakowienko dowodzi, że skoro Amerykanie mieliby nadać gwarancje bezpieczeństwa, Kijów nie musiałby utrzymywać znacznych sił zbrojnych. To doprecyzowane żądanie z 2022 r., by Ukraina się rozbroiła i poddała neutralizacji wykluczającej członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim.

Jakowienko proponuje, by podporządkować Ukrainę amerykańsko-rosyjskiej komisji, która miałaby pilnować porozumienia i np. patrolować przestrzeń powietrzną. Dyplomata stawia na wzór okupowane Niemcy, którymi do 1948 r. zarządzała Sojusznicza Rada Kontroli. Dla Jakowienki to dobra okazja do przypomnienia oczekiwań, jakie Rosja i ukraiński obóz prorosyjski zgłaszały od czasów pomarańczowej rewolucji z 2004 r. Ukraina miałaby się sfederalizować (co sparaliżowałoby jej dążenia do eurointegracji) i zdelegalizować antyrosyjskie organizacje (Kreml nazywa to zwykle „denazyfikacją”, choć Jakowienko tak tego nie określa). Pod nadzorem komisji miano by też przeprowadzać wybory. Ukraińskie władze nie skomentowały artykułu, ale zbliżone duchem propozycje wcześniej odrzucały w imię suwerenności i obawy przed otwarciem drzwi dla rosyjskich działań hybrydowych.