W ciągu zaledwie dwóch dni doszło do dwóch poważnych incydentów na tej samej linii kolejowej. W Mice, w powiecie garwolińskim, eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor. Dzień później, w okolicach stacji Gołąb w województwie lubelskim, pociąg z 475 pasażerami musiał gwałtownie hamować z powodu uszkodzonej sieci trakcyjnej. Oba zdarzenia śledcze traktują jako akty dywersji.

Prokuratura Krajowa poinformowała, że zarzuty usłyszało dwóch obywateli Ukrainy. Według ustaleń mieli oni działać na zlecenie Rosji, realizując zadania wywiadowcze i sabotażowe.

Ukrainiec zwerbowany przez GRU – wątek Jewhenija Iwanowa

Wśród osób podejrzanych o dywersję przewija się nazwisko Jewhenija Iwanowa. To obywatel Ukrainy, który – jak wynika z informacji służb – został w 2024 roku zwerbowany przez rosyjski wywiad wojskowy GRU. Był zaocznie skazany przez sąd we Lwowie za przygotowanie zamachu na fabrykę dronów. Jego wątek stanowi jeden z kluczowych elementów układanki pokazującej, jak szeroko rosyjskie służby prowadzą operacje sabotażowe na terenie państw sąsiednich.

Śledztwo: przygotowania trwały latami. Kluczowe karty SIM

Wiceszef MSWiA, pytany w Polskim Radiu o zwolnionych czterech domniemanych pomocników dywersantów, zdecydowanie zaznaczył, że sprawa nie jest zamknięta. – Nie zakładam, że proces jest zakończony – powiedział.

Podkreślił też różnicę między odpowiedzialnością karną a wartością procesową zatrzymanych osób, wskazując, że śledczy analizują, czy zatrzymani przekazali informacje istotne dla odtworzenia pełnego mechanizmu działań dywersyjnych.

Ważnym tropem okazały się karty SIM użyte do rejestracji zdarzeń i transmisji internetowej. Mroczek zwrócił uwagę: – Na przykład zakup kart SIM, które zostały użyte później w zamyśle do rejestracji tych zdarzeń i transmisji internetowej.

– Te karty były aktywowane kilka lat wcześniej, co pokazuje, że proces był przygotowany wcześniej, rozłożony na lata i krąg osób, które miały jakikolwiek kontakt ze sprawą, z czynnościami w sprawie, niekoniecznie z samymi sprawcami, jest zapewne szerszy niż cztery osoby.

Wiceszef MSWiA przyznał również, że możliwe są kolejne zatrzymania.

– Być może będą kolejne, które będą w tej sprawie zatrzymywane – podkreślił.

Współpracownicy sabotażystów – śledczy poszerzają krąg podejrzanych

Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, osoby zatrzymane w związku z dywersją niekoniecznie miały świadomość, jak poważne w skutkach będzie ich działanie. Jednak ich zadania – w tym zakupy kart SIM i działania logistyczne – miały kluczowe znaczenie w przygotowaniu całej operacji. Mroczek zaznaczył, że ludzie ci przewinęli się w ciągu działań związanych z wykonaniem zadania i wnieśli ważne elementy do śledztwa.

To właśnie analiza pobocznych tropów – powiązań, zakupów, aktywacji sprzętu – ma pomóc w odtworzeniu pełnego łańcucha odpowiedzialności.

Białoruś deklaruje współpracę. Polska czeka na efekty

Wiceszef MSWiA został również zapytany o dwóch bezpośrednich sprawców aktów dywersji. Polska zwróciła się do Białorusi o ich przekazanie. Z Mińska nadeszła odpowiedź oficjalnymi kanałami: – Białoruś będzie w tej sprawie działać w celu ustalenia miejsca pobytu tych osób i będzie współpracować z Polską – przekazał Mroczek.

Dodał jednak, że polskie służby podchodzą do deklaracji z ostrożnością.

– Trzeba na to brać poprawki, ale życie pokaże. Lepsza jest taka deklaracja niż gdyby nam Białoruś powiedziała, że nic w tej sprawie nie wiedzą - powiedział Mroczek.