Według najnowszego sondażu United Surveys by IBRiS dla DGP i RMF FM łącznie 54,3 proc. respondentów uważa, że dobrym pomysłem byłoby umożliwienie zawierania w Polsce związków partnerskich. Odpowiedź „zdecydowanie tak” w tej kwestii wskazało 33,8 proc. osób.
Przeciwne temu rozwiązaniu jest łącznie 41,9 proc. respondentów, w tym wariant „zdecydowanie nie” zaznaczyło 26,2 proc. Z kolei 3,8 proc. osób nie ma zdania w tej kwestii.
Związki partnerskie. Polacy są za. Nowy sondaż
Wśród wyborców obozu rządzącego pomysł ten popiera łącznie 94,1 proc. („zdecydowanie tak” wskazało 60,3 proc.). Z kolei zwolennicy opozycji głosują przeciwko takiemu rozwiązaniu – w tej grupie negatywny stosunek do związków partnerskich wyraża w sumie 84,2 proc. (odpowiedź „zdecydowanie nie” udzieliło 51,1 proc.).
Wśród niezdecydowanych i niegłosujących również dominują głosy przeciwne (łącznie 60 proc.). Za wprowadzeniem związków partnerskich był co czwarty ankietowany. Niecałe 15 proc. osób w tej grupie nie ma zdania w tej kwestii.
– Patrząc na wyniki w skali makro, absolutnie nie dziwi mnie to, że temat związków partnerskich został wzięty na tapet. Ciekawie robi się jednak, gdy przeanalizujemy poszczególne elektoraty, w tym niezdecydowanych – komentuje w rozmowie z DGP politolog dr hab. Rafał Chwedoruk, prof. Uniwersytetu Warszawskiego. – Jeśli ktoś do tej pory nie rozumiał strategii Polskiego Stronnictwa Ludowego, które opiera się wprowadzeniu związków partnerskich w Polsce, to ma wyraźną odpowiedź. Ludowcy, chcąc przetrwać na scenie politycznej, muszą szukać zwolenników głównie wśród osób niezdecydowanych, a także wśród szeroko pojętej prawicy. Obie te grupy są wyraźnie przeciw takiemu rozwiązaniu, co potwierdzają wyniki sondażu: ponad 51 proc. w obu grupach wskazało wariant „zdecydowanie nie” – podkreśla rozmówca DGP.
I jak dodaje, nie spodziewa się, aby polityczny konsensus w tej sprawie udało się osiągnąć przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi. – Lewica ze względów ideowych oczywiście będzie forsowała ten pomysł. Platforma Obywatelska, patrząc przez pryzmat wyborów prezydenckich, a przede wszystkim drugiej tury, nie powinna jednak czynić z tego rozwiązania jednego z głównych tematów wyborczych. Głosy niezdecydowanych dla ich kandydata będą niezwykle ważne, a w tej grupie wyborców przyzwolenia dla tego rozwiązania po prostu nie ma – ocenia prof. Chwedoruk.
Dwa projekty ustaw – o związkach partnerskich oraz wprowadzający jej przepisy – pojawiły się na stronach Rządowego Centrum Legislacji półtora tygodnia temu. Obecnie znajdują się na etapie opiniowania. Ich autorką jest minister ds. równości Katarzyna Kotula z Nowej Lewicy. Projekty zakładają, że związki partnerskie zawierane byłyby w urzędach stanu cywilnego. Partnerzy mieliby możliwość m.in. przyjęcia wspólnego nazwiska, ustanowienia wspólnoty majątkowej, wspólnego rozliczania podatkowego, dziedziczenia po sobie czy decydowania o pochówku.
Rozwiązaniom sprzeciwia się jednak część rządu. – Zaproponowane przez minister Kotulę rozwiązania de facto utożsamiają związek partnerski z małżeństwem, dlatego uważam, że będzie trudno znaleźć dla nich większość w Sejmie. Już w lipcu sygnalizowałam, że będzie bardzo trudno znaleźć większość dla kwestii nazwiska, USC czy pieczy – mówiła w rozmowie z DGP w ubiegłym tygodniu wiceprezes PSL Urszula Pasławska. ©℗