Wtorkowe posiedzenie plenarne Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia w Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog przy ul. Limanowskiego w Warszawie to jedno z najważniejszych dla systemu spotkań tego półrocza. O godz. 12 partnerzy społeczni – przedstawiciele związków zawodowych i pracodawców – spotkają się z kierownictwem Ministerstwa Zdrowia w sprawie zmian w ustawie o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych.

Ministerstwo Zdrowia chce ciąć wynagrodzenia lekarzy zatrudnionych na kontrakcie

W obliczu katastrofalnej sytuacji finansowej Narodowego Funduszu Zdrowia resort szuka oszczędności właśnie w wynagrodzeniach medyków, jednak nie tyle beneficjentów ustawy zatrudnionych na etatach (choć koszty tegorocznych podwyżek ocenia się na 16 mld zł), ile kontraktowców, których wynagrodzeń nie ograniczają dziś żadne widełki.

Podczas posiedzenia prezydium zespołu w październiku resort zaproponował górną maksymalną kwotę, jaką publiczna placówka ochrony zdrowia będzie mogła zaproponować medykowi na kontrakcie – 250 zł brutto za godzinę oraz 48 tys. brutto miesięcznie. Lekarze mieliby także przestać pobierać wynagrodzenie w postaci procenta od procedury – dziś wielu zabiegowców umawia się ze szpitalami na np. 10 proc. wartości wyceny danej procedury przez NFZ. W zamian oferują kompleksową opiekę nad pacjentem, a nierzadko operację wykonują z pomocą własnego sprzętu, który wstawiają do szpitala (tak jest w przypadku ortopedów, którzy operują przy użyciu własnej kolumny artroskopowej do zabiegów kolana).

Ograniczenie wysokości kontraktów było warunkiem strony społecznej – w szczególności pracodawców – dla ustępstw dotyczących ustawy o minimalnych wynagrodzeniach medyków. Za czasów poprzedniej minister zdrowia Izabeli Leszczyny resort rozważał całkowite zamrożenie ustawy, na co nie chciały przystać związki zawodowe. W grze pozostało przesunięcie podwyżek z lipca na styczeń. To oznaczałoby, że gdyby strony doszły do porozumienia, kolejną ustawową podwyżkę medycy dostaną nie w lipcu 2026 r., lecz w styczniu 2027 r.

Raport Agencji na temat zarobków nie ostudził emocji w ochronie zdrowia

Dlaczego wysokość kontraktów budzi takie emocje? Zdaniem ekspertów i pracodawców to „nierealistyczne oczekiwania płacowe doprowadzają szpitale publiczne do kryzysu finansowego”.

Dane na temat wynagrodzeń lekarzy przedstawiła w marcu na posiedzeniu Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT). Mediana na umowie o pracę wynosi około 21 500 zł brutto. Przy czym stażyści otrzymują najniższe wynagrodzenie, jest to z reguły minimalne wynagrodzenie, które od lipca wynosi 7772,63 zł brutto, przy czym do wynagrodzenia zasadniczego doliczane są dodatki m.in. za dyżury w nocy, w niedziele i święta, wynagrodzenie za nadgodziny.

Więcej zarabiają lekarze na etapie szkolenia specjalizacyjnego. Minimalna pensja zasadnicza lekarza bez specjalizacji wynosi 9736,24 zł brutto. Jeśli chodzi natomiast o pozostałą grupę, czyli lekarzy na kontraktach, na których pracują głównie specjaliści – ok. 73 proc. z nich – to tu mediana wynosi 24 600 zł brutto. Przy czym lekarze ci pracują nie na rzecz jednej placówki medycznej, a z reguły kilku, a to podbija ich stawki. Są bowiem wynagradzani za efekt, czyli za zrealizowaną procedurę albo wypracowaną liczbę punktów. Możliwa jest też stawka za godzinę i formy mieszane. W rezultacie rekordziści na umowach cywilnoprawnych zarabiają od 100 tys. do 300 tys. zł miesięcznie. Takich osób jest jednak niewiele – około 1 proc. pracujących, jak podała AOTMiT, wskazując, że we wrześniu 2024 r. odnotowała 431 takich umów. Jednak już w lipcowym wywiadzie dla portalu Rynek Zdrowia Daniel Rutkowski, prezes AOTMiT, powiedział, że jest od 450 do 500 lekarzy, których wynagrodzenia wynoszą ponad 100 tys. zł miesięcznie w przeliczeniu na etat.

Zmiany w systemie potrzebne od zaraz

Strona społeczna jest gotowa poświęcić stawki medyków na kontraktach. - Jesteśmy gotowi na takie ustępstwo, bo musimy przełamać impas w naszych rozmowach z ministerstwem. Nie może być tak, że system ochrony zdrowia płonie, a w negocjacjach nic się nie dzieje. Od szybkich decyzji zależy los pacjentów – mówi nam jeden z przedstawicieli strony społecznej, który zdradza, że na wtorkowe spotkanie partnerzy społeczni wybierają się z listą obszarów, w których gotowi są ustąpić.

Losy kontraktów wydają się przesądzone mimo wyraźnych protestów ze strony Naczelnej Izby Lekarskiej, która bezskutecznie domagała się udziału we wtorkowym posiedzeniu Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia, twierdząc, że jako reprezentacja najbardziej zainteresowanych powinna zostać dopuszczona do rozmów. Prezydium zespołu było jednak na „nie”.

– Żaden z samorządów zawodowych nie wystąpił z takim żądaniem, a lekarze mają swojego przedstawiciela w postaci przewodniczącej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy dr Grażyny Cebuli-Kubat. Nie przekonuje nas argument, że doktor reprezentuje jedynie lekarzy zatrudnionych na etatach. Uważamy, że może przedstawić racje całego środowiska – zdradza nam osoba z prezydium zespołu. ©℗