Chyba bez większego ryzyka błędu można się pokusić o diagnozę, że Polacy uważają politykę za podkrólestwo fałszu i rolowania. Nie jest to zresztą diagnoza obiektywnie fałszywa – w praktycznej polityce bez pewnej dozy fałszu i rolowania daleko się nie zajedzie. Niemniej w określonych interwałach ni stąd, ni zowąd domagamy się czegoś na serio od kandydatów i kandydatek do parlamentu i rządu, jakby nie pomni własnych drwin z obłudnych mężów stanu płci obojga. Takie momenty uniesień tworzą historię i nie należy ich lekceważyć. Akurat w sprawie przepisów o usuwaniu ciąży można było z różnych względów odnieść wrażenie, że walcząca z PiS opozycja – jak sama się nazywała chętnie, demokratyczna – zobowiązywała się do czegoś naprawdę. Wyszło inaczej: że jakby się zobowiązała.
Tak, rozumiem logiczną argumentację, że w obecnym Sejmie nie uda się zbudować większości dla tej „specustawy”. Cóż, arytmetyka wyborcza, cóż, prawa demokracji. Tyle że koalicja rządowa, ta obecna, dochodziła do władzy pośród emocji, wśród których nieostatnie miejsce zajmowała emocja walki prawdy z fałszem. I wydarzyło się na koniec tak, jak się wydarzyło, co wyraziście pokazuje, jak fałsz był rozłożony w październikowych wyborach 2023 r. Otóż nie był rozłożony zero-jedynkowo. Nie bardzo przebiły się głosy tych, którzy krytyczni wobec wielu działań PiS przestrzegali przed naiwnym, parapowstańczym tunelem oświetlonym tylko małym światełkiem: „Te wybory są o wszystko”. Historycy przyznają im rację, ale w październiku dominowała zbiorowa potrzeba wzniosłości.
Prawo i Sprawiedliwość może sobie po raz enty pluć w brodę, że ruszyło aborcyjny temat za pomocą Trybunału Konstytucyjnego. Im bardziej bowiem postanowienia trybunału są zabetonowane, tym mniej jest prawdopodobne porozumienie pisowców, na pewnym poziomie naprawdę możliwe, z ugrupowaniami lewicy. Nie mówiąc już o tym, że wywołane tamtym wyrokiem emocje (właśnie!) rozszerzyły krąg osób zdecydowanych pójść na wybory – i w efekcie Jarosław Kaczyński w październiku 2020 r. zadekretował nieodległą porażkę swoich ludzi. Za to Platforma Obywatelska ma problem i dzisiaj, i będzie go miała w przyszłości. Skoro w słowach jest za liberalizacją, a nie jest skuteczna... Jak by się logicznie nie tłumaczyła, jej działania wyglądają obłudnie, a jednak, czasami, wyborców porywa myśl, że ma być w polityce uczciwie. ©Ⓟ