Temat finansowania wartych setki miliardów złotych zakupów do Wojska Polskiego powrócił na początku tego tygodnia, gdy na jaw wyszła niepewność dotycząca zakupu pocisków dla samolotów F-35. Zamieszanie zaczęło się od posiedzenia sejmowej podkomisji.
Sprzęt dla wojska. PiS chce nowej ustawy
Podczas posiedzenia podkomisji ds. modernizacji armii przedstawiciel Agencji Uzbrojenia, odpowiadając na pytanie posła PiS, przyznał, że AU nie dostała zielonego światła na sfinansowanie zakupu rakiet AIM-120 (wersja Delta). Ta nowoczesna broń pozwala F-35 razić maszyny przeciwnika z odległości nawet 160 km, samemu zostając poza zasięgiem. Zgodę na sprzedaż Polsce 400 tych nowoczesnych pocisków wyraził w kwietniu 2025 r.
Wiadomość o braku pieniędzy na rakiety zbiegła się z opublikowanym kilka dni wcześniej raportem NIK na temat przyszłego finansowania zbrojeń. Izba pod lupę wzięła Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, który zaciąga pożyczki oraz bierze kredyty, by z nich sfinansować zakup uzbrojenia. NIK oszacowała, że koszt instrumentów dłużnych FWSZ za 10 lat wyniesie już 403 mld zł. Tymczasem na spłatę zobowiązań w tym samym okresie zaplanowano dotacje z MON w wysokości 46,1 mld zł. Te dwa zdarzenia pobudziły PiS do działania i w czwartek politycy tej partii złożyli w Sejmie projekt ustawy, która w ich opinii rozwiązać ma na przyszłość problem finansowania wojskowych zakupów.
Projekt wprowadza zmiany w ustawie o obronie Ojczyzny, regulujące, skąd dokładnie mają pochodzić pieniądze na spłatę zaciąganych przez FWSZ zobowiązań. Zakłada, że w całości maja być ona finansowana ze „środków budżetu państwa z wyłączeniem części budżetu państwa Obrona narodowa”, czyli tej, znajdującej się w dyspozycji MON. W swym projekcie PiS zrobił też zastrzeżenie, że przesuwanie pieniędzy na spłatę wojskowych kredytów nie może „powodować zmniejszenia planowanych wydatków budżetu państwa przeznaczonych na realizację innych zadań publicznych”. W ten sposób, jak tłumaczą wnioskodawcy, pojawić ma się gwarancja, że miliardy na wojskowy sprzęt nie uszczuplą wydatków np. na zdrowie, edukację i cele społeczne.
Politycy PiS zaczepiają PSL. Spokojna odpowiedź ludowców
W teorii należy spodziewać się, iż projekt, złożony przez zasiadający w opozycji PiS, przepadnie już na początku legislacyjnej drogi. I zapewne dlatego przedstawiający go były minister obrony narodowej, Mariusz Błaszczak, wprost uderzył w swego następcę. Uznał, iż złożona przez niego ustawa pozwoli nie tylko „przełamać kryzys w finansach obrony publicznej”, ale będzie też sprawdzianem dla Władysława Kosiniaka-Kamysza. Błaszczak chce sprawdzić, czy będzie on „w stanie przeciwstawić się premierowi Donaldowi Tuskowi w imię interesów Polski, wojska i bezpieczeństwa naszej ojczyzny”.
Politycy PSL na razie zachowują spokój, a jak tłumaczy w rozmowie z DGP poseł Andrzej Grzyb, przewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej, nad złożonym projektem z pewnością odbędzie się dyskusja. Wierzy, że przyniesie ona wyklarowanie stanowiska w tej sprawie. Do samego zamieszanie wokół finansowania wojskowych zakupów również podchodzi ze spokojem.
- Spłata tych zobowiązań i tak pochodzić będzie z budżetu państwa. W raporcie NIK ukazało się stwierdzenie, że do roku 2035 projekcja finansowa nie zabezpiecza w pełni spłaty. Pytaliśmy o to Bank Gospodarstwa Krajowego i BGK potwierdził, że ta projekcja finansowa jest w pełni zabezpieczona w celu spłaty z różnych instrumentów finansowych w budżecie państwa. Ja nie widzę żadnych zagrożeń – mówi Andrzej Grzyb.
Zakupy dla wojska na kolejne kadencje Sejmu
W ocenie posła Grzyba harmonogram zakupów dla wojska jest ściśle określony i wiążą się z nim wydatki, które i tak trzeba będzie ponieść. Jako przykład podaje zakup F-35, który wiąże się nie tylko z koniecznością zapłacenia za same samoloty i ich uzbrojenie, ale też wybudowanie specjalnie dla nich dostosowanych baz.
- Tu nie da się nic pozmieniać, a po prostu to trzeba zrobić i w budżecie na obronność dać na to pieniądze. Jest kalendarz zakupów, które pochodzą zarówno z przemysłu polskiego, ale również od dostawców zagranicznych. Umowy są podpisane, ogłoszone i wraz z ich realizacją też trzeba za nie zapłacić. To nie jest zadanie tylko na rok 2025, czy 2026, w którym będziemy mieli budżet wynoszący 200 mld, tylko jest to planowane na lata. Nawet do roku 2035 – wyjaśnia parlamentarzysta.
Pieniądze na wojsko to jednak nie tylko zakupy. Trzeba będzie utrzymywać rosnącą w siłę armię, finansować gromadzenie zapasów oraz zabezpieczyć fundusze na eksploatację i przyszłe modernizacje już kupionego wyposażenia. A to dodatkowe miliardy złotych.
- Spłata będzie wymagała wsparcia z całego budżetu, a nie z tylko z budżetu MON i nie wiem, po co robić z tego niepotrzebną oś sporu. To są zadania wykraczające poza obecną kadencję i nawet następną. Zakupy sprzętowe to jest tylko 30 proc. wartości, a 70 proc. to jest serwis i modernizacja uzbrojenia. Do tego trzeba się przygotować – mówi poseł.
Minister ogłasza: Będą rakiety dla F-35
Nie minął tydzień od ujawnienia podczas sejmowej podkomisji problemu z rakietami do F-35, a MON odtrąbiło sukces. W czwartek wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz oficjalnie ogłosił, że rakiety jednak będą nabyte.
- W trybie pilnym zwołałem zespół sterujący i on dzisiaj jednogłośnie potwierdził zakup przez Polskę najnowszych pocisków AMRAAM – powiedział w czwartek po południu wicepremier. Uznał też, że „nie ma żadnego problemu ze sfinansowaniem tego zakupu” z pieniędzy FWSZ. Brak zagrożeń dla przyszłości finansowania zakupów podkreśla też przewodniczący Grzyb.
- Były pytania z sugestią, że nie będzie zakupu, ponieważ Ministerstwo Finansów nie dało zielonego światła na uruchomienia kolejnych kredytów na ich zakup. I z wczoraj mamy informację, że w istocie jest inaczej, ponieważ jest przygotowana i będzie podpisana umowa na dostawę – podsumowuje przewodniczący komisji obrony narodowej.