Kilka godzin trwała w Sejmie debata nad wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. Minister przyznał, że kolej i on zawiedli pasażerów. Premier, który bronił ministra, powiedział, że jest spokojny o wynik środowego głosowania w jego sprawie.



To już druga debata nad odwołaniem Grabarczyka. Półtora roku temu wniosek w tej sprawie zgłosiło Prawo i Sprawiedliwość. Powodem były ciągłe zmiany w planie budowy dróg ekspresowych i autostrad. Obecny wniosek złożył Sojusz Lewicy Demokratycznej w połowie grudnia. Zdaniem posłów SLD, minister jest politycznie odpowiedzialny za chaos, jaki zapanował na kolei po wprowadzeniu nowego rocznego rozkładu jazdy pociągów.

Premier Donald Tusk, bronił swojego ministra oceniając, że stawiane mu zarzuty są bezzasadne. Jak zaznaczył, jego rząd też ponosi odpowiedzialność za "fatalną kondycję PKP", ale zarzuty stawiane Grabarczykowi ocenił jako "dramatycznie bezzasadne". Dodał, że sytuacja na kolei jest dla jego rządu zadaniem priorytetowym.

"Nie jest zadaniem mojego rządu i ministra Grabarczyka tłumaczenie historii, tych zaszłości, które zaważyły na fatalnej kondycji PKP dzisiaj w Polsce. Czujemy swoją część odpowiedzialności i nie zamierzamy o tym dyskutować. My także ponosimy odpowiedzialność, że PKP jest dzisiaj w takim stanie, w jakim dzisiaj jest" - powiedział Tusk.

Premier powiedział, że nie przyjął rezygnacji szefa resortu infrastruktury, którą minister przyniósł mu, gdy doszło do problemów na kolei. "Pan minister, kiedy doszło do tego zamieszania na kolei i do tej dezorganizacji związanej i z pogodą, i z wadliwie wprowadzanym rozkładem jazdy, kiedy poinformował mnie o tej sytuacji, oddał się do dyspozycji i miał ze sobą rezygnację, której nie przyjąłem" - powiedział Tusk. Szef rządu powiedział, że nie informował o tym wcześniej, by nie robić medialnego spektaklu.

Zwracając się do posła Wiesława Szczepańskiego (SLD), który podarował mu krawat - gadżet od szybkich chińskich kolei, premier powiedział: "Jest to niestety prezent od ministerstwa tajwańskich kolei wysokich prędkości. (...) Nawet w złośliwościach trzeba starać się być perfekcyjnym" - ironizował premier. Szef rządu zapowiedział zwrot prezentu.

W trakcie wystąpienia Tuska, kilkadziesiąt razy posłowie wtrącali swoje komentarze, np. "Niech pan będzie bohaterem kolei", "Więcej roboty", "To gdzie te drogi?" Sala buczała, a sam premier mówił podniesionym głosem. Tłumaczył jednak, że nie jest zdenerwowany, ale zaangażowany, na co posłowie PO odpowiedzieli oklaskami. "Budowa dróg i autostrad, czy naprawa kolei państwowych w stosunkowo niewielkim stopniu zależy od ilości wykrzyczanych słów" - mówił premier.

Minister Grabarczyk przyznał, że kolej oraz on sam zawiedli pasażerów. Przyznał, że opinii publicznej i pasażerom należą się wyjaśnienia, dlaczego kolej ponownie zawiodła w pierwszych dniach tego roku. Podczas fali powrotów ze świąteczno-sylwestrowych wyjazdów w pociągach panował tłok. Do niektórych składów pasażerowie wsiadali przez okna. "Kolej znowu zawiodła, tym razem była bezsilna, bo stan taboru nie pozwalał na to, żeby sprostać wyzwaniom. Na torach były wszystkie sprawne i zdolne do wykorzystania wagony" - powiedział.

Szef resortu infrastruktury w swoim wystąpieniu podkreślał, że dla kolei i ministra infrastruktury odpowiedzialnego za kolej, pasażerowie są najważniejsi. "Przegraliśmy batalię, ale wygramy wojnę. Wygramy tę ważną wojnę o właściwe traktowanie klientów kolei. (...) Dla polskich kolei, polskiego ministra infrastruktury odpowiedzialnego za kolej, pasażerowie są najważniejsi" - zaznaczył.



Koalicja broniła szefa resortu infrastruktury. Opozycja zarzucała m.in. chaos na kolei, ograniczanie programu budowy dróg, czy doprowadzenie do trudnej sytuacji w Poczcie Polskiej.