Posiedzenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (18 sędziów) odbywa się pod przewodnictwem prezesa tej Izby Krzysztofa Wiaka, a sprawozdawcą jest sędzia Maria Szczepaniec. Posiedzenie jest jawne i transmitowane przez media. PKW reprezentuje jej przewodniczący Sylwester Marciniak.
Posiedzenie Sądu Najwyższego. Kto brał udział w posiedzeniu?
Na posiedzenie przybył też prokurator generalny Adam Bodnar oraz zastępca PG, prok. Jacek Bilewicz. Bodnar, jako PG, już wcześniej pisemnie wniósł w tej sprawie o rozpatrzenie kwestii ważności wyborów przez Izbę Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. W uzasadnieniu do wniosku wskazał, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej "nie spełnia wymogów niezawisłości i bezstronności". Zapowiedział ponadto, że jeśli sprawę będzie rozpatrywała IKNiSP, to odstąpi następczo od przedstawienia swojego stanowiska w kwestii ważności wyboru prezydenta.
Odnosząc się do wniosków PG prezes Wiak powiedział na początku posiedzenia, że nie znajdują one podstaw w obowiązującym prawie. Dodał, że zostały one pozostawione bez rozstrzygnięcia. Bodnar odpowiedział, że wnioski takie "przedstawia konsekwentnie", także w związku ze wszystkimi złożonymi protestami wyborczymi.
Ile protestów wpłynęło do Sądu Najwyższego i jak je rozpatrzono?
W informacji wygłoszonej podczas tego posiedzenia przez sędzię Marię Szczepaniec, która jest sprawozdawcą tej sprawy, przekazano, że do SN wpłynęło ponad 54 tys. protestów wyborczych. "Były one głównie oparte na kilku wzorach dostępnych w przestrzeni publicznej" – zaznaczyła.
Jak poinformowała 54 tys. 25 protestów pozostawiono bez dalszego biegu. "Znaczna liczba protestów obciążona była nieusuwalnymi brakami formalnymi" – wskazała sędzia Szczepaniec. W tej grupie znalazły się protesty dotyczące zarzutu stosowania przez niektórych członków komisji nieautoryzowanej aplikacji, która miała być wykorzystywana do weryfikacji zaświadczeń do głosowania poza miejscem zamieszkania.
"SN podkreśla, że w żadnym z tych protestów nie został sformułowany zarzut, w którym wnoszący protest podnosiłby, iż odmówiono mu wydania karty do głosowania w oparciu o dane z tego narzędzia informatycznego. Zarzuty opierały się jedynie na informacjach medialnych" - wskazała sędzia SN.
Natomiast 7 protestów – po rozpoznaniu – uznano za niezasadne. Za zasadne, choć bez wpływu na wynik wyborów, uznano 21 protestów. W tej grupie znalazły się sprawy kilkunastu obwodowych komisji wyborczych, gdzie po zarządzonych oględzinach kart wyborczych, ustalono błędne przypisanie głosów poszczególnym kandydatom w II turze w protokołach komisji lub nieprawidłowości w liczeniu głosów. W tej grupie znalazło się także m.in. sześć uznanych protestów dotyczących nieprawidłowego – na nie tą turę wyborów - pobrania przez komisję od wyborców zaświadczeń do głosowania poza miejscem zamieszkania.
"SN po zapoznaniu się z każdym wniesionym protestem zauważa, że liczba wniesionych protestów nie zwiększa wagi ujętych w nich jednobrzmiących zarzutów. (...) Efekt skali nie ma znaczenia z punktu widzenia oceny dokonywanej przez SN" – podkreśliła jednocześnie sędzia Szczepaniec.
Po przedstawieniu sprawozdania SN wysłuchuje stanowisk szefa PKW oraz Prokuratora Generalnego.
Ważne
1 czerwca, w II turze wyborów prezydenckich, popierany przez PiS Karol Nawrocki, zdobywając 50,89 proc. głosów pokonał kandydata KO Rafała Trzaskowskiego, który uzyskał 49,11 proc.
Wkrótce po II turze media zaczęły informować o nieprawidłowościach związanych z liczeniem głosów w niektórych komisjach. Informowano m.in. o przypadkach, gdy sami przedstawiciele obwodowych komisji zgłaszali post factum pomyłki polegające na odwrotnym przypisaniu głosów kandydatom - głosy oddane na Rafała Trzaskowskiego zostały przypisane Karolowi Nawrockiemu. Zdarzały się także przypadki nieprawidłowości na niekorzyść Nawrockiego.
Termin na składanie protestów wyborczych upłynął 16 czerwca. Łącznie zarejestrowano ich ponad 53 tysiące. W ubiegłym tygodniu pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska informowała, że „indywidualne protesty” liczą kilkaset sztuk. Większość - jak mówiła - stanowią protesty składane przy wykorzystaniu gotowych wzorów m.in. opracowanych przez posła KO Romana Giertycha.
Ponad 50 tys. protestów wyborczych pozostawiono bez dalszego biegu, o czym informował SN w komunikacie opublikowanym z soboty na niedzielę. Postanowienia w ich sprawie wydano w dwóch przypadkach składających się z protestów o identycznej treści połączonych do wspólnego rozpoznania.
Zgodnie z przepisami wprowadzonymi w 2018 r. za czasów rządów PiS, właściwa do rozpatrywania protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów jest utworzona wówczas Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Tworzą ją osoby powołane po 2017 r. na urząd sędziego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy o KRS z 2017 r. Z tego powodu status tej Izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych. (PAP)