Główne francuskie dzienniki bronią się w środę przed zarzutami, jakoby przez lata panowała w nich "zmowa milczenia" wokół stosunku Dominique'a Strauss-Kahna do kobiet. Według "Liberation" i "Le Figaro", należy wyraźnie oddzielać sferę prywatną od publicznej.

W ostatnich dniach znane tytuły prasy anglosaskiej, jak "Guardian" czy "New York Times", zarzuciły swoim kolegom po fachu we Francji, że przez długie lata przymykali oczy bądź wręcz ukrywali fakty z życia prywatnego szefa MFW zatrzymanego w niedzielę w Nowym Jorku pod zarzutem próby gwałtu. W tym kontekście anglosaskie gazety pisały o francuskiej "kulturze milczenia", której innym przykładem miała być niegdyś sprawa nieślubnej córki byłego prezydenta Francji Francois Mitterranda.

W redakcyjnym komentarzu dziennik "Le Figaro" podkreśla w środę, że choć "donżuaneria" Strauss-Kahna była od dawna dobrze znana w kręgach polityczno-medialnych, to przecież "nie wszyscy uwodziciele są domniemanymi przestępcami seksualnymi". "Dziennikarze francuscy, wiedząc, że DSK (Dominique Strauss-Kahn) miał reputację Casanovy, powinni byli iść dalej w swoim śledztwie? W imię czego, w imię jakich wymogów? Przejrzystości tyleż inkwizytorskiej co niebezpiecznej?" - pyta retorycznie "Le Figaro". I przestrzega: "Strzeżmy się dyktatury, którą chcieliby wprowadzić obłudnicy żądni sensacji".

Z "Le Figaro" zgadza się lewicowy dziennik "Liberation", który broni "zasady poszanowania życia prywatnego polityków". "Jest to fundamentalna zasada demokratyczna, choć niektórzy uznają ją za przejaw hipokryzji" - dodaje gazeta.

"Liberation" podkreśla też, że "redakcja nie jest brygadą obyczajową", dodając, iż dziennikarzy nie powinni się interesować tym, że "za obopólną zgodą dorośli mają swobodne, wyzwolone czy libertyńskie życie seksualne". "Ale wykroczenia i przestępstwa seksualne wymagają od dziennikarzy pracy śledczej, którą niestety zbyt rzadko prowadzi się we Francji" - przyznaje dziennik.

Odnosząc się także do afery Strauss-Kahna, redaktor naczelny tygodnika "Le Point" Franz-Olivier Giesbert odparł także zarzuty o rzekomą "zmowę milczenia" francuskich mediów wokół szefa MFW. "DSK mówił zawsze, że kochał kobiety (...), z pewnością było w tym coś z obsesji seksualnej, ale to przecież nie jest wykroczenie" - powiedział w radiu Europe 1 Giesbert, znany dziennikarz i autor biografii prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.