Dobiega końca historia terminalu Etiuda, który był jednym z najbardziej charakterystycznych obiektów Lotniska Chopina. Kończy się rozbiórka budynku stawianego w końcówce epoki Gierka – ostańca infrastruktury z czasów PRL. Dawna Etiuda ustąpi miejsca rozbudowującemu się głównemu terminalowi. W jej miejscu powstanie wydłużony o kilkaset metrów pirs południowy, czyli część terminala, w której pasażerowie czekają na wejście do samolotu. Oprócz tego budynek zostanie przebudowany po stronie północnej.
Choć terminal Etiuda istniał od prawie 50 lat, to największą rolę odegrał w ciągu kilku lat po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej. Wraz z otwarciem nieba nad Polską w 2004 r. stał się dla nas prawdziwym oknem na świat. Kolejne linie zaczęły uruchamiać częste połączenia – głównie po Europie – i przyzwyczaiły Polaków do niedrogiego latania – zwłaszcza niedługich weekendowych wypadów.
Etiuda była synonim fatalnego standardu odprawy na lotnisku
Etiuda wkrótce stała się jednak synonimem kiepskiego standardu odprawy – w dużym ścisku i bez wygód – np. barów i sklepów. To wymusiło poszukanie dla tanich przewoźników innego miejsca w rejonie Warszawy. Wkrótce pojawiły się też oskarżenia ze strony niektórych tradycyjnych linii, które nie korzystały z Etiudy, że stosowanie w tym samym porcie lotniczym niższych stawek lotniskowych dla wybranych przewoźników jest niezgodne z prawem unijnym. Część tanich linii, np. WizzAir, sama uznała, że warto podnieść standard obsługi swoich pasażerów i przeniosła się do głównego terminalu. Etiudę ostatecznie zamknięto w 2009 r. Wtedy trwały już przygotowania do otwarcia lotniska dla tanich linii w Modlinie, które ostatecznie zaczęło działać w 2012 r.
Terminal miał jeszcze swoje pięć minut w czasie mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 r. Działał czasowo jako strefa F dla obsługi zwiększonego ruchu pasażerskiego – głównie zorganizowanych grup kibiców. Później budynek pełnił funkcje logistyczne, magazynowe oraz biurowe. Przez pewien czas wykorzystywano go także jako terminal cargo.
Etiuda zagrała w "Misiu"
Historia Etiudy jest jednak znacznie dłuższa. Jego początki przypadają na końcówkę lat 70. XX w. Postawiony w 1969 r. na końcu al. Żwirki i Wigury główny terminal, choć długo był uznawany za nowoczesny, to jednak po 10 latach zaczął się zapychać. W rezultacie w 1979 r. odprawy podróżnych przylatujących do stolicy przeniesiono do tego prostego budynku, który wówczas nazywany był halą fińską. Lądujący w Warszawie korzystali z niego przez 13 lat – do 1992 r., kiedy otwarto nowy, większy terminal zwany buraczkowym. Jako terminal przylotowy ówczesna hala fińska zagrała w kilku filmach z okresu PRL, m.in. w kultowym „Misiu” Stanisława Barei.
Dlaczego zdecydowano się na zastąpienie Etiudy i zastąpienie jej wydłużonym pirsem południowym? Inwestycja ma nie tylko rozładować tłok, lecz także pozwolić urosnąć LOT-owi. Chodzi o to, by w momencie przenosin do Centralnego Portu Komunikacyjnego, który ma być gotowy w 2032 r., nasz narodowy przewoźnik był odpowiednio silną linią, będącą w stanie wykorzystać możliwości hubu przesiadkowego w Baranowie. Przepustowość Okęcia ma wzrosnąć z 22–24 mln do 30 mln pasażerów rocznie.
Polskie Porty Lotnicze wybrały firmę, która przygotuje szczegółową dokumentację rozbudowy terminala. To spółka PIG Architekci. Pojawiły się jednak odwołania od tego rozstrzygnięcia. Protest ma zbadać Krajowa Izba Odwoławcza. W efekcie rozpoczęcie prac projektowych opóźni się. W konsekwencji przesuną się także prace budowlane związane z powiększaniem terminalu. Wbrew planom szefów PPL-u inwestycję, która ma kosztować ok. 1 mld zł, trudno będzie zacząć w 2026 r. i skończyć trzy lata później.
W tej sytuacji najpewniej przesunie się także oddanie lotniska w Baranowie. Rozbudowa Okęcia musi bowiem zdążyć się zamortyzować, a według przedstawicieli PPL-u miało to zająć właśnie trzy lata. Maciej Lasek, pełnomocnik rządu ds. CPK, przyznał zresztą niedawno, że oddanie nowego lotniska w 2032 r. nie jest pewne w 100 proc. ©℗
