Ważność wyborów prezydenckich. Co mówi Konstytucja RP?

Zgodnie z art. 129 Konstytucji RP "ważność wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej stwierdza Sąd Najwyższy", a wyborcom przysługuje prawo zgłoszenia do SN protestu przeciwko ważności takiego wyboru. W przypadku stwierdzenia nieważności wyboru prezydenta - jak głosi ustawa zasadnicza - przeprowadza się nowe wybory. Z kolei art. 324 Kodeksu wyborczego precyzuje, że Sąd Najwyższy rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta na podstawie sprawozdania Państwowej Komisji Wyborczej oraz po rozpoznaniu protestów.

Tymczasem w Sądzie Najwyższym izbą, która zajmuje się sprawami wyborczymi, jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, której status jest kwestionowany przez obecny rząd, w tym Ministerstwo Sprawiedliwości, przywołujący w tej sprawie orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości UE, a także uchwałę połączonych izb Sądu Najwyższego z 2020 r.

Kto wchodzi w skład Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych?

Izba Kontroli powstała bowiem na mocy ustawy o Sądzie Najwyższym z 2017 r. i tworzą ją tzw. neosędzowie, czyli osoby powołane na sędziów SN na wniosek obecnej i - zdaniem m.in. obecnej władzy - upolitycznionej, a przez to niekonstytucyjnej Krajowej Rady Sądownictwa. Uchwalona w grudniu 2017 r. nowelizacja ustawy o KRS, która wskazuje prezydentowi osoby do pełnienia funkcji sędziego, spowodowała bowiem, że wybór 15 sędziów-członków KRS podejmuje od 2018 r. Sejm, a nie - jak było wcześniej - środowiska sędziowskie.

Problem z statusem Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN był już wcześniej

Problem uznania statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN zaistniał już w związku z rozpatrywaniem przez PKW sprawozdania komitetu wyborczego PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 r. W sierpniu ub.r. PKW odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 r., wykazując - jak podano - poparte dowodami nieprawidłowości w wydatkowaniu funduszy na kampanię w kwocie 3,6 mln zł. Wśród powodów odrzucenia sprawozdania były m.in agitacja wyborcza PiS podczas pikników wojskowych, spot reklamowy Ministerstwa Sprawiedliwości i prowadzenie kampanii wyborczej przez pracowników Rządowego Centrum Legislacji.

PiS zaskarżył tę decyzję do Sądu Najwyższego, a 11 grudnia ub.r. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN uznała tę skargę. Zgodnie z Kodeksem wyborczym uznanie skargi przez Sąd Najwyższy obliguje PKW do przyjęcia sprawozdania komitetu wyborczego i - co podtrzymują politycy PiS - wypłaty pieniędzy tej partii z budżetu państwa.

Ostatecznie PKW - wykonując postanowienie SN z 11 grudnia ub.r. - przyjęła sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 r. Uchwała PKW głosi jednak, że została podjęta wyłącznie w wyniku uwzględnienia skargi PiS przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i jest "immanentnie i bezpośrednio powiązana z orzeczeniem, które musi pochodzić od organu będącego sądem w rozumieniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i Kodeksu wyborczego". PKW dodała, że nie przesądza, że Izba Kontroli jest sądem w rozumieniu Konstytucji RP i nie przesądza o skuteczności orzeczenia.

Wybory prezydenckie 2025 a kontrowersje wokół Izby Kontroli Sądu Najwyższego

Zgodnie z oczekiwaniami problem statusu Izby wrócił przy okazji wyborów prezydenckich, w których kandydat KO Rafał Trzaskowski w II turze przegrał z popieranym przez PiS Karolem Nawrockim o mniej niż 370 tys. głosów. Media zaczęły natomiast informować o nieprawidłowościach przy liczeniu głosów w niektórych komisjach, polegających m.in. na odwrotnym przypisaniu wyników obu kandydatom; ostatecznie w Sądzie Najwyższym zarejestrowano prawie 54 tys. protestów wyborczych (z czego zdecydowaną większość pozostawiono bez dalszego biegu, a nieprawidłowości, które potwierdzono, uznano za niemające wpływu na wynik wyborów).

W sprawozdaniu z wyborów przyjętym przez PKW 16 czerwca zaznaczono, że "w trakcie głosowania, szczególnie w dniu ponownego głosowania, miały miejsce incydenty mogące mieć wpływ na wynik głosowania". Podkreślono jednak, że ocenę wpływu tych incydentów na wynik wyborów Komisja pozostawia Sądowi Najwyższemu.

Ponadto zwrócono też uwagę na "występowanie powtarzalnych błędów w protokołach niektórych obwodowych komisji wyborczych polegających na nieprawidłowym przypisaniu liczby głosów oddanych na poszczególnych kandydatów". Sam schemat wskazanych nieprawidłowości, zdaniem PKW, wskazuje na "konieczność pogłębionej analizy przyczyn ich występowania oraz wdrożenia adekwatnych środków organizacyjnych i nadzorczych mających na celu zapobieganie podobnym uchybieniom w przyszłości".

Ze strony polityków obozu rządzącego, w tym premiera Donald Tuska, padały stwierdzenia sugerujące, że wynik wyborczy mógł być inny niż ten podany przez PKW. "Nie jesteście tak zwyczajnie po ludzku ciekawi, jakie są prawdziwe wyniki głosowania? Na pewno jesteście. A jak wiadomo, uczciwi nie mają się czego bać" - napisał jeszcze przed tygodniem na portalu X premier Donald Tusk.

"Nie jestem ciekawy wyników wyborów prezydenckich, bo je znam. Ogłosiła je oficjalnie Państwowa Komisja Wyborcza" - stwierdził wówczas prezydent Andrzej Duda, który ocenił, że to, co rząd robi w sprawie wyborów, to "zwykłe tupanie nóżką", wynikające z niemożności pogodzenia się z przegraną. Podkreślił również, że to właśnie Izba Kontroli SN uznała wyniki wyborów parlamentarnych z 2023 r., dzięki którym Tusk jest teraz premierem.

Jednocześnie - po piątkowym posiedzeniu Sądu Najwyższego ws. protestów przeciw wyborowi prezydenta - premier Donald Tusk przyznał, że wydaje się, iż jest mało prawdopodobne, aby skala nieprawidłowości przy wyborach wypaczyła w sposób zasadniczy ich wynik. O piątkowej decyzji Izby Kontroli - która uznała za zasadne zarzuty protestu wyborczego wobec 11 obwodowych komisji wyborczych, w których przeprowadzono oględziny kart wyborczych po II turze wyborów prezydenckich, uznając zarazem, że nieprawidłowości te nie miały wpływu na ogólny wynik wyborów - mówił w kategorii takiej, której "nie ma powodu kwestionować".

Premier przyznał przy tym, iż problem związany z uznawaniem Izby Kontroli Nadzwyczajnej istnieje - i nie da się go dziś rozwiązać. "Mamy problem, że instytucje, które wydają taka formalną ocenę o ważności wyborów, nie są uznawane za legalne przez tę demokratyczną stronę, ale także przez np. trybunały europejskie" - powiedział.

Jednym z takich wyroków, mającym charakter pilotażowy, czyli zobowiązujący polskie władze do niezwłocznego podjęcia zmian w prawie, był wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Wałęsa przeciwko Polsce z 23 listopada 2023 r., w którym wprost zakwestionowano status Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Trybunał w Strasburgu zwrócił uwagę na występujący w Polsce systemowy problem polegający na niewłaściwym sposobie wybierania KRS ze względu na to, że o kształcie jej sędziowskiego składu decydują politycy.

Prokurator generalny wnioskuje o wyłączenie Izby Kontroli SN z rozpatrywania protestów wyborczych

Jeszcze na etapie rozpatrywania protestów wyborczych, będący uczestnikiem postępowań w tej sprawie, prokurator generalny Adam Bodnar wnioskował o wyłączenie od orzekania w sprawie protestów całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. Taki sam wniosek Bodnar złożył odnosząc się do podejmowania przez SN uchwały ws. ważności wyborów prezydenckich. PG zaznaczał, że w obu kwestiach orzekać powinni sędziowie Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Natomiast orzeczenia wydawane przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej nie będą mogły - w jego ocenie - zostać uznane za podjęte w sposób niezależny i bezstronny.

Stanowisko w sprawie ważności wyborów prezydenckich Bodnar przekazał do SN w poniedziałek. "W swoim stanowisku merytorycznym wniósł o stwierdzenie ważności wyborów, a także o wystąpienie do PKW o sprostowanie protokołów obwodowych komisji wyborczych oraz obwieszczenia PKW z 2 czerwca br. poprzez podanie prawidłowych wyników wyborów, z uwzględnieniem ustaleń poczynionych podczas oględzin kart do głosowania przeprowadzonych przez sąd" - poinformowano.

Rzeczniczka PG prok. Anna Adamiak przekazała natomiast, że Prokurator Generalny odstąpi od przedstawienia stanowiska w sprawie ważności wyborów prezydenckich, jeśli uchwałę w tej sprawie będzie podejmować Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, a nie Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN.

Ważność wyborów prezydenckich. Konflikt w Sądzie Najwyższym i głos byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego

Kilka dni przed posiedzeniem ws. ważności wyborów swoje stanowiska w sprawie statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej w osobnych oświadczeniach przedstawiło: 28 sędziów Sądu Najwyższego powołanych do tego sądu przed 2018 r., pięciu byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego, oraz obecni i byli prezesi i wiceprezesi Trybunału.

W pierwszym z oświadczeń wskazano, że SN musi spełniać warunki niezależnego, bezstronnego sądu, a - jak wynika z orzeczeń SN oraz orzeczeń międzynarodowych trybunałów - Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych sądem nie jest. "Z uwagi na to, że Izba ta nie jest sądem, nie może także realizować wskazanych powyżej czynności w procesie wyborczym przynależnych wyłącznie Sądowi Najwyższemu" — napisali sędziowie.

W podobnym tonie wypowiedzieli się b. prezesi TK - Andrzej Rzepliński, Marek Safjan, Jerzy Stępień, Bohdan Zdziennicki, Andrzej Zoll - którzy wskazali, że skoro nie możemy mieć wątpliwości co do organu rozstrzygającego ważność wyborów, w sprawie muszą orzekać sędziowie, których status "w myśl standardów krajowych i międzynarodowych" nie wywołuje najmniejszych wątpliwości.

W stanowisku podpisanym przez obecnego prezesa TK Bogdana Święczkowskiego i jego zastępcę Bartłomieja Sochańskiego oraz b. prezes TK Julię Przyłębską i jej byłego zastępcę Mariusza Muszyńskiego wskazano z kolei, że stwierdzenie, iż Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN nie jest sądem, zostało wykreowane dla wywołania niepokojów i sporów. Ich zdaniem, "nie istnieje żadna norma obowiązującego prawa odmawiająca tej Izbie kompetencji potwierdzenia ważności lub nieważności wyborów i nie ma co do tego żadnej wątpliwości".

Również I prezes SN Małgorzata Manowska oceniła, że wszystkie publiczne wypowiedzi, które podważają konstytucyjne kompetencje Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN do orzekania o ważności wyboru prezydenta RP, wynikają z nieznajomości prawa lub motywowane są zamiarem politycznej destabilizacji. "Celem tych wypowiedzi może być jedynie wywarcie bezprawnego nacisku na Sąd Najwyższy realizujący swoje konstytucyjne kompetencje" - stwierdziła.

Zgodnie z deklaracją marszałka Sejmu Szymon Hołownia jeśli SN w swojej wtorkowej uchwale nie stwierdzi nieważności wyborów prezydenta, bądź nie zajdą "żadne inne niespodziewane okoliczności, to na 6 sierpnia zwoła on Zgromadzenie Narodowe, aby nowo wybrany prezydent Karol Nawrocki złożył przysięgę i objął urząd. "Jak ktoś chce robić zamach stanu, to nie z nami" - podkreślał wcześniej marszałek Sejmu.

Ważne

W II turze wyborów prezydenckich popierany przez PiS Karol Nawrocki zdobył 50,89 proc. głosów, zaś kandydat KO Rafał Trzaskowski - 49,11 proc.