W kolejnym komentarzu premier Donald Tusk dodał:

Wysadzenie toru kolejowego na trasie Warszawa-Lublin to bezprecedensowy akt dywersji wymierzony w bezpieczeństwo państwa polskiego i jego obywateli. Trwa śledztwo. Tak jak w poprzednich tego typu przypadkach, dopadniemy sprawców, niezależnie od tego, kto jest ich mocodawcą.

Do zdarzenia doszło w niedzielę rano, 16 listopada. O godzinie 7:39 maszynista jednego z pociągów jadących linią kolejową nr 7 zgłosił telefonicznie nieprawidłowości w infrastrukturze kolejowej w rejonie miejscowości Życzyn, w pobliżu stacji PKP Mika. Pociąg natychmiast zatrzymano. W momencie zdarzenia na pokładzie znajdowało się dwóch pasażerów oraz kilku członków obsługi.

Służby przekierowały ruch kolejowy na sąsiedni tor, a maszynista otrzymał polecenie zachowania szczególnej ostrożności.

"Ubytek szyny o długości około metra"

Po zatrzymaniu pociągu przeprowadzono oględziny torowiska. Ustalono, że tor nr 1 na odcinku Dęblin–Życzyn został poważnie uszkodzony – brakowało fragmentu szyny o długości około 100 centymetrów. W związku z tym wstrzymano ruch po tym torze. Drugi tor pozostał przejezdny, jednak przeorganizowanie ruchu wprowadziło opóźnienia i zmiany kierowania pociągów.

PKP PLK poinformowały, że służby techniczne rozpoczną naprawę toru dopiero po zakończeniu pracy policji, prokuratury i komisji kolejowej. Fragment toru został zabezpieczony, a na miejscu prowadzono szczegółowe pomiary.

Wskazania na użycie ładunku wybuchowego

W bezpośrednim sąsiedztwie uszkodzonej szyny znaleziono długi przewód elektryczny biegnący od torów w stronę pobliskiego parkingu.

Na profilu Dyspozytura Trakcji w serwisie X pojawiła się informacja:

„Od godziny 7:30 trwa zamknięcie toru numer 1 na odcinku Dęblin–Życzyn po stwierdzeniu ubytku w torze o długości około 100 cm przez maszynistę pociągu 12713 KM Warszawa Zachodnia – Dęblin. Prawdopodobnie doszło do celowego uszkodzenia szyny poprzez detonację ładunku wybuchowego”.

W sobotę, czyli dzień przed wykryciem uszkodzenia, policja otrzymała sygnał o głośnym huku w tej okolicy, który mógł być efektem detonacji.

Zgłoszenie napłynęło godziny 22 poprzedniego dnia. Rzeczniczka garwolińskiej policji podkreśla wówczas, że zdarzenia nie sobą ze sobą łączone.

– Wczoraj około godz. 22 mieliśmy zgłoszenie dotyczące hałasu od mieszkańców pobliskiej miejscowości. Policjanci sprawdzili te sygnały. Nie zostały one potwierdzone. W zgłoszeniu nie było mowy o rejonie torów – zaznaczyła podkom. Pychner.

Teraz wszystkie te elementy są analizowane ponownie. Powstaje przy tym pytanie: Czy udałoby się zatrzymać sprawców i szybciej wykryć zdarzenie, gdyby policja potwierdziła doniesienie?

Starosta: To był akt dywersji

Starosta powiatu garwolińskiego, Iwona Kurowska, również uznała zdarzenie za celowe działanie. – Z informacji, które otrzymałam dzisiaj, jest to akt dywersji, sabotażu, wysadzenia fragmentu torów – powiedziała. Dodała, że linia, na której doszło do incydentu, ma szczególne znaczenie komunikacyjne. – Nikomu nic się nie stało, pasażerowie zdołali być ewakuowani z tego pociągu. To bardzo ważna linia kolejowa, która prowadzi również na Ukrainę, a z drugiej strony do Warszawy - przekazała w komunikacie dla mediów jeszcze w niedzielę.

Drugie uszkodzenie torów na tej samej trasie

Premier przekazał, że bliżej Lublina stwierdzono kolejne uszkodzenie infrastruktury kolejowej. Ustalane jest, czy zdarzenia są ze sobą powiązane i czy mogły być elementem szerszej działalności sabotażowej. Szczegóły drugiego incydentu nie zostały na razie ujawnione, poza informacją o jego potwierdzeniu.

Wcześniejszy incydent w Katowicach

To nie pierwsza niepokojąca sytuacja na polskich torach w ostatnich miesiącach. W nocy z 2 na 3 września w Katowicach Ligocie nieznany sprawca odczepił 20-tonowy wagon węglarki od składu towarowego i pozostawił go na czynnym torze. Mechanizmy bezpieczeństwa zatrzymały pociąg po spadku ciśnienia w przewodzie hamulcowym, jednak skład ruszył dalej, a maszynista nie zauważył braku wagonu aż do końca trasy. Sygnały końcowe pociągu zostały przełożone. Tamto zdarzenie doprowadziło do wielogodzinnych utrudnień i opóźnień kilku pociągów pasażerskich oraz składów regionalnych.

Służby badają wszystkie wątki

Obecnie zarówno incydent w miejscowości Mika, jak i wcześniejsze zdarzenie bliżej Lublina są analizowane przez odpowiednie służby oraz prokuraturę. Zabezpieczany jest materiał dowodowy, w tym fragmenty torowiska i przewód odnaleziony przy szynie. Komisja kolejowa zajmuje się oceną uszkodzeń i analizą techniczną.

Do czasu zakończenia prac obowiązuje ruch jednotorowy, a na trasie mogą występować opóźnienia.