Afera Amber Gold zatacza coraz szersze kręgi. Wczoraj na konferencji prasowej prezes Amber Gold Marcin Plichta potwierdził, że Michał Tusk współpracował z OLT Express.

Kilkanaście godzin wcześniej na Wyborczej.pl ukazał się wywiad z Michałem Tuskiem, w którym syn premiera mówił o swojej współpracy z OLT Express.

Jak tłumaczył młody Tusk, dla OLT Express świadczył usługę polegającą na obsłudze prasowej oraz analizie ruchu lotniczego z Gdańska. Czyli dokładnie to samo, czym zajmował się (i nadal się zajmuje), pracując dla Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy w Gdańsku. Miał za to dostawać "miesięcznie 5500 zł plus VAT".

Michał Tusk zrezygnował z współpracy z OLT Express po rozmowie z ojcem. "Po tej rozmowie prosiłem OLT o rozluźnienie umowy - w taki sposób, by nie wiązała żadnej ze stron na stałe do żadnych działań. W tej sprawie nie było reakcji. Kolejnych faktur już po prostu nie wystawiałem. Łącznie wystawiłem trzy faktury. Za ostatnią, z połowy czerwca, zapłacili tydzień temu" - tłumaczył Wyborczej.pl Tusk.

Syn premiera opowiadał również o swoich spotkaniach z Marcinem Plichtą. "W zeszłym roku zrobiłem z nim wywiad na temat jego dziwnych inwestycji w lotnictwo. Rozmawialiśmy w siedzibie Amber Gold w Gdańsku. Miałem mieszane odczucia. Sprawiał wrażenie, jakby autentycznie chciał zbudować wielką linię lotniczą. Nie wiem, czy chodziło mu o prestiż, czy uwiarygodnienie swoich interesów. W tym roku dwa razy był przy moich rozmowach z Frankowskim i na tym koniec" - mówił Wyborczej.pl Michał Tusk.