Brak zgody prezydenta Karola Nawrockiego na część zapisów zawartych w projekcie Strategii Bezpieczeństwa Narodowego (SBN) po raz pierwszy wyraził szef BBN, prof. Sławomir Cenckiewicz. Przemawiając podczas Kongresu Armia, przyznał on, że obowiązujące w Polsce dokumenty strategiczne są przestarzałe, ale propozycja obecnego rządu nie „uwzględnia szeregu uwag”, skierowanych do rządu przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Nowa strategia nie podoba się ludziom prezydenta Nawrockiego
– Stoimy na stanowisku, że przyjęcie tego dokumentu (...) mogłoby mieć negatywne konsekwencje w całym procesie przygotowania dokumentów planowania obronnego – mówił prof. Cenckiewicz.
Prezydenckie rekomendacje do nowej SBN rząd otrzymał w lipcu 2024 r. Pół roku trwało, zanim pojawiło się rozporządzenie powołujące rządowy zespół ds. opracowania strategii. Pracował on w ferworze kampanii wyborczej. Gdy w czerwcu stało się jasne, iż w Pałacu Prezydenckim nie zasiądzie Rafał Trzaskowski, na dwa tygodnie przed końcem kadencji Andrzeja Dudy rząd przedłożył mu do podpisu gotową strategię. Jak ustalił DGP, zawierać miała ona większość prezydenckich rekomendacji sprzed roku. Podpisu jednak się nie doczekała. Z otoczenia byłego prezydenta padają głosy, iż na pozostawienie decyzji w tej sprawie Karolowi Nawrockiemu naciskać miało jego otoczenie. Teraz nowy szef BBN wskazuje, co jemu oraz prezydentowi nie podoba się w rządowej wersji.
– Nie może być tak, że w dokumencie z połowy roku 2025 opowiada się o Rosji w kategoriach zagrożeń, a nie realnie istniejącego stanu wojny między światem cywilizowanym a Federacją Rosyjską. Nie doszacowano ryzyka związanego z pełnoskalową agresją ze strony Rosji – mówi szef BBN.
W jego ocenie zawarte w projekcie zapisy o powstrzymywaniu „rosyjskich prób utworzenia systemu bezpieczeństwa opartego na strefach wpływów” są niewystarczające. Za niewiarygodny uważa efekt nakładanych na Rosję sankcji i chciałby zapisów jasno stwierdzających, że Rosja „na długi czas pozostanie niezwykle niebezpiecznym państwem”. Sprzeciw Pałacu Prezydenckiego budzi też zdiagnozowanie problemu nielegalnej migracji jako pochodzącej jedynie z kierunku białoruskiego. Zdaniem Cenckiewicza, zagrożeniem jest nie tylko migracja niekontrolowana, ale też ta „kontrolowana”. To zaś wskazuje na chęć kontestowania unijnego Paktu Migracyjnego. BBN negatywnie zaopiniowało też zapisy dotyczące ekologii i zapowiedź, że „przyszłością Polski jest ETS2”.
Politycy się kłócą, a kraj bez strategii
Stanowisku BBN dziwi się wicepremier i minister obrony, Władysław Kosiniak-Kamysz. Przypomina, iż rekomendacje prezydenta Dudy uwzględniono w projekcie strategii, a podczas jego opiniowania obecni byli przedstawiciele BBN. – To nie jest dobra sytuacja – twierdzi wicepremier Kosiniak-Kamysz.
Brak prezydenckiej zgody na podpisanie nowej SBN oznacza, że nadal obowiązywać będzie dokument z 2020 r., czyli sprzed rosyjskiej napaści na Ukrainę. Tymczasem to właśnie na bazie Strategii powstać powinna nowa Polityczno-Strategiczna Dyrektywa Obronna oraz opracowany być plan dalszych zakupów dla wojska. Zdaniem generała Romana Polko, byłego szefa BBN, brak strategii powodować może chaos w zakupach dla wojska, a decyzje będą zapadać pod wpływem chwili i emocji.
– Kiedyś mieliśmy epokę Bayraktarów, HIMARS-ów, później weszliśmy w epokę czołgów i samolotów, a teraz mówi się tylko o dronach. Dla mnie jest to totalny absurd, że mamy już czwarty rok wojny, a my nie mamy strategii, która odpowiada na najnowsze wyzwania. Od jej uchwalenia są właśnie politycy, a nie od ręcznego sterowania jednostkami wojskowymi – mówi DGP generał Polko.
Sposoby na wyjście z politycznego pata
Zarówno generał Polko, jak i jego poprzednik na fotelu szefa BBN, gen. Stanisław Koziej obawiają się, by ten ważny z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa dokument nie padł ofiarą bieżącej walki politycznej. Brak zgody BBN jest zrozumiały, jednak na samym wytykaniu błędów nie powinno się skończyć.
– BBN powinien określić, co zamierza w tej sytuacji zrobić, jeśli uznaje, że projekt rządowy jest nie do zaakceptowania przez prezydenta. Może zaproponować rządowi poprawki, albo prezydent może odrzucić strategię, uznać, że jej nie podpisuje, i w związku z tym wydać nowe rekomendacje do przygotowania kolejnego dokumentu – twierdzi generał Koziej.
Jest też trzecie wyjście, jakie w 2013 r. zastosował Stanisław Koziej: samo BBN może przeprowadzić przegląd bezpieczeństwa narodowego. Na jego podstawie powstać mógłby projekt nowej strategii. Byli szefowie BBN są zgodni, że w tej sprawie powinna odbyć się szeroka debata z udziałem ekspertów i wojskowych. W opinii gen. Kozieja, wina za zamieszanie leży nie tylko po stronie ludzi prezydenta, ale w piersi uderzyć powinien się też rząd.
– Ja mam też pretensje do rządu, że przygotował ten projekt strategii też jak gdyby tylko w swoim gronie. Nie słyszałem, aby był udział ekspertów i różnych środowisk. A to jest bardzo ważny dokument, gdyż bez strategii w zasadzie wszystkie inne decyzje w państwie mają charakter doraźny – kwituje Stanisław Koziej. ©℗