Działające od ponad dwóch lat po gruntownej przebudowie lotnisko w Radomiu wciąż świeci pustkami. W sierpniu obsłużyło 17 tys. pasażerów, czyli średnio ok. 500 osób dziennie. Choć niemal wszystkie porty odnotowują wzrosty liczby podróżnych, to na radomskim lotnisku była ona o 17 proc. mniejsza niż w sierpniu 2024 r. Od początku roku przez port przewinęło się tylko 46 tys. pasażerów. Tymczasem na Okęciu w sierpniu bywały dni, że w ciągu jednej doby odprawiono niemal dwa razy tyle osób. Po ostatnim audycie przeprowadzonym przez Polskie Porty Lotnicze na dniach władze przedsiębiorstwa zgłoszą do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa niegospodarności menedżerskiej w związku z decyzją o kosztownej przebudowie lotniska w Radomiu.
Wielkie straty lotniska w Radomiu
W PPL słyszymy, że to będzie zawiadomienie „w sprawie”, a nie wobec określonej osoby. W audycie wykazano, że przez brak zainteresowania przewoźników port przez wiele lat będzie przynosił straty. Tylko w tym roku wyniosą one 67 mln zł.
Gruntowna przebudowa portu wraz z postawieniem terminala do obsługi 3 mln pasażerów rocznie kosztowała ponad 800 mln zł. Decyzje o inwestycji zapadały ponad siedem lat temu, kiedy w Ministerstwie Infrastruktury za kwestie lotnicze odpowiadał wiceminister Mikołaj Wild. – Radom wygrywa w rywalizacji z Modlinem, jeśli chodzi o poszukiwanie portu, który mógłby przejąć część ruchu z Lotniska Chopina – mówił w 2018 r.
Okazało się jednak, że to Modlin wzbudza wielokrotnie większe zainteresowanie przewoźników. Ryanair zaplanował znaczną rozbudowę siatki połączeń, a Wizz Air po 13 latach przerwy zapowiedział powrót na to lotnisko. Według prognoz w 2026 r. Modlin może obsłużyć 3,5 mln podróżnych. Tymczasem w Radomiu liczba odprawionych oscyluje wokół 100 tys. rocznie. Ostatnio Marcin Horała, następca Mikołaja Wilda w roli pełnomocnika rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, przyznał, że to nie była zbyt trafiona inwestycja.
Jednak wbrew niedawnym doniesieniom części mediów, zarządzające radomskim lotniskiem PPL nie ma planów zamknięcia go dla ruchu cywilnego i przekazania wojsku. Władze przedsiębiorstwa i resort infrastruktury stoją na stanowisku, że skoro już port powstał, to trzeba go jak najlepiej wykorzystać. PPL chcą przede wszystkim przyciągnąć touroperatorów dzięki tzw. umowom marketingowym. Ogłoszono przetargi na promocję lotniska. Podpisano już pierwsze kontrakty z biurami podróży. Jednocześnie opracowywana jest pięcioletnia strategia, która zakłada przyciągnięcie podróżnych z południowego Mazowsza i województwa świętokrzyskiego.
Przymusowo przenieść loty do Radomia
Wiceminister infrastruktury Maciej Lasek przyznaje zaś, że mocno rozważany jest wariant wprowadzenia tzw. administracyjnego podziału ruchu. W praktyce oznaczałoby to przymusowe przeniesienie niektórych połączeń z Lotniska Chopina. Chodzi o to, by na zapychającym się Okęciu zrobić jak najwięcej miejsca dla LOT-u, który w Warszawie buduje swój hub przesiadkowy.
Administracyjny podział ruchu miałby zostać wdrożony po 2029 r., kiedy zakończy się rozbudowa Okęcia z obecnych 22 do 30 mln pasażerów. – Aby zapewnić wzrost ruchu przesiadkowego na Lotnisku Chopina, złożyliśmy do Ministerstwa Infrastruktury wniosek o administracyjny podział ruchu. To narzędzie, jeśli zostanie zaakceptowane przez resort i Komisję Europejską, byłoby proporcjonalne, niedyskryminujące i wyłącznie czasowe. Obowiązywałoby do uruchomienia Centralnego Portu Komunikacyjnego. Zaproponowaliśmy relokację połączeń o najmniejszym znaczeniu dla siatki hubowej – mówi szef PPL Łukasz Chaberski.
Zakłada on, że aby nie ograniczać rozwoju kluczowych połączeń przesiadkowych w Warszawie, nadmiar ruchu powyżej ok. 30 mln pasażerów rocznie byłby czasowo przeniesiony do Radomia lub Modlina. Przyznaje, że w związku z dużymi rezerwami na tym pierwszym lotnisku w praktyce połączenia byłyby raczej przenoszone właśnie do portu Warszawa–Radom. Z wyprowadzką musiałyby się liczyć głównie turystyczne rejsy czarterowe. Jak się dowiedzieliśmy, według wstępnych założeń przeniesieniu podlegałyby połączenia, które odbywają się przez mniej niż 20 tygodni w ciągu roku. Przymusowa przeprowadzka nie uśmiecha się przewoźnikom czarterowym. – Uważamy, że dostęp do lotniska powinien być równy dla wszystkich. To pasażerowie decydują, skąd chcą latać – mówi Andrzej Kobielski, wiceprezes linii Enter Air.
Administracyjny podział ruchu jest stosowany rzadko
W UE doświadczenia z takimi rozwiązaniami są ograniczone. Długo próbowano wdrożyć administracyjny podział ruchu w Amsterdamie, gdzie planowano odciążyć główne lotnisko Schiphol. Władze uzyskały odpowiednie zgody, ale ostatecznie na razie nie zdecydowały się wprowadzić w życie nowych zasad. Przez kilkanaście lat podział ruchu funkcjonował w rejonie Mediolanu, gdzie działają trzy lotniska.
– Administracyjny podział ruchu przerzucający część połączeń z Warszawy do Radomia to dobry, ale spóźniony pomysł. Tym bardziej patrząc po ruchach linii obecnych na Okęciu, które w świetle jego zapchania przenoszą się do równie zapchanego Modlina – mówi Mariusz Piotrowski z portalu Fly4free. Według niego jedyną nadzieją mało popularnego dziś lotniska jest to, że przy wyczerpaniu się przepustowości Modlina i Okęcia przewoźnicy w ramach mniejszego zła zaczną otwierać nowe trasy z Radomia. ©℗