Dzisiaj w Sejmie odbędzie się I czytanie rządowego projektu ustawy o układach zbiorowych pracy i porozumieniach zbiorowych, która ma być odpowiedzią na ten problem. Procedowanie ustawy to nie tylko krajowa decyzja. Polska musi działać, bo zobowiązuje ją do tego unijna dyrektywa 2022/2041 o adekwatnych wynagrodzeniach minimalnych. Już minął czas na implementację unijnych przepisów – państwa UE miały wdrożyć je do 15 listopada 2024 r. W uzasadnieniu projektu ustawy zapisano, że nasz kraj – podobnie jak inne państwa UE, w których wskaźnik rokowań zbiorowych wynosi mniej niż 80 proc. (w Polsce to zaledwie ok. 15 proc.) – ma obowiązek przygotować specjalny plan zwiększania zasięgu układów.

Dlatego też powstanie Plan Działania na rzecz Wspierania Rokowań Zbiorowych. Pierwsza wersja tego dokumentu ma być gotowa do 31 grudnia 2025 r. Plan nie będzie jednorazowym rozwiązaniem – trzeba go będzie aktualizować co najmniej raz na pięć lat i udostępniać publicznie. Zawierać ma nie tylko ogólne deklaracje, lecz także jasny harmonogram działań i konkretne środki wspierające rozwój rokowań zbiorowych. Co więcej, Polska będzie zobowiązana do składania regularnych raportów Komisji Europejskiej.

Dlaczego ubywa układów?

Przyczyny kryzysu rokowań zbiorowych diagnozuje ekspertyza przygotowana na zlecenie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w ramach Krajowego Planu Odbudowy (kamień milowy A53G). Jej autorami są dr Błażej Mądrzycki oraz prof. dr hab. Łukasz Pisarczyk. Dokument wskazał, że obecny system nie sprzyja rokowaniom – zamiast je wspierać, zniechęca obie strony. Efektem jest niemal całkowity brak układów ponadzakładowych i ograniczony zasięg tych zakładowych, szczególnie w sektorze prywatnym.

Eksperci wskazali kilka głównych barier. Po stronie pracowników problemem jest niski poziom uzwiązkowienia i mała liczba zakładowych organizacji związkowych. Po stronie pracodawców – słabość organizacji branżowych i brak poczucia wspólnoty interesów. Wiele firm obawia się też utraty elastyczności i przewagi konkurencyjnej. Ekspertyza wskazuje również na brak zaufania między partnerami społecznymi i nadmierne upolitycznienie prawa pracy.

Ekspertyza konkluduje, że bez przebudowy ram prawnych i zmiany podejścia partnerów społecznych trudno będzie odbudować znaczenie układów zbiorowych w Polsce.

– Projekt ustawy o układach zbiorowych pracy i porozumieniach zbiorowych to krok w stronę odświeżenia dialogu społecznego w Polsce. Od lat obserwujemy spadek liczby układów i objętych nimi pracowników. Głównie z obawy pracodawców przed utratą elastyczności i zwiększeniem kosztów. W praktyce jednak układy zbiorowe mogą być narzędziem stabilizacji, bo budują przewidywalność, porządkują kluczowe procedury i ograniczają ryzyko konfliktów w firmie – podkreśla Iwona Szmitkowska, pełnomocnik zarządu Pracodawcy RP.

– Wciąż jednak barierą pozostaje obawa, że układ „zamrozi” elastyczność zarządzania. Tu potrzebne jest wsparcie doradcze i organizacyjne państwa i organizacji pracodawców, tak aby przedsiębiorcy mieli dostęp do praktycznych wzorów, dobrych praktyk i narzędzi ułatwiających rokowania. Dziś wielu pracodawców unika układów nie dlatego, że są przeciwne współpracy ze stroną pracowniczą, ale dlatego, że proces jest postrzegany jako trudny i obarczony ryzykiem – wyjaśnia ekspertka Pracodawców RP.

Co ważne, nie chodzi o samą ideę układów, ale o praktyczne bariery.

– Jeżeli ustawodawca rzeczywiście chce zachęcić pracodawców do zawierania układów, to powinien zapewnić nie tylko elastyczność, lecz także jasne zasady wychodzenia z nich w razie problemów finansowych lub zmian uwarunkowań biznesowych. Dobrym kierunkiem mogłoby być na przykład wprowadzenie możliwości zmian warunków wynikających z układu bez konieczności stosowania indywidualnych wypowiedzeń zmieniających. Gdyby tutaj przepisy były bardziej elastyczne, pracodawcy widzieliby realne korzyści z zawarcia układu w miejsce np. regulaminu wynagradzania – wyjaśnia radca prawny Robert Stępień, partner w PCS Paruch Chruściel Stępień Kanclerz.

Dialog pozorowany

Z kolei dr Błażej Mądrzycki, wiceprzewodniczący OPZZ, akcentuje, że sama ustawa, choć potrzebna, nie wystarczy.

– Żeby strony naprawdę chciały siadać do stołu rozmów, muszą mieć silny impuls – biznesowy, prawny albo kulturowy. W Skandynawii działa kultura dialogu: gdy coś trzeba uzgodnić, partnerzy społeczni po prostu siadają i rozmawiają, bez oczekiwania, że wszystko zapisze ustawodawca. Francja idzie drugim torem – tam już z rangi prawa wynika, że wiele spraw reguluje się układami zbiorowymi, więc państwo realnie mobilizuje do rokowań. W Polsce nie mamy ani jednego, ani drugiego. Dziedzictwo pozorowanego dialogu z czasów PRL i późniejszy, bardzo liberalny okres transformacji zrobiły swoje. Do tego prawo pracy stało się narzędziem populizmu: kolejni ministrowie obiecują szybkie, „powszechne” rozwiązania, zamiast wzmacniać autonomię partnerów społecznych. Brak zaufania między związkami, pracodawcami i rządem sprawia, że ludzie wolą twardy przepis ustawowy niż wynegocjowany układ – dodaje.

Zwraca też uwagę na problem braku promocji i świadomości społecznej dotyczącej układów:

– Potrzebujemy dwóch rzeczy: instytucjonalnego wsparcia rokowań i promocji układów w przestrzeni publicznej. Dziś większość ludzi nie wie, czym układ zbiorowy jest, a to przecież realna gwarancja praw pracowniczych.

Czy ustawa zatrzyma spadkowy trend? Eksperci studzą oczekiwania.

– Ustawa uporządkuje procedury, ale nie przełamie impasu bez zmiany praktyki. Albo wypracujemy kulturę rozmowy, albo ustawodawca będzie musiał wprost zobowiązać do rokowań. Inaczej w statystykach dalej będzie ubywać układów – podsumowuje dr Błażej Mądrzycki.

Podobnego zdania jest Michał Bodziony, starszy prawnik w PCS Paruch Chruściel Stępień Kanclerz.

– Nie należy oczekiwać rewolucji. W branżach nowoczesnych, zwłaszcza technologicznych, nie widać zainteresowania układami i trudno zakładać, że nowe przepisy to zmienią. Mogą one natomiast ułatwić funkcjonowanie firmom, które i tak rozważają wprowadzenie układów – uporządkowanie zasad w jednym spójnym dokumencie może być dla nich praktycznym rozwiązaniem zamiast mnożenia regulaminów i polityk. Nowe przepisy nie zatrzymają spadku liczby układów, ale tam, gdzie będą stosowane, mogą stać się one bardziej przejrzystym i praktycznym sposobem regulowania zasad obowiązujących w zakładzie pracy – dodaje. ©℗

Porozumienia firm z pracownikami coraz mniej popularne
ikona lupy />
Porozumienia firm z pracownikami coraz mniej popularne / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe