– Wolny wybór wolnego narodu postawił mnie dziś przed państwem. Postawił mnie przed państwem wbrew wyborczej propagandzie, kłamstwom, teatrowi politycznemu i pogardzie, z którą się spotykałem w drodze do urzędu prezydenta RP. Jako chrześcijanin z głębi serca wybaczam całą tę pogardę i wszystko to, co działo się podczas wyborów – mówił Karol Nawrocki chwilę po złożeniu prezydenckiej przysięgi.
Podczas półgodzinnego przemówienia powtórzył część obietnic z okresu kampanii wyborczej. Jak podkreślił, zamierza być „konsekwentny i zdeterminowany w realizacji Planu 21”. – Swoimi decyzjami będę dążył do tego, żeby państwo polskie było ambitne, było miejscem rozwoju, było miejscem wielkich, przełomowych projektów, takich jak CPK, polskie drogi czy polskie porty – zapewniał prezydent.
W czwartek Karol Nawrocki ma po raz pierwszy skorzystać z inicjatywy ustawodawczej, wnosząc do laski marszałkowskiej projekt o budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego w „tradycyjnym kształcie”. – Chcę, żebyśmy znaleźli swoje gospodarcze koło zamachowe na kolejne dekady, które da nam się rozwijać. (…) Ze smutkiem patrzę na to, co dzisiaj dzieje się wokół przełomowych projektów inwestycyjnej w Polsce. Moglibyśmy je podzielić na te zupełnie zablokowane, na te okrojone i na te – w najlepszym przypadku – opóźnione. To bardzo niepokojący scenariusz – oznajmił prezydent.
Po raz kolejny podkreślił także swój sprzeciw wobec nielegalnej migracji, waluty euro i podniesienia wieku emerytalnego. Zwrócił również uwagę na wyzwania związane z polityką mieszkaniową – apelował przy tym o ponadpartyjną zgodę i zapewnił, że temu tematowi jego kancelaria zapewni „specjalną uwagę”. W kontekście polityki zagranicznej podkreślił znaczenie sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi i wzmacniania wschodniej flanki NATO. Jak dodał, Bukaresztańska Dziewiątka – zrzeszająca państwa Europy Środkowo-Wschodniej – powinna zostać rozszerzona o dwa kraje nordyckie. Jak wynika z ustaleń DGP, to myśl nienowa – już w Kancelarii Prezydenta Dudy, klarował się pomysł, aby Szwecja i Finlandia dołączyły do współpracy w ramach tego formatu.
Znaczną część przemówienia Nawrocki poświęcił również konfrontacji z rządem Donalda Tuska. Jak zapowiedział, jeszcze w sierpniu zamierza zwołać posiedzenie Rady Gabinetowej poświęcone inwestycjom rozwojowym i stanowi finansów publicznych. – Czuję się zobowiązany, panie premierze, jako prezydent mieć pełne informacje o tym, jak wygląda stan państwa polskiego – stwierdził nowy prezydent.
Jak dodał, „Polska musi wrócić na drogę praworządności”. – Trudno nazwać państwem praworządnym państwo, w którym nie działa i nie funkcjonuje legalnie wybrany prokurator krajowy, w którym art. 7 Konstytucji mówiący o tym, że organy władzy państwowej muszą działać na podstawie i w granicach prawa, jest niestety regularnie łamany – przekonywał prezydent. Wkrótce w Pałacu Prezydenckim powstanie rada ds. naprawy ustroju państwa. W jej skład mają wejść przedstawiciele wszystkich środowisk politycznych i ekspertów, którzy przygotują koncepcję „naprawy ustroju RP”. Niezależnie od tego w kancelarii ma zacząć pracę rada konstytucyjna, która przygotuje projekt nowej ustawy zasadniczej. Zdaniem Nawrockiego koncepcja powinna zostać zaprezentowana w 2030 r.
Spór między rządem a prezydentem będzie się zaostrzał
W koalicji rządzącej orędzie prezydenta zostało przyjęte dość chłodno. – To nie jest pierwszy raz, kiedy jako premier słucham wystąpienia prezydenta (...), w którym bardzo widać chęć posiadania kompetencji, które w polskim systemie politycznym posiadają premier i rząd – stwierdził Donald Tusk podczas rozmowy z dziennikarzami. – Mam nadzieję, że ten dość buńczuczny i konfrontacyjny ton nie będzie miał jakichś praktycznych konsekwencji. Ale jeśli będzie trzeba, to będziemy twardo stać jako strażnicy konstytucji i reguł – dodał szef rządu.
– Prezydenta ktoś wprowadził w błąd, ponieważ wielkie inwestycje dopiero ruszyły za naszych rządów – ocenił z kolei wicepremier i szef resortu obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Wtórował mu minister infrastruktury Dariusz Klimczak. – Jeżeli chce się wracać do pierwotnego projektu PiS-u w sprawie CPK, to trzeba zmniejszyć prędkość kolei dużych prędkości z 350 do 250 km/h. (…). Trzeba byłoby też oddać zarządzanie portem lotniczym w ręce międzynarodowego konsorcjum. Przypominam: to nasz rząd zdecydował, że lotniskiem CPK będą zarządzać Polskie Porty Lotnicze – podkreślił wiceprezes ludowców.
W kuluarach słychać jedno: 6 sierpnia symbolicznie rozpoczęła się w Polsce kolejna kampania, tym razem w ramach wyborów do Sejmu i Senatu zaplanowanych na jesień 2027 r. – Widać to po obydwu stronach. PiS nabiera wiatru w żagle siłą Nawrockiego. Widać, że jest w nim energia, której w ostatnich miesiącach brakowało już Andrzejowi Dudzie. U nas trwa dopiero zwieranie szyków, ale kierownik pokazuje już publicznie bojowy nastrój – mówi nam jeden z ważnych polityków Platformy. – Nawrocki może składać kolejne projekty, ale premier i rząd będą pokazywać, kto de facto sprawuje w Polsce władzę. Nie będzie żadnych ustępstw, rząd nie pozwoli ogłosić pałacowi najmniejszego sukcesu – słyszymy z kolei w KPRM.
– Z perspektywy odbioru przez własny elektorat było to bardzo dobre, sprawnie przygotowane politycznie wystąpienie. Prezydent jasno określił swoje zamiary i stanowisko w kluczowych kwestiach. Pojawiły się drobne zgrzyty, ale nie w obszarze sprawności politycznej, którą oceniam wysoko – mówi DGP dr hab. Wojciech Rafałowski, socjolog polityki z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak dodaje, „prezydent bardzo jednoznacznie opowiedział się po jednej stronie tego konfliktu”. – Przyznał, że w Polsce praworządność już nie istnieje. Zapowiedział też konieczność reformy ustroju, co – moim zdaniem – jest najciekawszym elementem całego przemówienia. Jak widać, spór między rządem i prezydentem prawdopodobnie będzie się zaostrzał. Ostatecznie jednak to działania – inicjatywy ustawodawcze i poszczególne decyzje – pokażą, w jakim kierunku prezydent rzeczywiście podąży – tłumaczy ekspert z UW. ©℗
Myck: Deklaracje kontra budżet
Prezydent w swoim wystąpieniu odwołał się do Planu 21, ograniczył się jednak do dość ogólnych sformułowań. Przedstawił znane już hasła dotyczące ambitnego rozwoju państwa i polityki inkluzywnej, ukierunkowanej na grupy społeczne, które w ostatnich 35 latach w mniejszym stopniu korzystały z efektów wzrostu gospodarczego. Musimy jednak pamiętać, że wdrażanie nowych rozwiązań bez współpracy z rządem nie będzie możliwe.
Pojawia się też pytanie o spójność propozycji programowych z deklaracjami z wystąpienia. Dotyczy to m.in. programu podatkowego, którego koszt wyniósłby ok. 19 mld zł rocznie, z czego 16 mld na wsparcie rodzin z dziećmi. Na tych rozwiązaniach najwięcej zyskałyby gospodarstwa z dziećmi o wysokich dochodach, co stoi w sprzeczności z zapowiedziami wsparcia grup marginalizowanych, a jednocześnie rodzi pytania o cel takiej polityki. Trudno też mówić o finansowaniu inwestycji w drogi, zdrowie, edukację czy obronność, gdy proponuje się tak znaczące obniżki podatków. W obecnej sytuacji budżetowej priorytetem powinny być wydatki na kluczowe obszary. Prezydent i jego zespół powinni szczegółowo przeanalizować skutki proponowanych w kampanii rozwiązań. ©℗
Kędzierski: Nawrocki kibicem historii
Działania polityków ocenia się nie po słowach, ale po czynach. Gdyby jednak skupić się na treści wystąpienia prezydenta, było ono silnie osadzone w historii II RP. Dziedzictwo III RP pojawiło się jedynie w kontekście sukcesu gospodarczego, osiągniętego – jak zaznaczył Karol Nawrocki – często „wbrew elitom politycznym”. Ostatnie 35 lat historii zostało niemal całkowicie pominięte, co samo w sobie jest wymowne. Co znamienne, prezydent nie wspomniał również o Jarosławie Kaczyńskim.
Jego narracja mocno wpisała się natomiast w społeczną emocję niechęci wobec elit obecną w sieci. Prezydent zdaje się te postawy świadomie wzmacniać. Istotnym elementem przemówienia było też odwołanie do aspiracji związanych z „odbudową państwa”, w tym kontekście padła zapowiedź projektu ustawy o CPK i innych projektów rozwojowych.
Trzeba jednak pamiętać, że wpływ prezydenta na gospodarkę jest ograniczony, więc te deklaracje mają głównie wymiar symboliczny. Warto też zwrócić uwagę na emocjonalny finał przemówienia, również nieprzypadkowy. Pokazał prezydenta takim, jakim przedstawiał się w kampanii – jako historyka i kibica. Te dwie emocje – historyczna i kibicowska – wybrzmiały w sposób naturalny. ©℗
Zaleśny: Po co nam nowa konstytucja
Prezydent jasno dał do zrozumienia, że jest zwycięzcą, a przegrani muszą się pogodzić z demokratycznie wyrażoną decyzją Polaków. Jego przemówienie to erupcja emocji po fali pogardy dla demokracji i obowiązującego prawa, którą wywoływali jego oponenci polityczni od ogłoszenia przez Państwową Komisję Wyborczą wyników wyborów.
Wystąpienie zawierało zarówno pochwałę konstytucji i wdzięczność dla jej twórców, jak i zapowiedź jej zmiany. Rodzi się od razu pytanie, na które prezydent nie udzielił odpowiedzi: dlaczego obowiązująca od niemal 30 lat ustawa zasadnicza wymaga korekty? Dzisiejsze problemy wynikają z niezgodnego z nią działania różnych organów państwa, a nie treści konstytucji.
Ciekawa wydaje się natomiast zapowiedź powołania rady zajmującej się naprawą ustroju państwa. Taka inicjatywa faktycznie mieści się w kompetencjach prezydenta. Warto zaznaczyć, że to nie pierwszy raz, gdy za reformę takich obszarów jak sądownictwo czy prokuratura chce odpowiadać prezydent. W przeszłości projekty ustaw dotyczące m.in. sądownictwa administracyjnego z sukcesem przygotował Aleksander Kwaśniewski. ©℗