Stopniowe okrajanie minimalnego wynagrodzenia to jeden z pomysłów Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS). Właśnie ukazała się trzecia wersja projektu nowej ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę, w której resort twardo obstaje za swoimi postulatami.

Projekt ma wdrożyć dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2022/2041 z 19 października 2022 r. w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w Unii Europejskiej (Dz.Urz. UE L 275 z 25 października 2022 r., str. 33). Jednak, korzystając z okazji, resort próbuje przemycić w nim dodatkowe patenty na zapewnienie godnego utrzymania osobom najgorzej opłacanym.

Płaca minimalna liczona tylko od zasadniczej

Przykładem takiego postulatu jest właśnie plan zrównania płacy minimalnej z zasadniczą. W obecnym wariancie projektu przybrał on łagodniejszą formę niż wcześniej – zapewne pod naporem krytyki różnych środowisk.

I tak, już od 2026 r. z zakresu minimalnego wynagrodzenia zostanie usunięty dodatek funkcyjny, od 2027 r. inne dodatki, a od 2028 r. również premie i nagrody. Jednak pracodawcy ostrzegają, że złagodzona propozycja i tak oznacza dla nich drakońskie podwyżki.

Przykład

Na wynagrodzenie pracownika składają się:

  • pensja minimalna 3500 zł,
  • dodatek funkcyjny 700 zł i
  • nagrody wynoszące średnio 600 zł miesięcznie.

W bieżącym roku jego przeciętna pensja to 4800 zł (3500 zł plus 700 zł, plus 600 zł), jednak od 2026 r. wzrośnie ona już do 5707 zł – właśnie o wykluczony dodatek funkcyjny (według szacunków Ministerstwa Finansów płaca minimalna w 2026 r. osiągnie 5007 zł), a od 2008 r. nawet do 8300 zł (zakładając wzrost minimum do 7000 zł).

Jednak resort pracy pozostaje głuchy na te uwagi (patrz: komentarz Izabeli Nowackiej).

Minimalna płaca a wskaźnik referencyjności

Kością niezgody jest również projektowana koncepcja stosowania orientacyjnej wartości referencyjnej w wysokości 55 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia (obecnie jest to ok. 4770 zł). Wskaźnik ten ma służyć do corocznej oceny wysokości minimalnego wynagrodzenia.

Zdezorientowani pracodawcy dziwią się, po co go w ogóle wprowadzać, skoro płaca minimalna będzie co roku negocjowana na forum Rady Dialogu Społecznego na bazie kilkunastu parametrów płacowych, budżetowych i rynkowych dostarczonych przez rząd. W dodatku co cztery lata ma podlegać tzw. aktualizacji sprawdzającej tempo wzrostu, za co ma odpowiadać nowo utworzony Zespół ds. Minimalnego Wynagrodzenia jako organ opiniodawczo-doradczy Rady Ministrów.

Według Ministerstwa Rozwoju i Technologii takie rozwiązanie nie jest wymagane przez prawo unijne, a wskazany parametr należy obniżyć do 50 proc. mediany wynagrodzeń. „Nie jest konieczne, by decyzją centralną ustawodawcy wyrównywać sytuację pracowników osiągających wynagrodzenie minimalne np. z pracownikami osiągającymi przeciętne wynagrodzenie, często posiadającymi dodatkowe kwalifikacje i większe doświadczenie” – argumentuje resort rozwoju, a wtóruje mu MF.

Jednak zdaniem resortu pracy dyrektywa wymaga badania adekwatności minimalnego wynagrodzenia właśnie poprzez jego weryfikację pod względem wskaźnika referencyjnego. „Orientacyjna wartość referencyjna musi być określona w akcie prawnym, powinna być stale stosowana i ma służyć ocenie adekwatności minimalnego wynagrodzenia, a dyrektywa nie wymaga jej osiągnięcia, zatem wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę nie musi być ustalona na poziomie tej wartości” – wyjaśnia MRPiPS.

MRPiPS: odsetki za opóźnienie w wypłacaniu wynagrodzenia z automatu

Wielu zainteresowanym środowiskom nie podoba się również postulat wprowadzenia do kodeksu pracy obowiązkowych i odgórnych odsetek za każde opóźnienie w wypłacie wynagrodzenia. Mieliby je płacić wszyscy pracodawcy niezależnie od tego, z jakiego powodu zwlekają i od tego, czy zatrudniony poniósł z tego powodu jakąkolwiek szkodę (dodanie nowego art. 851).

„KGHM jest rzetelnym pracodawcą, który dba o terminową wypłatę wynagrodzenia. Niemniej jednak skala prowadzonej działalności i liczba pracowników powodują, że pewne korekty wynagrodzenia mają miejsce. Wprowadzenie przepisu zrówna rzetelnego pracodawcę z tymi nierzetelnymi, którzy nie wypłacają wynagrodzeń przez długie okresy i wymusi przeprowadzenie skomplikowanych i drogich zmian w systemie IT” – skarży się jeden z pracodawców. Jednak MRPiPS odpiera zarzuty, argumentując, że obecny system dochodzenia odsetek z tego tytułu na wniosek pracownika się nie sprawdza.

– Pracownik jako słabsza ekonomicznie strona stosunku pracy musi iść do sądu, aby wyegzekwować te odsetki od pracodawcy. Czasem jednak mu się to nie opłaca, np. jeśli zakład pracy spóźnia się tylko kilka dni – zauważa prof. Tomasz Duraj z WPiA Uniwersytetu Łódzkiego.

Dlatego profesor popiera wprowadzenie odsetek z automatu. Podobnie jak wdrożenie innego pomysłu przewidzianego w projekcie – dodania do przepisów nowej kategorii wykroczenia przeciwko prawom pracownika, polegającego na niewypłacaniu pensji co najmniej trzy miesiące. Byłoby to zagrożone grzywną od 5 tys. zł do 50 tys. zł.

– Jednak zmianom tym powinno towarzyszyć zdrowe podejście sądów, które urealniałyby wymierzane przez siebie kary. Obecne nakładane przez nie średnio 8 tys. zł nie są dostatecznie odstraszające – reasumuje prof. Duraj.

Wyższe kary finansowe

Projekt zamierza też podnieść inne sankcje finansowe dla niesubordynowanych pracodawców:

  • za wykroczenia z art. 281 par. 1 kodeksu pracy (m.in. zawarcie umowy cywilnej zamiast umowy o pracę, naruszenie czasu pracy) – minimum z 1 tys. zł do 1,5 tys. zł i maksimum z 30 tys. zł do 45 tys. zł,
  • za niepotwierdzanie na piśmie alimenciarzowi zawartej umowy o pracę przed dopuszczeniem go do pracy – min. z 1,5 tys. zł do 2 tys. zł oraz maks. z 45 tys. zł do 50 tys. zł,
  • za wykroczenia większego kalibru z art. 282 par. 1 kodeksu pracy (niewypłacanie wynagrodzenia, nieudzielanie urlopu wypoczynkowego, niewydawanie w terminie świadectwa pracy) – min. z 1 tys. zł do 1,5 tys. zł oraz maks. z 30 tys. zł do 45 tys. zł,
  • za wypłacenie alimenciarzowi wynagrodzenia bez dokonania potrącenia tytułem alimentów – min. z 1,5 tys. zł do 2 tys. zł oraz maks. z 45 tys. zł do 50 tys. zł,
  • za nieprzestrzeganie przepisów i zasad BHP – min. z 1 tys. zł do 1,5 tys. zł oraz maks. z 30 tys. zł do 45 tys. zł. ©℗
opinia

Drakońskie podwyżki kontra ochrona najsłabszych

ikona lupy />
Izabela Nowacka, ekspertka ds. kadr i płac / Materiały prasowe

Stopniowe okrajanie minimalnej płacy tak, by od 2028 r. mierzyć ją wyłącznie stawką zasadniczą pensji, wzbudza mieszane odczucia. Pomysł uważam, owszem, za użyteczny i skutecznie chroniący osoby najmniej zarabiające. Patologie typu ustalenia podwładnemu niskiej stawki podstawowej, np. 3 tys. zł brutto i uzupełnianie jej nagrodami wcale nie są rzadkie. Nagle okazuje się jednak, że tak opłacany pracownik nie ma za co żyć na urlopie wypoczynkowym, bo do płacy urlopowej nie wlicza się nagród. Oczywiście nie jest to postępowanie prawidłowe, gdyż składnik pensji wypłacany ciągle to tak naprawdę premia, którą powinno się uwzględnić w pensji za urlop. Ale nieuczciwi pracodawcy tym się nie przejmują, dalej brną w nieprawidłowości, bo wiedzą, że może je skorygować dopiero sąd.

Jednak w tym przypadku chęć wyrugowania nieuczciwych praktyk może doprowadzić do kolejnych. Należy oczekiwać, że przerażeni wizją 20–30-proc. podwyżek zakłady pracy będą kombinować ze spłaszczeniem siatki płac tak, by wypłacać pracownikom wynagrodzenia jednoskładnikowe. W ten sposób nie będą musieli podnosić pensji w związku z opisanymi zmianami. ©℗

opinia

Państwo samo powinno płacić te kary

ikona lupy />
Jerzy Romański, prezes Łódzkiej Federacji Kupieckiej przynależącej do Związku Przedsiębiorców i Pracodawców / Materiały prasowe

Grzywny za wykroczenia przeciwko prawom pracownika już są absurdalnie wysokie. Propozycje ich dalszego zaostrzania czy też motywowania sądów do podniesienia średniej wysokości wymierzanych przez nich kar to droga donikąd. Oczywiście, każdy ma prawo do godnego życia i odpowiedniego wynagradzania za wykonaną pracę. Jednak po drugiej stronie są pracodawcy, zwłaszcza mali i średni, którzy walczą tak naprawdę o przetrwanie. Kolejne ciosy, z jakimi muszą się mierzyć, jak pandemia, Polski Ład czy horrendalne składki zdrowotne czy lawinowy wzrost kosztów energii elektrycznej, doprowadzają ich na skraj bankructwa. Co roku ok. 350 tys. małych firm zamyka interes i nikt tak naprawdę nic sobie z tego nie robi. Zostały pozostawione same sobie. A idea restrykcyjnego wywindowania kar za niewypłacanie wynagrodzenia może się okazać dla podmiotów zatrudniających gwoździem do trumny. Inna sprawa to kwestia, że nawet jeśli pracodawca dostanie drakońską grzywnę, to nie będzie jej z czego ściągnąć. W tym wszystkim państwo nie zdaje egzaminu. Nie potrafi wyważyć kryzysu gospodarczego tak, by każda ze stron rynku miała szanse przetrwać. To państwo powinno płacić te kary. ©℗