Chaos informacyjny i komunikacja kryzysowa nie ułatwia zadania

Państwo nie radzi sobie z komunikacją kryzysową. Solowe oświadczenia premiera Donalda Tuska w mediach społecznościowych, różne wersje jego ministrów, rzeczników i urzędników przy okazji ostatnich ataków dywersyjnych na kolej sprawiają, że w pierwszej chwili mieliśmy do czynienia z chaosem informacyjnym, zamiast rzeczowej informacji, której potrzebuje opinia publiczna. A w chaosie łatwo o fake newsy i dezinformację.

W sytuacjach zagrożenia obywatele oczekują od państwa rzeczowej komunikacji i sprawczości. Trudno wymagać jej na poziomie geopolitycznym. Polska jest zbyt małym, peryferyjnym graczem, aby mieć wpływ na kształt porozumienia pokojowego dla Ukrainy, którego niepokojący scenariusz forsuje właśnie prezydent Donald Trump.

Sprawczość na poziomie bezpieczeństwa wewnętrznego to już jednak zupełnie inna sprawa. Wrześniowy nalot rosyjskich dronów nad Polskę, po serii pożarów dużych obiektów, był kolejnym znakiem ostrzegawczym. Dywersyjny atak na infrastrukturę kolejową to bardzo poważny sygnał, wskazujący, że mamy do czynienia nie tylko z podskórną próbą destabilizacji sytuacji w Polsce, ale aktem, który niesie bezpośrednie zagrożenie dla życia Polaków.

Spór Sikorskiego z Nawrockim to rzeczywistość równoległa

Zła komunikacja i idąca za nią doraźna kłótnia polityczna najważniejszych osób w państwie nie redukuje poczucia zagrożenia, wręcz przeciwnie - potęguje poczucie niepewności. Politycy nie mogą w kwestiach bezpieczeństwa żyć w świecie równoległym do rzeczywistego, bo nie tego oczekują od nich Polacy. Obywatele raczej myślą o tym, jak wkrótce spędzić rodzinne, bezpieczne święta, niż kto w sporze Sikorski–Nawrocki okaże się politycznie sprawniejszy.

Co jest fundamentem bezpieczeństwa?

Poczucie bezpieczeństwa buduje spójność i sprawczość. Siła sprawcza w takich sytuacjach wiąże się z reagowaniem i eliminowaniem zagrożeń. Tysiące wypowiedzi ekspertów od bezpieczeństwa czy specjalistów od wojny hybrydowej Kremla tego nie zastąpią.

Dlatego niezwykle ważne jest, aby w kwestii ataków dywersyjnych państwo jak najszybciej doprowadziło do ustalenia kluczowych faktów, zatrzymania sprawców i wskazania zleceniodawców. Bo właśnie to jest prawdziwą miarą skuteczności. W sytuacji wojny hybrydowej nie można utrwalać poczucia bezradności państwa wobec zagrożenia. Wrześniowy najazd dronów tę bezradność boleśnie pokazał.

W przypadku ataków dywersyjnych może to się jeszcze zmienić. Trudno było im w pełni zapobiec, ale można dać jasny sygnał, że bezkarności tu nie będzie. W przeciwnym razie rosyjski scenariusz będzie się realizował, a każdy kolejny atak lub próba zakończona brakiem skutecznej odpowiedzi -będzie osłabiał poczucie bezpieczeństwa i gwarancji, że ktoś nad naszym bezpieczeństwem czuwa.

Jakie znaczenie ma operacja „Horyzont”

Uruchomiona operacja „Horyzont” jest ważna, gdyż ma również znaczenie psychologiczne dla społeczeństwa, ale to za mało. Dobrze, że rząd szybko powołał zespół śledczy zajmujący się aktami dywersji. Pierwsze zatrzymania i ustalenia wskazują, że rosyjskie scenariusze bezradności mogą nie do końca się zrealizować.

Reakcja musi być natychmiastowa, ale też znacznie wykraczać poza ramy wewnętrzne. Jeżeli zleceniodawcy aktów dywersji zostaną bezsprzecznie ustaleni, Polska powinna wykorzystać wszystkie dostępne środki przewidziane prawem międzynarodowym, aby wywrzeć presję na agresora, nawet ze świadomością, że druga strona tego prawa nie uznaje.