Matury i egzaminy to czas szczytu przyjęć na całodobowych oddziałach psychiatrii dziecięcej, kiedy korytarze wypełniają się dostawkami. Sprawdzamy dostępność miejsc w przypadkach pilnych (za takie uważa się np. stan psychozy czy próbę samobójczą) na oddziałach w oficjalnej wyszukiwarce terminyleczeniaNFZ.gov.pl. W Warszawie pierwszy jest na 25 sierpnia tego roku, to też najbliższy termin dla całego Mazowsza. W Krakowie to dopiero 18 listopada, podobnie jak w całej Małopolsce. W Łodzi nie wyświetla się nawet odległe czasowo miejsce.

Miejsce w poradni psychiatrii dziecięcej na wagę złota

Jeśli nie oddział całodobowy, to chociaż konsultacja psychiatry dziecięcego. I tu nie jest lepiej. Najbliższe miejsce jest w Konstancinie, na 28 maja. Potem miesiąc później w Sierpcu. – W psychiatrii dziecięcej obowiązuje sezonowość. Pierwszy szczyt zachorowań przypada na jesień, drugi na okres świąt przed końcem I semestru, a trzeci na wiosnę i czas egzaminów. To czas napięć, stresu, co – przy brakach zasobów w rodzinie – może prowadzić do natężenia objawów lub nowych zachorowań. Stąd zapotrzebowanie na miejsca na oddziałach i konsultacje psychiatryczne – tłumaczy dr psychologii Tomasz Rowiński z Think Tanku SGH dla ochrony zdrowia, członek Rady ds. Zdrowia Psychicznego przy ministrze zdrowia. Nie jest też zdziwiony, że rodzice korzystają z oferty lecznic prywatnych, choć ceny przyprawiają o zawrót głowy. – To efekt „stomatologizacji' psychiatrii dziecięcej – tłumaczy.

W jednej z popularniejszych prywatnych sieci psychiatrycznych konsultacja u specjalisty psychiatrii dziecięcej, która, w zależności od potrzeb i od specjalisty, trwać może od 15 do 60 min, kosztuje 500–600 zł. Wizyta psychiatry dziecięcego w domu kosztuje 1,4 tys. zł za 60 min, ale musi zostać poprzedzona telekonsultacją z rodzicem, za którą trzeba zapłacić osobno. Cena 90-minutowej wizyty domowej dla rodzica i dla dziecka wynosi już 2 tys. zł. Ale chętnych na takie konsultacje nie brakuje, zwłaszcza w sytuacjach, w których dziecko mówi, że nie chce już żyć. W innych miastach, w których działa sieć, jak Chorzów czy Łódź, cena wizyty u psychiatry dziecięcego zaczyna się od 420 zł, ale póki co nie ma wizyt domowych.

Konsultacja u sławy psychiatrii dziecięcej nawet ponad tysiąc złotych

Ale te kwoty to nie wyjątek. Niektóre warszawskie gabinety konsultację nie u specjalisty, a rezydenta psychiatrii dziecięcej, czyli lekarza w trakcie szkolenia specjalizacyjnego z tej dziedziny, wyceniają na 700 zł. Wizyta u uznanej sławy potrafi natomiast kosztować ponad 1 tys. zł.

Ceny nie dziwią rzecznika Naczelnej Izby Lekarskiej Jakuba Kosikowskiego: – To smutna rzeczywistość. Tak rynek korzysta na kryzysie wygenerowanym przez państwo. Bo do czasu wielkiego kryzysu psychiatrii dziecięcej, o którym zaczęto mówić kilka lat temu, była to najbardziej zaniedbana gałąź medycyny. Rządzący zapomnieli o niej tak dalece, że po prostu ją zagłodzili. Oddziały psychiatryczne dla dzieci, z odrapanymi ścianami i starymi materacami, przypominały więzienie. Nic dziwnego, że absolwenci medycyny nie rwali się do tej specjalizacji. – mówi Kosikowski.

Zgodnie z Centralnym Rejestrem Lekarzy prowadzonym przez NIL w Polsce jest dziś 595 psychiatrów dzieci i młodzieży, w tym 568 wykonujących zawód, o 233 więcej niż w 2015 r., gdy było ich tylko 335. I choć w 2023 r. Ministerstwo Zdrowia deklarowało, że do 2027 r. chce wykształcić 1,2 tys. psychiatrów dziecięcych, to jednocześnie uspokajało, że Polska prawie spełnia rekomendacje WHO, według których na 100 tys. dzieci powinno przypadać co najmniej 10 specjalistów tej dziedziny (dziś to 8,55).

Reforma psychiatrii dziecięcej powinna wrócić do pierwotnych założeń

Ale o wizytę w systemie publicznym nadal jest trudno m.in. dlatego że system prywatny jest dla lekarzy atrakcyjniejszy niż publiczny.

– I nie chodzi o pieniądze, ale o możliwości. System publiczny w psychiatrii dziecięcej jest niedoskonały, nie daje możliwości optymalnego leczenia.– mówi nam jeden z rezydentów psychiatrii.

Dr Tomasz Rowiński uważa, że trwająca od 2020 r. reforma psychiatrii dziecięcej wymaga powrotu do pierwotnych założeń: – Idea była taka, że dzieci z problemami trafiają na I poziom referencyjny – do psychologa, który może kierować rodzinę do psychiatry dziecięcego. Niestety, na skutek nieprzemyślanych zmian idea została zaprzepaszczona– tłumaczy dr Rowiński. ©℗