Rośnie wartość wkładu migrantów w nasz system ubezpieczeń społecznych. Większość wyjmie z niego mizerne emerytury, gdy po krótkim zarobkowaniu wróci do ojczyzny.

Dla wielu uczestników afery wizowej (to migranci z Azji Południowo-Wschodniej, Ameryki Południowej i północnej Afryki) Polska przestaje być jedynie krajem tranzytowym i bramą do lepszego świata. Mimo nastawienia polskich władz na ograniczanie dostępu wskazanym destynacjom migracyjnym, w ich opinii nasz kraj staje się atrakcyjnym celem migracji zarobkowej. Według danych ZUS wykładniczo wzrasta liczba Kolumbijczyków, Hindusów, Filipińczyków czy Nepalczyków zarejestrowanych w polskim systemie ubezpieczeń społecznych (patrz: grafika). Dla przykładu: tylko w ciągu dwóch lat nastąpił niemal dziesięciokrotny przyrost ubezpieczonych pochodzenia kolumbijskiego. To jedyny pozytywny skutek afery wizowej – podkreślają eksperci. Jest to również dobry omen dla polskiego rynku pracy, a zwłaszcza dla systemu składkowego.

Pracownicy z biednych krajów - tania siła robocza

Banglijczycy, Nepalczycy, Hindusi, Filipińczycy, Indonezyjczycy czy Kolumbijczycy stopniowo stają się motorem napędowym polskiego rynku pracy. Wykonują pracę, której Polacy już nie chcą się podejmować, i to za minimalne wynagrodzenie.

– Dowiedziałem się, że producent okien zwolnił całą ekipę i zastąpił ich obcokrajowcami z Azji – mówi dr Marcin Krajewski z Uniwersytetu Łódzkiego (Centrum Nietypowych Stosunków Zatrudnienia). – Nie tylko płaci im mniej, lecz także są oni bardziej elastyczni w kwestii nadgodzin – dodaje.

Są szanse na to, że przedstawiciele wymienionych narodowości wypełnią lukę która powstanie po odpływie Ukraińców wracających do ojczyzny po zakończeniu działań wojennych czy wyjeżdżających np. do Niemiec. Coraz częściej na polskich ulicach widać kurierów czy dostawców z tych krajów.

Zdaniem Izabeli Nowackiej, ekspertki ds. kadr i płac, specjalizującej się w ubezpieczeniach społecznych, rząd powinien robić wszystko, by rodzimi przedsiębiorcy zatrudniali migrantów na podstawie umów, które rodzą obowiązek odprowadzania składek. Władze rzeczywiście podjęły działania w tym kierunku, planując w rządowym projekcie ustawy o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom na terytorium RP wprowadzenie wymogu zatrudniania migrantów z zezwoleniem na pracę tylko na podstawie umów o pracę. Propozycja upadła jednak w ogniu krytyki, i ostatecznie postanowiono, że generalnie będzie można ich zatrudniać zarówno na umowę o pracę, jak i zlecenia, natomiast nakaz zawarcia stosunku pracy obejmie tylko agencje pracy tymczasowej.

Więcej wpłacą do ZUS, niż wezmą

Zdaniem dr. Marcina Krajewskiego pracujący u nas przedstawiciele egzotycznych nacji to młodzi ludzie, mający po 20–30 lat. – Są młodzi i mogą się okazać istotnym wsparciem dla ZUS na dłuższy czas – informuje wykładowca. – Ich rosnąca liczba spowoduje, że będą regularnie wspierać polski system ubezpieczeń społecznych, wyjmując z niego relatywnie mało – tłumaczy.

Mogą stać się beneficjentami ZUS dopiero za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, gdy nadejdzie czas na ich emerytury – informuje Andrzej Radzisław, radca prawny w Kancelarii Goźlińska Petryk i Wspólnicy. – Czeka ich jednak niespodzianka, bo muszą się postarać, by je otrzymać – zaznacza.

Liberalny model emerytalny obowiązujący w Polsce (zdefiniowanej składki) sprzyja obcokrajowcom, bo prawo do nabycia świadczeń nie uzależnia się już od przebycia tu minimalnego stażu. Mają oni zatem pewność, że dostaną świadczenie nawet za kilka miesięcy pracy. Jednak z żadnym z wymienionych państw Polska nie zawarła umowy dwustronnej o zabezpieczeniu społecznym, co tamtejszych obywateli stawia w niekorzystnym położeniu. Wzajemne umowy (mamy takie np. z Ukrainą, Białorusią, ale również z USA czy Kanadą) pozwalają bowiem m.in. na łączenie okresów zatrudnienia wypracowanych w umawiających się krajach.

– Jeśli więc np. Nepalczyk po kilku latach zarobkowania u nas wróci do rodzimego kraju, ZUS nie ma obowiązku transferowania mu wypracowanej u nas emerytury – tłumaczy Andrzej Radzisław, radca prawny w Kancelarii Goźlińska, Petryk i Wspólnicy.

Z informacji ZUS dowiadujemy się, że niektórzy zainteresowani radzą sobie, otwierając konta w polskich bankach, na które wpływają im emerytury.Sytuacja migranta z Bangladeszu, Kolumbii czy Indii ulega jednak znacznej poprawie, gdy pozostanie i zamieszka w Polsce. Wtedy ZUS wypłaca mu emeryturę.

– Ich średnie świadczenia nie będą jednak zbyt wysokie, ponieważ pamiętajmy, że odprowadzane za nich składki są naliczane zazwyczaj od minimalnych stawek – precyzuje Izabela Nowacka. – Pamiętajmy również o tym, że emerytura minimalna przysługuje ubezpieczonym, którzy wykażą się stażem pracy co najmniej 20 lat kobiety i 25 lat mężczyźni. Z gwarancji tej nie skorzystają zatem przedstawiciele egzotycznej nacji, chyba że w pojedynczych przypadkach – dodaje.

Zatrudnienie migrantów - czy to się opłaca UE

Migrantów ze wskazanych krajów, zatrudnionych w Polsce często jako kurierzy czy dostawcy, zalicza się do pracowników platformowych. Mogą zatem w niedalekiej przyszłości liczyć na poprawę warunków zatrudnienia.

– W Unii trwają prace nad dyrektywą platformową, która ma zapewnić takim pracownikom godziwą pracę i stawki, a także dostęp do ubezpieczenia społecznego – zauważa dr Marcin Krajewski.

Wykładowca uważa, że gdyby część wskazanych obcokrajowców szukających lepszego życia w Polsce zdecydowała się pozostać tu na dłużej, mogliby się przyczynić do wzrostu wskaźnika dzietności. Istnieją szanse, że ten czynnik mógłby się przełożyć na poprawę sytuacji demograficznej kraju. A to jest niezwykle ważne dla starzejącego się społeczeństwa polskiego.

– W starzejącym się społeczeństwie kluczowe dla przyszłych emerytur są takie parametry, jak zastępowalność pokoleń i wzrost liczby osób w wieku produkcyjnym – tłumaczy mecenas Andrzej Radzisław. – Migranci do tego się przyczyniają – podsumowuje.©℗

Warto sprawdzać zgłoszenia migrantów

ikona lupy />
adw. Karolina Schiffter, partner w kancelarii PCS Littler / Materiały prasowe

Zjawisko rosnącego wkładu w polskie składki cudzoziemców z Azji Południowo-Wschodniej, Afryki czy Ameryki Południowej jest zauważalne na rynku pracy. Rodzimi pracodawcy poszukują pracowników z Indii, Filipin, Kolumbii czy Bangladeszu i to coraz chętniej, mimo niesprzyjającej polityki migracyjnej władz polskich oraz stawiania ciągłych przeszkód w ich sprowadzaniu, np. polskie konsulaty w Indiach czy na Filipinach ograniczają liczbę terminów wizowych. Ale pamiętajmy, że jest też druga strona medalu. Nowo napływający obcokrajowcy, często bez znajomości języka polskiego, chętni do najprostszych prac i za najniższą stawkę, stają się łatwym kąskiem do wyzysku dla nieuczciwych pracodawców. Niektórzy z nich tworzą czasowe przechowalnie migrantów po to, by potem za odpowiednią zapłatą zaoferować ich usługi potrzebującym przedsiębiorcom. Mieszkańcom takich „magazynów” nie zapewniają zwykle godziwych warunków pobytowych i sanitarnych. Zdarzają się też przypadki zatrudniania ich na czarno, bez zgłaszania do ubezpieczeń społecznych. Trwają prace nad regulacjami mającymi zminimalizować patologiczne praktyki, jednak bez wzmożonych kontroli ich skuteczność pozostanie ograniczona. Warto byłoby również np. wdrożyć prosty mechanizm sprawdzania, czy dany pracownik został zarejestrowany w ZUS zaraz po przyjeździe do Polski i czy pracodawca wypłaca mu pensję. Na pewno pomogłoby to w walce z nieprawidłowościami. ©℗

ikona lupy />
Przybywa cudzoziemców ubezpieczonych w ZUS / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe