Amerykański sekretarz armii Dan Driscoll podczas piątkowego spotkania z ambasadorami państw NATO w Kijowie miał jasno przekazać, że USA oczekują szybkiej zgody Ukrainy na porozumienie. Po rozmowie z Zełenskim i konsultacji z Białym Domem podkreślił, że „żaden plan nie jest idealny, ale ten trzeba podpisać jak najszybciej”. Atmosfera była napięta – europejscy dyplomaci otwarcie pytali, dlaczego Waszyngton prowadził negocjacje z Rosją bez informowania sojuszników.

Według źródeł obecnych na spotkaniu projekt porozumienia zakłada oddanie Rosji zarówno terenów okupowanych, jak i części obszarów nadal kontrolowanych przez Kijów, a także amnestię dla sprawców zbrodni wojennych. Uczestnicy określili spotkanie jako „koszmarne”, przywołując słowa Donalda Trumpa, że „Zełenski nie ma żadnych kart do gry”.

Zełenski w emocjonalnym przemówieniu przyznał, że to „jeden z najtrudniejszych momentów w historii Ukrainy”. Kraj – jak mówił – stoi przed dramatycznym wyborem: „utrata godności albo ryzyko utraty kluczowego partnera”. Jednocześnie odrzucił możliwość kapitulacji wobec Rosji.

Trump chce szybko zawrzeć pokój na Ukrainie

Driscoll bronił tajnego trybu rozmów, twierdząc, że „prezydent Trump chce pokoju teraz, a im mniej osób przy stole, tym łatwiej”. Amerykańska chargé d’affaires Julie Davis miała powiedzieć ambasadorom, że chociaż propozycja jest „bolesna”, Ukraina „nie ma lepszej alternatywy”. Waszyngton liczy, że umowa zostanie podpisana najpóźniej do Święta Dziękczynienia (obchodzone jest w USA w czwarty czwartek listopada każdego roku, w 2025 r. przypada na 27 listopada).

Plan – jak donoszą media – przygotowali doradca Trumpa Steve Witkoff oraz kremlowski strateg Kirył Dmitriew, co budzi poważne obawy europejskich sojuszników o dominujący wpływ Rosji na projekt. W piątek Władimir Putin potwierdził, że Kreml ma już dokument i „może on stać się podstawą ostatecznego porozumienia”.