Projekt, którego celem jest reforma m.in. orzecznictwa ZUS, przewiduje także rozwiązania do walki z wystawianiem lewych zwolnień lekarskich. Nie wyeliminują one wszystkich patologii, ale to krok w dobrym kierunku – oceniają eksperci. Rząd łączy siły z samorządem lekarskim, który nie zamierza tolerować w swoim środowisku czarnych owiec.
Podkreślają, że od czegoś trzeba zacząć. A to „coś” to kilka propozycji legislacyjnego wzmocnienia ofensywy ZUS w potyczce z lekarzami, bardzo szczodrymi w wydawaniu zaświadczeń o niezdolności do pracy. Często robią to w sposób zdalny, nawet bez oględzin i żadnego kontaktu z pacjentem, co jest największym grzechem, za który mogą stracić uprawnienie do wystawiania druków ZUS ZLA. Niekiedy są podwykonawcami placówek nazywanych powszechnie „zusomatami” lub „receptomatami”, wirtualnie handlującymi L4, zwykle krótkimi, kilkudniowymi. Tymczasem z danych ZUS wynika, że w 2024 r. cofnął on upoważnienia do sporządzania zwolnień 161 nieuczciwym lekarzom, a w br. trwają już 53 takie postępowania.
– Obecne środki nie przynoszą zadowalających wyników – mówił Piotr Winciunas, dyrektor departamentu orzecznictwa lekarskiego w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, podczas posiedzenia sejmowej podkomisji ds. rynku pracy. – Nawet jeśli cofniemy upoważnienie jednemu lekarzowi, „zusomaty” natychmiast werbują nowego – dodał.
Koncepcje naprawcze z projektu
Wedle dyrektora z tego właśnie powodu w tzw. pakiecie orzeczniczym (nowelizującym m.in. ustawę systemową, zasiłkową i emerytalną), nad którym pracuje rząd, znalazły się propozycje ułatwień i poprawy efektywności kontroli w wyłapywaniu takich oszustw. Polegają m.in. na przyznaniu ZUS prawa do żądania nie tylko od lekarza, ale również od podmiotu udzielającego świadczeń zdrowotnych, w którym został wydany druk ZUS ZLA, udostępnienia źródłowej dokumentacji medycznej nie tylko ubezpieczonego, ale też chorego członka rodziny oraz wyjaśnień i informacji w sprawie. Jeśli medyk odmówi wglądu do dokumentacji, będzie mu groziło cofnięcie upoważnienia do wystawiania zaświadczeń na trzy miesiące. Projekt zadbał też o szybszą cyrkulację informacji o zauważonych nadużyciach czy popełnionych przestępstwach między organem rentowym a organami samorządu zawodowego, izbami lekarskimi i systemem ochrony zdrowia. Wszystko ma przebiegać szybciej i sprawniej, tak by nieuczciwy lekarz nie czuł się bezpiecznie. Chce również ułatwić organowi rentowemu korzystanie, w celu udzielania upoważnienia do wystawiania zaświadczeń lekarskich i weryfikacji rejestru lekarzy upoważnionych, z danych zgromadzonych w rejestrach lekarzy i felczerów prowadzonych przez NIL i okręgowe rady lekarskie. ZUS będzie również mógł żądać informacji i wyjaśnień nie tylko od lekarza, płatnika składek czy osoby kontrolowanej, ale też od każdej przebywającej w miejscu przeprowadzania wizytacji.
– Problem w tym, że procedowanie projektu przebiega powoli – dodaje dyrektor Piotr Winciunas.
Skala nadużyć lekarskich
A kombinatorskie praktyki najbardziej uderzają w pracodawców, którzy wypłacają zatrudnionym wynagrodzenie za pierwsze 14 lub 33 dni absencji chorobowej. Potrafią przejściowo sparaliżować ich działalność.
– Jeden z klientów naszej kancelarii skarżył się na działanie w jego firmie karuzeli L4 – sygnalizuje Karolina Schiffter, adwokatka i partner w Kancelarii PCS I Littler. – Pracownicy mieli grupę na komunikatorze, na której ustalali, kto kiedy idzie na L4. Zazwyczaj robili sobie po prostu długie weekendy – wyjaśnia.
Według innego przedsiębiorcy w jego firmie ma właściwie nieformalne dyżury pewna pani doktor, do której po L4 w sytuacjach kryzysowych zgłasza się cała załoga. Kobieta przyjmuje online codziennie, całą dobę i wystawia zwolnienie każdemu, kto chce. A kilkukrotne kontrole niestety nic nie wykazały.
– W jednym z badanych przez nas przypadków ustaliliśmy, że ten sam lekarz ortopeda w ciągu roku wydał pracownikom spółki (zatrudniającej 1700 pracowników) 852 zwolnienia lekarskie od pracy na łączny okres 11 699 dni – sygnalizuje Rafał Roguski, rzecznik prasowy spółki Conperio – Naraziło to pracodawcę na straty rzędu 1,5 mln zł – uzupełnia.
Rzecznik wylicza, że pewna lekarka psychiatrii wydała w ciągu roku 331 miesięcznych zwolnień dla 81 pracowników jednego zakładu produkcyjnego, głównie dla Ukraińców, Kazachów i Gruzinów, a tylko trzy dla Polaków. I nikogo nie zastanowiła bariera językowa oraz fakt, że – by wystawić tak długie zaświadczenie chorobowe – należy się płynnie porozumiewać.
Skończyć z teleporadami
Nic więc dziwnego, że sami zainteresowani określają opisany proceder mianem czarnego rynku. Eksperci podkreślają z kolei, że stał się on swoistym eldorado dla nieuczciwych lekarzy, którzy – nie potrafiąc wyżyć z leczenia ludzi – zorganizowali sobie źródło zarobku z kupczenia L4. Nie brakuje zatem opinii, że rząd zupełnie powinien skończyć z teleporadami.
– Nie tylko krytykujemy, ale też chcemy działać – reasumuje Robert Lisicki, radca prawny, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan. – W opiniach do projektu przekazaliśmy swoje uwagi naprawcze, ale też zaproszenie do rozmowy w celu ich przedyskutowania – wskazuje.
Wśród koncepcji organizacji pracodawców znalazły się m.in.:
• możliwość korzystania przez pracownika z teleporady tylko wyjątkowo, w ostateczności,
• możliwość uzyskania poprzez teleporadę krótkich zwolnień lekarskich, maks. dwóch w ciągu roku kalendarzowego i nigdy jednego po drugim,
• oznaczenie specjalnym znakiem zaświadczeń wystawianych zdalnie lub telefonicznie.
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt nowelizacji kilkunastu ustaw, w tym o systemie ubezpieczeń społecznych, zasiłkowej i emerytalnej, autorstwa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w trakcie konsultacji publicznych
Każda profesja ma swoje czarne owce [OPINIA]
Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej:
Nie ma zgody ani zrozumienia w Naczelnej Izbie Lekarskiej dla nierzetelnych lekarzy, taśmowo wydających zaświadczenia o niezdolności do pracy, i to niekoniecznie osobom chorym, czy też bezrefleksyjnie handlującymi receptami. Współpracujemy w tym zakresie z organami ścigania. W ubiegłym tygodniu wziąłem udział w roboczym spotkaniu w resorcie zdrowia, gdzie rozmawialiśmy o sposobach przeciwdziałania zjawisku. Wyłapywanie takich przypadków zwykle zaczyna się od kontroli ZUS, który ma prawo na pewien czas cofnąć upoważnienie do wystawiania tych druków. Wówczas ZUS informuje prokuraturę, policję i nasz samorząd. Dane trafiają do rzeczników odpowiedzialności zawodowej („prokuratora” samorządu lekarskiego), którzy działają. A dysponują szerokim wachlarzem sankcji, od upomnienia przez czasowe zawieszenie aż po odebranie prawa do wykonywania zawodu. Toczą się postępowania przeciwko lekarzom, którzy oferowali swoje usługi tzw. „zwolnieniomatom”, a jedno zakończyło się np. kilkuletnim zakazem pracy w teleporadach i rocznym embargiem na wystawianie formularzy ZUS ZLA. Trwają również sprawy przeciwko medykom udzielającym się nader szczodrze na rzecz „receptomatów” (obecnie 122), a jedna została sfinalizowana nawet dwuletnim pozbawieniem prawa do wykonywania zawodu.
Monitoring najlepszą receptą na recydywę [OPINIA]
Mikołaj Zając, prezes spółki Conperio, specjalizującej się w weryfikacji zwolnień lekarskich na zlecenie płatników:
Opisywane postulaty mogą okazać się proceduralnymi formułami, a nie skutecznym orężem do walki z procederem. A ten wygląda tak, że pojedynczy medyk potrafi wystawić kilkaset zwolnień lekarskich mniej więcej w tym samym czasie dla pracowników jednego zakładu pracy, paraliżując jego działalność. W znanej sieci sklepów można kupić kupony za 60 zł na „przyjazne” i niedrogie teleporady. Zainteresowani za relatywnie niewielką odpłatą załatwiają sobie na SMS-a zaświadczenie ZUS ZLA, często bez żadnych oględzin chorego. Dlatego za niebezpieczne uważam pozwolenie przez projekt choremu zatrudnionemu w dwóch miejscach wykonywać jedną pracę, podczas korzystania z zaświadczenia o niezdolności do drugiej. To otwarcie furtki do kolejnych nadużyć. Reasumując, tylko przyjrzenie się wątpliwym praktykom niektórych lekarzy przyniesie efekty. Należy wyposażyć inspektorów ZUS w narzędzia obserwacji lekarzy upoważnionych do wystawiania L4 – oczywiście tylko tych podejrzanych o nieprawidłowości bądź recydywistów. Za ewidentny przypadek nadużyć powinni tracić uprawnienie. Kolejny etap naprawy systemu powinien polegać na obniżeniu atrakcyjności teleporad.