Artur Rechul, skazany za porwanie Krzysztofa Olewnika, w asyście prokuratorów i CBŚ ponownie odwiedził dom, z którego ten został uprowadzony - ustalił tvn24.pl.

Śledczy uznali, że dotychczasowe zeznania Rechula są niewiarygodne dlatego zdecydowali się na przeprowadzenie eksperymentu procesowego w domu porwanego. Podczas operacji była obecna biegła, która tworzy jego portret psychologiczny.

Jak ustalił portal tvn24.pl policjanci przywieźli Rechula 9 marca, w piątek rano. Rozbieżności między dowodami zebranymi przez Centralne Biuro Śledcze i prokuraturę a wersją Rechula tylko się pogłębiły. Nieoficjalnie śledczy twierdzą, że efekt piątkowego eksperymentu jest przełomowy. Jednak ze względu na dobro śledztwa nie są ujawniane żadne informacje. Rodzina Krzysztofa Olewnika również nie komentuje sprawy.

Rechul pięć lat temu sam się zgłosił na policję i przyznał, że brał udział w porwaniu. Tylko z jego relacji wiadomo, jaki mogło mieć ono przebieg. W swoich pierwszych wyjaśnieniach składanych w 2007 roku Rechul wielu rzeczy nie pamiętał, np. tego, w którym roku porwał Krzysztofa. Zaś inne wydarzenia opisywał bardzo szczegółowo. Sejmowi śledczy uważali, że gangster nigdy nie był w domu Krzysztofa i nauczył się swojej roli - pisze tvn24.pl.