Jeden lekarz na 700 pacjentów, brak wsparcia specjalisty. Z raportu Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy wyłania się przerażający obraz psychiatrii.
Prof. Piotr Gałecki, konsultant krajowy psychiatrii
ikona lupy />
Prof. Piotr Gałecki, konsultant krajowy psychiatrii / Materiały prasowe / fot. mat. prasowe

Takie jednostronne przedstawienie rzeczywistości może negatywnie wpływać na pacjentów. Bo czy rodzic zechce przywieźć do szpitala dziecko z objawami psychozy, skoro myśli, że na 700 pacjentów przypada jeden lekarz? Jeśli uzna, że dziecko będzie bezpieczniejsze w domu, nie uzyska ono fachowej i bardzo potrzebnej pomocy. A przecież mowa o przypadku jednostkowym, którego zresztą autorzy raportu nie chcieli ujawnić. Na prośbę o wskazanie szpitali, w których dochodzi do nieprawidłowości, usłyszałem, że ankieta była anonimowa. Po autorach badania, wśród których są psychiatrzy, oczekiwałbym chęci załatwienia problemu.

Dyżur lekarza rezydenta nierówny samodzielnemu dyżurowi na oddziale psychiatrii

Niemniej w psychiatrii jest źle, jeśli ponad 80 proc. z jednej trzeciej wszystkich rezydentów twierdzi, że na dyżurze nie czuje się bezpiecznie.

Raport miesza dwa pojęcia – dyżuru w ramach programu specjalizacji i dyżuru lekarskiego. Program specjalizacji dokładnie określa, na jakim oddziale, ile czasu i w trakcie jakiego stażu mogą się odbywać dyżury. Rezydenci bez względu na dziedzinę medycyny mają obowiązek odbycia dyżurów towarzyszących w wymiarze 10,5 godz. w tygodniu. Dyżur lekarski, o jakim mowa w raporcie, jest odrębną umową ze szpitalem. A sposób organizacji szpitala to indywidualna decyzja zarządzających. Z kolei kwestię, czy na danym oddziale potrzebny jest specjalista, czy lekarz specjalizujący się, reguluje NFZ zgodnie z koszykiem świadczeń gwarantowanych. I tak np. w poradni zdrowia psychicznego może pracować lekarz po pierwszym roku specjalizacji. Rezydenci nie mają obowiązku odbywać dyżurów poza określonymi w programie specjalizacji. W moim szpitalu na dyżurze towarzyszącym jest 10–12 rezydentów, którzy podążają za specjalistą od godz. 15 do 20. Natomiast na dyżurze szpitalnym, od 20 do 7, jest trzech dyżurnych – jeden izby przyjęć i dwóch pawilonowych, ale do takiego dyżuru nikt rezydentów nie przymusza.

Lekarz to zawód obarczony ryzykiem błędu w sztuce

Działacze Porozumienia Rezydentów OZZL twierdzą, że gdyby rezydenci nie dyżurowali, polscy pacjenci pozostaliby bez opieki.

Wówczas więcej dyżurów braliby specjaliści. Ale to też kwestia pewnej odpowiedzialności. Jeżeli ktoś nie jest pewny swoich kompetencji, nie powinien dyżurować, szczególnie sam. Dyżur to w medycynie najcięższy kawałek chleba. Specyfiką dyżuru jest to, że coś może wydarzyć się nagle i jest tak wszędzie na świecie. Z raportu wybrzmiewa dla mnie jedna ważna rzecz: że studia przeddyplomowe nie przygotowują lekarzy do podejmowania samodzielnych decyzji i że chcieliby oni, by przez cały czas ktoś mówił im, co mają robić. I nie wynika to z braku wiedzy i umiejętności, ale z braku przygotowania do ryzyka zawodowego. Lekarz, pielęgniarka czy ratownik medyczny to zawody obarczone dużym ryzykiem prawnym i błędu w sztuce. Ponad 80 proc. ankietowanych nie czuje się bezpiecznie, tyle że nie wynika to z zagrożenia zewnętrznego, ale wewnętrznego poczucia braku bezpieczeństwa, które będą odczuwać nawet, jak na dyżurze będzie ich pięciu.

To kwestia pokoleniowa?

Myślę, że tak. Ale państwo nie może się na to godzić. Mówimy przecież o osobach po drogich studiach opłaconych przez podatników, którzy w wieku 25 lat dostają prawo wykonywania zawodu i wysoką pensję. Systemowo nie możemy pozwolić, by takie osoby twierdziły, że nie umieją leczyć. I nie mówimy tu o leczeniu ostrej psychozy, ale muszą potrafić wykonać podstawowe rzeczy. Bo za chwilę będzie tak, że po uzyskaniu specjalizacji niektórzy stwierdzą, że w trakcie szkolenia nie nauczyli się wszystkiego i chcą, by ktoś nadal podejmował decyzje za nich. W tym zawodzie bardzo dobrze się zarabia, ale dlatego, że potrzebne są nie tylko kompetencje wyjściowe w postaci pracowitości i pewnego zasobu inteligencji, lecz także określona struktura osobowości, by pracować w zawodzie obarczonym dużym ryzykiem i praktycznie ciągłym stresem.

Na oddziale psychiatrii lekarze nie leczą chorób ciała

Powodem braku poczucia bezpieczeństwa dyżurujących był też brak kardiomonitora czy analizatora badań.

Na oddziale psychiatrycznym z definicji leżą osoby zdrowe somatycznie. Jeśli nie, nie powinny tu być, bo koszyk świadczeń gwarantowanych nie zobowiązuje nas do leczenia zawału serca, ostrej trzustki czy choroby nowotworowej. W moim szpitalu na każdym oddziale jest kardiomonitor, ale nie do analizowania pracy serca, lecz po to, by zobaczyć, czy pacjenta trzeba już reanimować, czy można jeszcze czekać na transport do innego szpitala. Natomiast całkowicie zgadzam się z PR OZZL, że każdy szpital powinien mieć podpisany kontrakt z laboratorium i że wyniki na cito powinni dostać do dwóch godzin od pobrania. Raport uznaję za ważny, ponieważ grupa zawodowa młodych lekarzy zwraca uwagę na braki systemowe, ale pośrednio można wyciągnąć z niego wiele różnych wniosków. Warto, by w przyszłości takie przekazy nie miały wydźwięku stygmatyzującego psychiatrii. Jestem optymistą, z wielkim zadowoleniem przyjmuję olbrzymie zainteresowanie kierunków medycznych psychiatrią, szczególnie że są to zwykle jedni z najlepszych studentów medycyny. ©℗

Rozmawiała Karolina Kowalska

Co zawiera raport rezydentów?

Z raportu PR OZZL na temat polskiej psychiatrii wynika, że 20 proc. rezydentów i młodych specjalistów psychiatrii ma na dyżurze pod opieką ponad 300 pacjentów, a 50 pacjentów jedynie 16 proc. Co 10. kontroluje w tym czasie ponad 10 oddziałów, choć zgodnie z programem specjalizacji powinni tylko jeden, co ma miejsce u 3 proc. badanych. Na obecność lekarza specjalisty na dyżurze zawsze może liczyć jedynie dwóch na pięciu, a aż jeden na pięciu nigdy nie ma na dyżurze lekarza specjalisty.

Autorzy raportu rekomendują ograniczenie obciążenia lekarza w trakcie specjalizacji podczas dyżuru do maksymalnie 100 pacjentów i jednego oddziału, a także wprowadzenie obowiązku obecności specjalisty na dyżurze lub dyżuru telefonicznego z koniecznością dojazdu. Raport powstał na podstawie 825 anonimowych ankiet. ©℗

not. KEK